Felietony

Oblicza politycznej niepoprawności

Ta wystawa zdążyła zbulwersować część opinii publicznej w Polsce, zanim została otwarta. Chodzi o „Sztukę polityczną”, którą można od niedawna oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Na łamach „Gazety Wyborczej” wysunięty został nawet postulat bojkotu tej placówki. Co zatem wywołało tak emocjonalną reakcję?

Kontrowersje wokół wystawy „Sztuka polityczna” będą tematem programu z cyklu „Co dalej?” – czwartek 16 września, godz. 18.25, TVP Kultura

W Zamku Ujazdowskim można obejrzeć obrazy, kolaże, wideoinstalacje i inne artystyczne formy odnoszące się do współczesnych zjawisk będących źródłem ostrych sporów politycznych w świecie. Jeśli chodzi o autorów prac obsada jest międzynarodowa, przy czym znaczną reprezentację mają kraje skandynawskie. Poruszane na wystawie kwestie to między innymi opresyjność państwa, prawa kobiet, rasizm, nacjonalizm, terroryzm, zderzenie cywilizacji zachodniej z islamskim fundamentalizmem, przestępstwa seksualne kleru katolickiego.

Tymczasem z perspektywy środowisk lewicowo-liberalnych „Sztuka polityczna” stanowi manifestację skrajnie prawicowego dyskursu, który – jak się w nich twierdzi – zadomowił się w CSW, odkąd dyrektorem tej instytucji został na początku roku 2020 Piotr Bernatowicz. Jest on jednym z dwóch kuratorów wystawy. Drugi to Duńczyk Jon Eirik Lundberg.

Do awantury wokół prac pokazywanych w Zamku Ujazdowskim przyczyniła się przede wszystkim obecność w tym miejscu kolaży szwedzkiego artysty Dana Parka. Jest on oskarżany o nazistowskie poglądy i negację Holokaustu. W Szwecji miał kłopoty z wymiarem sprawiedliwości – został dwukrotnie skazany na więzienie za publiczne wystąpienia o charakterze rasistowskim.

Nic zatem dziwnego, że na wieść o tym, że w placówce finansowanej z publicznych pieniędzy będzie można zobaczyć twórczość kogoś takiego, zaprotestowały działające w Polsce żydowskie instytucje i organizacje. Wystosowały one do Bernatowicza list. Czytamy w nim między innymi: „W Polsce – kraju, w którym w wyniku nazistowskiej polityki zginęło sześć milionów obywateli, działalność takich twórców jak Dan Park obraża uczucia wszystkich Polaków. Wszystkich przyzwoitych ludzi”.

Dyrektor CSW pozostał jednak nieugięty. Swoje stanowisko uzasadnił następująco: „Nie przyjmuję argumentu, że żaden »przyzwoity człowiek« nie powinien mieć możliwości konfrontowania się z twórczością tego artysty [czyli Parka]. Przeciwnie, uważam, że należy się konfrontować z tym, co nas niepokoi, drażni, obraża. Instytucje sztuki dają nam taką możliwość, są one płaszczyzną dyskusji, debaty, konfrontacji poglądów. Zgadzam się całkowicie z przywołanym w Państwa liście hasłem: »nie bądź obojętny«. Dla mnie oznacza to właśnie podjęcie wyzwania konfrontacji z tym, co bolesne i trudne, a nie ucieczki, czym jest właśnie cenzura”.

Więcej światła na tę burzliwą dyskusję rzuca wideo, które serwis OKO.press zamieścił na Youtubie. W materiale tym Park pytany przez swojego rozmówcę o to, czy ma współczucie dla ofiar Holokaustu, odpowiada, że ludzie ci nie żyją, on zaś się przejmuje tym, co się dzieje teraz, a nie tym, co się działo kiedyś.

Mamy tu ewidentnie do czynienia z grą w kotka i myszkę. Wydaje się, że taka właśnie jest strategia Szweda w kontaktach z mediami usiłującymi wymusić na nim jednoznaczne deklaracje polityczne. Można domniemywać, że wszelką aktywność publiczną traktuje on jako jedną wielką artystyczną prowokację.
I o tym świadczą wystawione w CSW kolaże Parka. Widzimy tu choćby podobiznę hajlującego Adolfa Hitlera, na którego uniesionej powiększonej dłoni wypisane są po szwedzku słowa: „Lubimy islam”. Warto zaś nadmienić, że artysta nagminnie czyni porównania wiary muzułmańskiej – którą obarcza odpowiedzialnością za akty przemocy w Szwecji – do nazizmu. Daje on do zrozumienia, że na Zachodzie polityczna poprawność bezwzględnie zwalcza brunatną ideologię, a zarazem wobec islamu – jako mniejszościowej religii imigrantów – stosuje taryfę ulgową.

Muzułmanom naraził się też inny szwedzki artysta, którego prace można zobaczyć w Zamku Ujazdowskim. To Lars Vilks. Na wystawie znalazł się jego znany rysunek, który przedstawia psa z głową Mahometa. W przeszłości ta bluźniercza karykatura ściągnęła na Vilksa gniew wyznawców islamu. Próbowano go zabić.

O ile Dan Park – w ramach transgresji artystycznej – pozwolił przyprawić sobie gębę nazisty, o tyle Vilks wyraża raczej postawę kojarzoną z lewicą. Jeśli szarga świętości muzułmanów, to nie dlatego, iż przyjmuje wrogą postawę wobec imigrantów z krajów islamskich, lecz z powodu krytycznego stosunku, jaki żywi wobec każdej religii. Jest więc po tej samej stronie, po której są artyści skandalizujący atakowaniem chrześcijaństwa.


Natomiast wydaje się, że strategia Parka bliska jest Duńczykowi Uwe Maxowi Jensenowi. Obydwu artystów łączy to, że krąży o nich opinia, iż swoimi pracami politycznie obsługują organizacje, na których ciąży odium rozsiewania antyimigranckich, ksenofobicznych nastrojów.

W Zamku Ujazdowskim można zobaczyć kolaże Jensena będące przeróbką słynnych starych zdjęć. Na jednej z prac sowiecki żołnierz zdobywający w roku 1945 Berlin trzyma w rękach flagę ruchu LGBT (tytuł kolażu: „Tęczowy wojownik – o to walczyliśmy”). Inna praca przedstawia scenę z warszawskiego getta: oto do żydowskiego chłopca z podniesionymi rękami celuje z pistoletu maszynowego Niemiec, który ma głowę… Elvisa Presleya (tytuł kolażu: „W getcie” – tak jak piosenki Presleya, tyle że jego utwór „In the Ghetto” opowiada o chłopcu z chicagowskiej biedoty).

Podczas otwarcia „Sztuki politycznej” Jensen wykonał performance, a właściwie – ponieważ udało mu się do spektaklu wciągnąć publiczność – zrobił happening.

Zaczęło się od tego, że artysta wymachiwał flagą Konfederacji (czyli amerykańskich stanów Południa, które w okresie wojny secesyjnej w USA były przeciw zniesieniu niewolnictwa). Następnie rozebrał się do naga i – wołając: „Black Lives Matter!” – pomalował całe swoje ciało na czarno. Później zaś tarzając się po podłodze naśladował konającego George’a Floyda (Murzyna, który w roku 2020 w Minneapolis został brutalnie obezwładniony przez białego policjanta ze skutkiem śmiertelnym), by w finale wstać i znów skandować: „Black Lives Matter!”.

Skądinąd Jensenowi udało się wkręcić w swoje przedsięwzięcie grupę polskich „obrońców demokracji” (w tym słynną „babcię Kasię”). Osoby te stawiły się w Zamku Ujazdowskim, żeby zakłócać – w ich mniemaniu „faszystowską” – imprezę.

Słuszny gniew czarnych zagrabiony przez marksistów

BLM w obronie komunistycznego reżimu.

zobacz więcej
Wpierw przed gmachem placówki urządziły one skromną demonstrację, którą potem kontynuowały w murach CSW. W trakcie happeningu Jensena wymachiwały tęczowymi flagami i zaczepiały artystę. Gdy Duńczyk w finale skandował: „Black Lives Matter!”, zaczęły na niego donośnie krzyczeć: „Faszysta!”. Po chwili Jensen… się do nich przyłączył, ponieważ powtarzał ich słowa. Tym samym oddał swoim antagonistom ostatni głos – pozwolił im symbolicznie wyładować swoją złość na nim jako z jednej strony „faszyście”, z drugiej zaś – „Murzynie”, ponieważ był nadal pomalowany na czarno.

I można się tylko zastanawiać nad tym, czy „obrońcy demokracji” zdają sobie sprawę z tego, że wzięli udział w spektaklu artysty, którego surowo potępiają, a który po prostu ośmieszył ich patos oraz ideologiczne wzmożenie. Chyba, że o to im właśnie chodziło.

Inna rzecz, że ludziom oglądającym prace Dana Parka i Uwe Maxa Jensena może nie być do śmiechu, zwłaszcza tym, których krewni lub bliscy zginęli w Auschwitz. Traktowanie pamięci o Holokauście jako pola artystycznej prowokacji to naruszanie tabu. Jeśli coś ono wnosi do przestrzeni publicznej, to cynizm i nihilizm. Bagatelizuje ogrom straszliwych zbrodni. Odbiera cierpieniu oraz śmierci powagę. I to jest problem, a nie wydumana w głowach „obrońców demokracji” promocja „faszyzmu”.

Ale w kontekście burzy wokół „Sztuki politycznej” warto także obnażyć hipokryzję środowisk lewicowo-liberalnych. A żeby to zrobić wystarczy przypomnieć wideoinstalację „Berek” Artura Żmijewskiego (zresztą uczynił to na antenie Polskiego Radia 24 Piotr Bernatowicz).

W roku 2011 praca ta miała się znaleźć na wystawie „Obok. Polska – Niemcy. Tysiąc lat historii w sztuce” w berlińskim muzeum Martin-Gropius-Bau. Wideoinstalacja przedstawia grupę nagich ludzi – kobiet i mężczyzn w różnym wieku – którzy zostali zamknięci w gołym, zimnym, ciemnym pomieszczeniu. Przebywając w nim coraz bardziej marzną. Żeby się zatem rozgrzać zaczynają biegać i grać w berka. Z kolei ten stan rzeczy zmusza ich do tego, żeby przełamywać wstyd i zażenowanie. Pewna dziewczyna jednak nie chce w tej zabawie uczestniczyć, porusza się z twarzą zasłoniętą rękami. Grozy temu filmowi dodaje fakt, że został on nagrany w zwykłej piwnicy oraz – uwaga – byłej komorze gazowej niemieckiego obozu koncentracyjnego.

W katalogu wystawy można było o „Berku” przeczytać: „Zestawienie pomieszczenia, w którego ścianach dokonywane było bestialskie ludobójstwo, z beztroską zabawą nagich – więc przecież tak samo jak zabijane ofiary odartych z najprostszych znamion godności – ludzi szokuje, ale także ma przywoływać psychoterapeutyczny powrót do traumatycznych przeżyć, aby je przezwyciężyć”.

Takie wyjaśnienie jednak wideoinstalacji nie pomogło. „Berek” został usunięty z wystawy. Dyrekcja berlińskiego muzeum argumentowała tę decyzję szacunkiem dla ofiar nazizmu oraz ich potomków. Nieoficjalnie zaś zaważyła w tej sprawie dyskretna interwencja prominentnego przedstawiciela społeczności żydowskiej w stolicy Niemiec.
Dyrektor Piotr Bernatowicz podczas otwarcia wystawy „Sztuka polityczna” w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Fot. materiały prasowe CSW/ Daniel Czarnocki
Znamienne, że usunięcie „Berka” nie spodobało się Andzie Rottenberg, kuratorce polskiej części wystawy. W sukurs zaś jej poszła „Gazeta Wyborcza”, na łamach której padły między innymi słowa: »Berek« może być nie do zniesienia, może nawet oburzać. Ale właśnie ma być nie do zniesienia. Ma oburzać”.

Artur Żmijewski więc znalazł adwokatów w kręgach, w których dziś piętnowana jest „Sztuka polityczna”. Dlaczego? Dlatego, że dyktatorami mód i trendsetterami w środowiskach sztuki współczesnej w świecie – niezależnie od tego, kto sprawuje polityczną władzę – pozostaje zamknięty krąg osób, których myślenie ograniczone jest lewicową wizją świata. Ludzie ci roszczą sobie prawo do decydowania o tym, jakie tabu i w jaki sposób wolno naruszać, a jakie nie. Choć bywają w tej sprawie – jak pokazuje przykład „Berka” – niekonsekwentni.

W roku 2001 Dorota Nieznalska wywołała skandal instalacją „Pasja”, której jednym z elementów było foto męskich genitaliów umieszczonych na krzyżu. Gdyby dziś projekt ten znalazł się na wystawie w Centrum Sztuki Współczesnej, „Gazeta Wyborcza” by z pewnością nie grzmiała.

Środowiska lewicowo-liberalne nie widzą nic złego w profanowaniu tego, co dla katolików jest święte. Chrześcijaństwo bowiem – przynajmniej to w wymiarze instytucjonalnym – traktują jako autorytarną, patriarchalną religię większości, która wyjęta jest spod wszelkiej ochrony. Inaczej jest jednak z mniejszościami – osobami o nieregularnej seksualności czy wyznawcami islamu. Stąd potępianie artystów, którzy wychodzą z założenia, że ich wolność wypowiedzi nie może być ograniczona poprawnością polityczną.

Swoją drogą „Sztuka polityczna” jest wystawą światopoglądowo pluralistyczną, czego nie da się powiedzieć o większości wystaw sztuki współczesnej. Pokazane są na niej rozmaite oblicza ideowej wyrazistości. Owszem, w oczy się rzuca się to, co przygotowali Dan Park i Uwe Max Jensen (niewykluczone zresztą, że głównie z powodu aury, która ich otacza). Nie brakuje jednak także lewicowego punktu widzenia.

Jest choćby feministyczna krytyka prawa i obyczajów, którą społeczeństwom narzuca islam (na uwagę zasługuje szczególnie rzeźba „Ukamienowana” Tasleem Mulhall – mieszkającej w Londynie artystki z Jemenu). W tym przypadku widać, że sprzyjająca muzułmanom w Europie koncepcja wielokulturowości koliduje z upominaniem się o godność kobiet.

Kwadraty i kółka jako „użyteczni idioci”

Związek Sowiecki, Włochy Benita Mussoliniego i III Rzesza uczyniły awangardę artystyczną narzędziem wykuwania nowej rzeczywistości.

zobacz więcej
Ponadto można wymienić dokumentację tego, jak państwo tureckie dyskryminuje mniejszości etniczne i religijne zamieszkujące w jego granicach (seria fotografii „Skonfiskowane armeńskie cmentarze” Ormianina z Turcji Öncü Hranta Gültekina).

Wreszcie nie da się pominąć bijącej w Kościół katolicki pracy Brytyjczyka Séamusa Morana „Dajcie mi to dziecko”. Artysta oblepił ilustracjami z Biblii dla dzieci krucyfiks i dodatkowo przymocował do niego pułapkę na myszy. W katalogu wystawy przytoczone są słowa Morana: „Stworzyłem tę pracę kilka lat temu częściowo w odniesieniu do molestowania dzieci w Kościele katolickim, a częściowo, aby unaocznić przyzwolenie na religijną indoktrynację dzieci. Niestety, nic się nie zmieniło”.

Jeśli zatem coś uzasadnia obecność prac Parka i Jensena w Zamku Ujazdowskim, to jest to właśnie pluralizm wystawy. Katolicy mogą się poczuć urażeni twórczością Morana, który stawia znak równości między pedofilią a katechezą. A jednak w ich obronie „Gazeta Wyborcza” nie staje.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


„Sztuka polityczna”, wystawa w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, 27 sierpnia 2021 – 16 stycznia 2022

Kontrowersje wokół wystawy „Sztuka polityczna” będą tematem programu z cyklu „Co dalej?” – czwartek 16 września, godz. 18.25, TVP Kultura
Zdjęcie główne: Prace Uwe Maxa Jensena na wystawie „Sztuka polityczna” w CSW Zamek Ujazdowski. Po lewej stronie kolaż „Tęczowy wojownik – o to walczyliśmy”. Fot. materiały prasowe/ Daniel Czarnocki
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?