Wróćmy do Henryka Magnuskiego i jego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych.
W 1939 roku został wydelegowany do Nowego Jorku na szkolenie. Zapoznawał się z amerykańskimi opracowaniami w dziedzinie nadajników radiowych, w tym nadajników wojskowych. Powrót do kraju uniemożliwił mu wybuch wojny. Henryk Magnuski został przymusowym emigrantem.
Następnie, jak już wiemy, podjął pracę w Galvin Manufacturing Corporation (późniejszej Motoroli). A jakie były jego późniejsze – powojenne – losy?
Resztę życia spędził w Stanach Zjednoczonych. Do emerytury pracował w Motoroli, gdzie zajmował się łącznością radiową w pasmach UKF i mikrofalowych, konstrukcją radarów. Mieszkał niedaleko Chicago, w miejscowości Glenview, gdzie też w 1978 roku zmarł.
W Stanach Zjednoczonych był cenionym inżynierem. W 2006 roku został wpisany na honorową listę inżynierów stanu Illinois.
„Walkie-talkie” to nie jedyny wynalazek Henryka Magnuskiego.
Miał ponad trzydzieści patentów z dziedzin radiotelekomunikacji. Do jego osiągnięć można zaliczyć skonstruowanie radiostacji AN/USC-3, AN/TRC105 czy systemu RADAS. Opracował także radiolatarnię AN/CPN-6, która była wykorzystywana przez marynarkę wojenną Stanów Zjednoczonych; ułatwiała ona pilotom powrót na lotniskowiec w warunkach słabej widoczności.
W Polsce Henryk Magnuski jest, jak już mówiliśmy, zapomniany. Po wojnie o jego osiągnięciach, z których korzystała armia amerykańska, nie można było mówić ze względu na cenzurę. Ale od transformacji ustrojowej minęło przeszło trzydzieści lat, a o Magnuskim, jak się wydaje, wciąż mało kto słyszał.
Jest w naszym narodzie pewna tendencja do doceniania osiągnięć innych narodów, ale niekoniecznie osiągnięć własnych. Również prof. Bolesław Orłowski (historyk techniki, członek Rady IPN w latach 2011-2016 – red.) poruszał kwestię tego, że było wielu polskich naukowców, z których osiągnięć moglibyśmy być dumni, i że warto pamięć o nich rozpowszechniać. Niestety zostało to zaniedbane.
Nie tylko Henryk Magnuski, ale wiele innych osób jest zapomnianych. Jeżeli chodzi o samą radiotechnikę, są to chociażby Janusz Groszkowski, nestor polskiej radiotechniki i elektroniki, Wilhelm Rotkiewicz, który przed wojną skonstruował detefon, a po wojnie m.in. radioodbiorniki Pionier, czy Stanisław Ryżko z Politechniki Warszawskiej.
Trzeba też wspomnieć o Józefie Plebańskim czy Eugeniuszu Stalingerze, którzy w dwudziestoleciu międzywojennym byli zaangażowani w budowę polskiej radiofonii. Podobnie zresztą jak Dymitr Sokolcow, z pochodzenia Rosjanin, który uciekł przed rewolucją bolszewicką. Zamieszkał w Polsce i był również bardzo zasłużony dla naszej radiotechniki.
– rozmawiał Łukasz Lubański
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Krzysztof Dąbrowski jest elektronikiem i radiotechnikiem; członek Stowarzyszenia Polskich Inżynierów i Techników w Austrii; w Stacji Naukowej PAN w Wiedniu, gdzie mieszka, prowadził cykl wykładów o polskich osiągnięciach naukowych i technicznych.