Trzeba też przyznać, że rynek mocno się rozwinął. Kilka lat temu, jak chciałem kupić Atak Chmielu z Pinty, jechałem 45 minut w jedną stronę do jedynego sklepu w Łodzi, który miał w ofercie to piwo. Jak dojechałem, okazało się, że nie została już ani jedna butelka. A teraz można kupić to piwo nawet w „Żabce”. Można więc kupić piwo rzemieślnicze w „Żabce”, „Biedronce” czy w supermarketach, ale mały odsetek browarów rzemieślniczych sprzedaje tam piwo, ponieważ to się wiąże z dużymi kosztami. Duże sieci handlowe narzucają wysokie marże, długie terminy płatności, a jak towar się nie sprzeda, trzeba go wykupić.
Moda na piwa kraftowe nie przeminie?
Piwa rzemieślnicze promują się smakiem i jakością. Nie jest to taka moda, jak na określony rodzaj ubioru. Kiedy wybierałem specjalizację piwowarską na studiach, zachęcano nas, żebyśmy zapisywali się na nowoczesne kierunki biotechnologii, typu inżynieria genetyczna czy biochemia. Profesor Wojciech Ambroziak, który wtedy przygotowywał się do przejścia na emeryturę, powiedział coś, co utkwiło głęboko w mojej świadomości: że piwo ma 10 tysięcy lat tradycji i przetrwało już niejedną zawieruchę dziejową. Ludzie piwo pili, piją i pić będą. Polacy lubią piwo. Ono jest naszym narodowym trunkiem.
Najlepiej pić świeże piwo po rozlewie, bardziej smakuje w browarach restauracyjnych i pubie niż z butelki. Lepiej więc raz na tydzień wypić jedno piwo w pubie, niż codziennie pić piwo w domu. Poza tym wyjście z domu rozwija nas społecznie, bo idzie się z kimś, a jeśli samemu, to można porozmawiać z barmanem albo z kimś przy barze. Dzięki temu rozwija się kultura picia piwa, gastronomia i cały biznes.
Jedyne, co może zniszczyć piwną rewolucję w Polsce, to zmiany prawne albo poważny kryzys gospodarczy, który doprowadzi do zubożenia ludzi. Ale nie sądzę, żeby Polacy zrezygnowali z dobrego piwa.
Piwo, a nie wódka jest naszym narodowym alkoholem?
Wódka upowszechniła się w okresie PRL. Ale nasza kultura alkoholowa opiera się na piwie. To wynika z naszych genów i klimatu, w którym żyjemy. Król Bolesław Chrobry witał cesarza Ottona piwem. Po upadku PRL było wiele browarów regionalnych, które warzyły przeciętne piwa. Niestety, zagraniczne koncerny kupowały polskie browary regionalne, żeby je zniszczyć. Robili wrogie przejęcia. Burzyli stare budynki browarów, a te, których nie dało się zniszczyć, trzymają – nic w nich nie produkują i nie chcą odsprzedać.
– rozmawiał Tomasz Plaskota
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Damian Bińkiewicz, rocznik 1990, piwowar z Łodzi. Pracuje w browarze restauracyjnym Ziemia Obiecana w Pabianicach, wcześniej warzył piwo w browarze Jan Olbracht w Piotrkowie Trybunalskim i browarze restauracyjnym Księży Młyn w Łodzi. Przygodę z browarnictwem rozpoczął w 2012 r., kiedy zaczął warzyć piwo w domu. Absolwent technologii fermentacji na kierunku biotechnologia Politechniki Łódzkiej.