Szatańskie oblicze wojny
piątek,
8 kwietnia 2022
Wręczyłem Ojcu Świętemu opracowanie na temat nieszczęsnych skutków Ost-Politik Watykanu w stosunku do Kościołów w Europie Środkowo-Wschodniej. Sympatia dyplomacji watykańskiej do Rosji jest prawdopodobnie pochodną podobnego stanu ducha, jaki panuje w Italii, Francji, które nie doświadczyły na własnej skórze panowania dyktatury komunistycznej – mówi abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita poznański.
20 kwietnia przypada 20. rocznica jego uroczystego ingresu do Archikatedry Poznańskiej.
TYGODNIK TVP: Księże Arcybiskupie, rozmawiamy krótko po powrocie Księdza z Watykanu. Jak Ojciec Święty przyjął relacje i opinie Księdza Arcybiskupa dotyczące zaangażowania Kościoła w Polsce i osobiście Księdza w sprawy rosyjskiej agresji na Ukrainę?
ABP STANISŁAW GĄDECKI: Kościół katolicki w Polsce zajął jednoznaczne stanowisko potępiające agresję Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie. Od jej początku zabito tysiące niewinnych ludzi, w tym wiele dzieci, starców, kobiet i mężczyzn nie mających nic wspólnego z działaniami wojennymi. Wiele działań agresora nosi znamiona ludobójstwa. Zrównano z ziemią niektóre miasta i wsie, bombardowano szpitale i szkoły. A wszystko to stało się sto lat od powstania bezbożnego imperium sowieckiego i siedemdziesiąt siedem od zakończenia drugiej wojny światowej.
W związku z tą agresja skierowałem do Jego Świątobliwości Cyryla Patriarchy Moskiewskiego i całej Rusi następujące słowa: „Żaden powód, żadna racja nigdy nie usprawiedliwia decyzji o rozpoczęciu inwazji wojskowej na niepodległy kraj, bombardowania osiedli mieszkalnych, szkół, przedszkoli czy szpitali. Wojna jest zawsze klęską ludzkości. Ta wojna (…) z racji bliskości obu narodów i ich chrześcijańskich korzeni ‒ tym bardziej pozbawiona jest sensu. Czyż wolno niszczyć kolebkę chrześcijaństwa na słowiańskiej ziemi, miejsce chrztu Rusi?”.
Inwazja na Ukrainę przyniesie Federacji Rosyjskiej więcej szkody niż pożytku. Myślę tu najpierw o tysiącach Rosjan, którzy przepłacą tę wojnę własnym życiem, ale także o wizerunku Rosji jako agresywnego, nieprzewidywalnego i zagrażającego światowemu pokojowi aktora stosunków międzynarodowych. Rosja zniszczy bezpowrotnie swoje dobre imię.
Wiadomości o zaangażowaniu pomocowym Kościoła i Polaków Papież przyjął z ogromną radością. Jest on pod dużym wrażeniem otwartości i ofiarności naszych rodaków, o których do tej pory mówiono głównie z perspektywy sytuacji na granicy białorusko-polskiej. Pozwoliłem sobie wykorzystać tę okazję, aby wyjaśnić papieżowi Franciszkowi na czym polega różnica w podejściu Polaków do uchodźców wojennych z Ukrainy (głównie kobiet i dzieci), a emigrantów ekonomicznych (głównie młodych mężczyzn) z różnych krajów, którzy – mając okazję do przekroczenia polskiej granicy w sposób legalny – uciekają się do forsowania tej granicy w sposób nielegalny, przekraczając prawo unijne. Tymczasem to właśnie kontrolowane procesy migracyjne dają poczucie bezpieczeństwa w przeciwieństwie do chaotycznej migracji za sprawą gangów przemytników i nieludzkiego łudzenia ludzi dostaniem się do wymarzonego raju w Europie.
Warto tu jednak pamiętać o słowach papieża: „migranci i uchodźcy nie są pionkami na szachownicy ludzkości. Są to dzieci, kobiety i mężczyźni, którzy opuszczają bądź są zmuszeni do opuszczenia swoich domów z różnych powodów, którzy mają takie samo słuszne pragnienie, by umieć więcej, ale przede wszystkim, by więcej być” (Orędzie na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, 2014). Respektując państwowe i międzynarodowe prawodawstwo, jesteśmy zobowiązani do wyjścia naprzeciw ich pragnieniom.
Czy wciąż aktualna – zdaniem Księdza Arcybiskupa – jest idea wojny sprawiedliwej? Jak w kategoriach moralności traktować to, że Ukraińcy – i ochotnicy z innych krajów, także Polacy – strzelają i zabijają Rosjan? W końcu mogliby przestać i wycofać się, oszczędzając życie swoje, swoich rodzin i wrogich żołnierzy. Może to byłaby bardziej chrześcijańska postawa?
Koncepcja wojny sprawiedliwej ma swoją długą historię. Dzisiejsze nauczanie Kościoła katolickiego dokonało znacznego postępu w kwestii wojen w stosunku do czasów starotestamentalnych.
Wielu ludzi przy tej okazji błędnie interpretuje piąte przykazanie Dekalogu „Nie zabijaj”. Nie odnosi się ono bowiem do zakazu wojny, ale do zakazu morderstwa, na co wskazuje użyte tu hebrajskie słowo rāşah. Poprawny przekład powinien brzmieć: „Nie będziesz mordował” (Rdz 20,13). Zdaje się, że wybór tego słowa rāşah nie jest przypadkowy, różni się ono bowiem od słowa harag, oznaczającego zadawanie śmierci podczas wojny oraz od hebrajskiego hemit, oznaczającego dopuszczalne kiedyś skazywanie na śmierć lub wykonanie wyroków śmierci na zbrodniarzach. Użycie słowa rāşah wskazuje na przelewanie niewinnej krwi, na umyślne, spowodowanie śmierci bliźniego z premedytacją.
Twórcą teorii wojny sprawiedliwej jest św. Augustyn (354-430), który stwierdził, że wojna sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. O jej moralnej ocenie decyduje motyw, jakim kierują się walczący. Zdaniem Augustyna, Chrystusowe wezwanie, by na zło nie odpowiadać złem, nie jest potępieniem każdej wojny. Uznał on bowiem wojnę prowadzoną w słusznej sprawie za wojnę godziwą. Akcentował przy tym konieczność potępienia wszelkich nadużyć związanych z działaniami wojennymi. Podkreślał, że nie wolno toczyć wojen z umiłowaniem przemocy, okrucieństwa i nienawiści. Twierdził, że wojna jest karą za grzechy ludzkie, a udział w niej stanowi dla chrześcijan smutną, ale realną konieczność. I tak to opracował teorię wojny sprawiedliwej, to znaczy prowadzonej w celu obrony lub naprawienia krzywdy. Aby wojna mogła być uznana za sprawiedliwą, musi ona spełniać następujące warunki: winna być prowadzona przez legalną władzę, a jej przyczyna musi być słuszna. Celem sprawiedliwej wojny jest ukaranie zła i przywrócenie pokoju.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego (KKK 2308) jest mowa o prawie do użycia siły militarnej. Dokument wymienia cztery punkty stanowiące warunki użycia środków wojennych: po pierwsze – szkoda wyrządzona przez wroga musi być rzeczywiście długotrwała, poważna i pewna. Po wtóre – siły militarnej można użyć dopiero wtedy, gdy zostaną wyczerpane wszystkie inne dostępne środki. Po trzecie – muszą istnieć poważne warunki powodzenia, tak aby działania wojenne nie spowodowały jeszcze większego zła niż to pierwotne. Wreszcie po czwarte – użycie broni nie może powodować poważniejszych szkód i narażać niewinnych ludzi.
W piątek o 17.00 papież Franciszek dokonał Aktu Poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi.
zobacz więcej
Do sprawiedliwych należą przede wszystkim wojny obronne, oparte na dochodzeniu praw czy wyrównywaniu krzywd, z czego wynika konieczność utrzymywania armii. „Ci, którzy poświęcają się sprawie ojczyzny, służąc w wojsku, są sługami bezpieczeństwa i wolności narodów. Jeżeli wywiązują się należycie ze swojego zadania, prawdziwie przyczyniają się do dobra wspólnego narodu i utrwalenia pokoju” (Gaudium et spes, 79; KKK 2310).
Dzisiaj jednak – w wypowiedziach papieża Franciszka – wielokrotnie powraca ostra krytyka teorii „wojny sprawiedliwej”. „Wojny są zawsze niesprawiedliwe” – mówi papież. „Kiedyś, nawet w naszych Kościołach, mówiło się o świętej wojnie lub wojnie sprawiedliwej. Dziś nie możemy tak mówić. Rozwinęła się chrześcijańska świadomość znaczenia pokoju”.
Dlaczego taka zamiana? Odpowiedzi trzeba szukać w tekście encykliki Fratelli tutti. „Tak łatwo wybrać wojnę, posługując się wszelkiego rodzaju wymówkami, pozornie humanitarnymi, obronnymi lub prewencyjnymi, uciekając się także do manipulacji informacją. Faktycznie, w ostatnich dekadach wszystkie wojny były rzekomo «usprawiedliwione». Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o możliwości uprawnionej obrony przy użyciu siły zbrojnej, co oznacza wykazanie, że istnieją pewne «ścisłe warunki uprawnienia moralnego». Łatwo jest jednak popaść w zbyt szeroką interpretację tego możliwego prawa. Próbuje się w ten sposób usprawiedliwić także ataki «prewencyjne» lub działania wojenne, które łatwo pociągają za sobą «poważniejsze zło i zamęt, niż zło, które należy usunąć». Chodzi o to, że od czasu rozwoju broni jądrowej, chemicznej i biologicznej, a także ogromnych i coraz większych możliwości, jakie dają nowe technologie, wojnie dano niemożliwą do skontrolowania moc niszczycielską, która uderza w wielu niewinnych cywilów. Doprawdy «ludzkość nigdy nie miała tyle władzy nad sobą samą i nie ma gwarancji, że dobrze ją wykorzysta». Nie możemy już zatem myśleć o wojnie jako o rozwiązaniu, ponieważ ryzyko prawdopodobnie zawsze przeważy nad przypisywaną jej hipotetyczną użytecznością. W obliczu tej sytuacji, bardzo trudno jest dziś utrzymać racjonalne kryteria, które wypracowano w poprzednich wiekach, by mówić o możliwości «wojny sprawiedliwej». Nigdy więcej wojny!” – pisze papież w encyklice Fratelli tutti.
Jak Kościół w Polsce radzi sobie z nieoczekiwanym napływem uchodźców, jak Ksiądz Arcybiskup ocenia stan polskich parafii w tej dziedzinie?
Kościół zdaje w tej chwili bardzo ważny egzamin ze swojej wrażliwości na najsłabszych. Z tego, co mi wiadomo, ludzie Kościoła – tak duchowieństwo, zakony jak i osoby świeckie – starają się sprostać nowym wyzwaniom poprzez Caritas Polska, Caritasy diecezjalne, domy rekolekcyjne, parafie, zakony, osoby prywatne. Zamiast wypowiadać się o pomocy uchodźcom z Ukrainy na terenie całego kraju, o czym może wypowiedzieć się Caritas Polska, pozwolę sobie przytoczyć przykład w jednej tylko diecezji, a mianowicie archidiecezji poznańskiej:
• Zbiórki przy kościołach – 3 miliony zł;
• Zbiórka na Caritas Poznań – ponad 600 tys zł;
• Zbiórki darów w ponad 140 parafiach Archidiecezji;
• Magazyn darów przy Parafii Nawiedzenia NMP w Poznaniu – wydawanie pomocy trwa cały czas na bieżąco;
• Magazyn na MTP działał do końca marca punkt prowadzili wolontariusze i pracownicy Caritas, Grupa MTP, Harcerze ZHR , dziennie pomagało ok 350 osób;
• Punkt recepcyjny na MTP – koordynowany przez Wolontariat Caritas Archidiecezji Poznańskiej – całodobowy działania w pawilonie numer 2;
• Liczba osób, które przeszły przez Punkt Recepcyjny – 23 324 osób;
• Liczba wolontariuszy przyjętych do pomocy w Punkcie Recepcyjnym – 1514 osób (w tym tłumacze, wolontariusze, psycholodzy, animatorzy czasu wolnego dla dzieci);
• W ciągu doby w Punkcie Recepcyjnym pracuje średnio – 35 tłumaczy, 5 liderów, 38 wolontariuszy;
• W punkcie działa również punkt pomocy psychologicznej, gdzie wolontariacko przyjmują terapeuci, którzy zgłosili się w ramach wolontariatu Caritas.
• Dodatkowo nasi wolontariusze wspierają również funkcjonowanie hali 7/7a – działa tam 4 liderów oraz każdego dnia 25 wolontariuszy;
• Na Ukrainę wysłano transporty – 2x do Charkowa, Odessy, 2x Berdychowa, Lwowa, Czernichowa, Truskawca, Sambora parafie, Łucka (7 busów), 1x na Uniwersytet w Kijowie;
• Paczka dla Ukrainy – akcja która ruszyła w parafiach (specjalnie przygotowane kartony z listą produktów, którymi należy je wypełnić – są przekazywane uchodźcom, którzy zwracają się o pomoc);
• Od 6.04 ruszy Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom przy ul. Pamiątkowej (zajęcia dla dzieci i młodzieży, kursy językowe);
• Ok. 4500 uchodźców przebywa w budynkach diecezjalnych, w pomieszczeniach Caritas i u rodzin w parafiach archidiecezji;
• Przygotowywana jest ulotka w języku Ukraińskim o możliwości skorzystania z sakramentów świętych;
• Planujemy przygotowanie wypoczynku letniego dla dzieci z Ukrainy ( wycieczki, kolonie, półkolonie)
• Pomoc wydawana na bieżąco w jadłodajniach i Centrali Caritas
A liczni polscy księża pracujący czy na Ukrainie, czy w innych krajach dawnego obozu sowieckiego, także w Rosji? Jakie wsparcie otrzymują?
Ks. Leszek Kryża – odpowiedzialny za organizację Pomoc Kościołowi na Wschodzie – powiedział, że obecnie Kościołowi za wschodnią granicą służy 198 kapłanów diecezjalnych, 387 kapłanów zakonnych, 320 sióstr i 40 braci zakonnych z Polski oraz wolontariusze świeccy. Dzięki funduszom zebranym w ramach Dnia Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie możliwa jest m.in. na renowacja kościołów i sal katechetycznych, wakacyjny wypoczynek dla dzieci i młodzieży, wsparcie domów seniora i domów samotnej matki, stołówek i kuchni prowadzonych przez siostry i braci zakonnych dla dzieci, starszych i ubogich. Ponadto księża pracujący w Ukrainie czy w innych krajach dawnego obozu sowieckiego otrzymują też wsparcie ze strony polskich parafii, które odwiedzają, głoszą słowo Boże i zbierają datki na swoje utrzymanie, na utrzymanie parafii oraz instytucji parafialnych.
Czy katolicy w Rosji mają odwagę występować przeciw agresji, czy raczej nie chcą siebie – i interesów Kościoła na tamtych terenach – narażać?
Krytyka, z jaką wobec świętego Jana Pawła II występował pisarz Józef Mackiewicz, może być zaskoczeniem.
zobacz więcej
Nie sądzę, by wypowiadanie się katolików w Rosji przeciwko rosyjskiej agresji mogło w jakikolwiek sposób zmienić sytuację braku demokracji w tym kraju. Przykładem prawosławny ojciec Aleksander Mień, który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach 9 września 1990 pod Moskwą. Według oficjalnej wersji został zamordowany przez jednego ze swoich parafian. Według innych został zamordowany przez funkcjonariuszy KGB lub GRU. Jego syn, Mikołaj, mówił: „Mój ojciec był uosobieniem duchowych wartości chrześcijaństwa zupełnie nie do przyjęcia dla partii władzy. W roku 1990 zdobył sławę w całej Rosji i cieszył się wciąż rosnącym autorytetem. Stanowił dla komunistycznej władzy realne zagrożenie”. Poza tym, katolików w Rosji jest niewielu. W systemie dyktatorskim – przy pełnej kontroli medialnej – wątpię, by przyczyniłoby się to do zmiany na lepsze, dałoby natomiast okazję do zniszczenia Kościoła katolickiego i zburzenia jego struktur. Protestowanie przeciwko agresji jest przede wszystkim zadaniem osób i mediów spoza rosyjskich granic.
Jako jeden z pierwszych biskupów napisał Ksiądz Arcybiskup list do moskiewskiego patriarchy Cyryla z apelem o powstrzymanie rosyjskiej agresji. Jak to odebrali inni biskupi Europy? Czy rozmawiali z Księdzem?
Po moich dwóch listach do moskiewskiego patriarchy Cyryla, wielu biskupów i organizacji katolickich wysłało listy o podobnym brzmieniu. W celu „okazania dobrej woli dla poszukiwania dyplomatycznego rozwiązania konfliktu, opartego na dialogu, zdrowym rozsądku i poszanowaniu prawa międzynarodowego” zaapelował do patriarchy Cyryla przewodniczący Komisji Episkopatów Komisji Europejskiej (COMECE), kard. Jean-Claude Hollerich z Luksemburga. Myślę, że inni biskupi nabrali odwagi, aby wojnę nazwać wprost działaniem szatańskim, choć inne listy nie poszły tak daleko jak moja prośba skierowana do patriarchy, aby zachęcał rosyjskich żołnierzy do odmawiania udziału w tej wojnie. Niekoniecznie skutkiem tego listu stało się wystąpienie patriarchy Cyryla nadające tej wojnie wymiar wojny religijnej, wymiar mistyczny. Prawdopodobnie to właśnie jest przyczyną ostrożnych wypowiedzi papieża Franciszka na temat agresji Federacji Rosyjskiej, które mogłyby być zrozumiane jako wypowiedzenie tego samego rodzaju wojny przez Kościół katolicki.
Jak ten list Księdza Arcybiskupa został odebrany przez dyplomację watykańską, której ignorancja w sprawach Europy Środkowo-Wschodniej jest chyba – z wyłączeniem pontyfikatu Jana Pawła II – tradycyjna? W Polsce pamięta się przecież, że powstanie listopadowe zostało przez ówczesnego papieża potępione, pamięta się że prymas Stefan Wyszyński musiał działać niezależnie od watykańskich dyplomatów, bo oni wciąż chcieli porozumiewać się z komunistami. Jak się Ksiądz porusza w tych meandrach?
Nie wiem jak został odebrany ten list przez dyplomację watykańską. Mógł zostać odebrany jako mieszanie się w nie swoje sprawy, bo od spraw międzynarodowych jest Sekretariat Stanu. Raczej wyjątkiem był List biskupów polskich do biskupów niemieckich.