W czasie drugiej bitwy pod Chocimiem Kozacy nie bardzo się nadają na symbol dawnej rycerskiej wspólnoty. Poza skromnymi siłami Motowidły byli albo carscy, albo sułtańscy. Trzeba przyznać, że siły lennika tureckiego, Doroszenki, nie pojawiły się na polu bitwy chocimskiej, a oddziały atamana Iwana Sirki zaatakowały Krym, co dało chanowi, który także nie ruszył pod Chocim, wymówkę wobec sułtana. Absencję jednych i łupieżcze ciągoty drugich zaliczyć by trzeba do braterstwa broni, bo – jak pisze Rafał Ziemkiewicz: „zwycięski szturm armii polsko-litewskiej z
niewątpliwym licznym udziałem Rusinów [zaznaczenie moje – KZ], też jest świetnym powodem do celebry”. Jeśli jeszcze nie są, to będą dwie historie – ta sprzed 24 lutego 2022 roku i ta po tej dacie.
Co do depolonizacji tego, co było przez nas rzekomo zawłaszczone to fakt, że historię Rzeczypospolitej Obojga Narodów pisano w XIX wieku i później, jako historię Polski. Narodów było więcej, każdy wiedział, że Wielkie Księstwo Litewskie przystępujące do unii z Polską w XVI wieku składa się w większości z Rusinów, urzędowym językiem jest staroruski (najbardziej podobny do dzisiejszego białoruskiego) i w tym języku pisano dokumenty Księstwa jeszcze długo po unii lubelskiej. Ruś Czerwoną przyłączył do Korony Polskiej Kazimierz Wielki w XIV wieku, tytułem dziedziczenia po bezpotomnie zmarłym ostatnim księciu halicko-wołyńskim.
Słowa Polska lub Polonia na opis Rzeczypospolitej używano i wcześniej, robili to i autorzy zagraniczni. Wynikało to stąd, że w sensie politycznym naród był jeden – szlachecki. Ten naród bardzo szybko przyjął kulturę polską jako wspólną, oczywiście z silnymi regionalizmami. Lud pozostawał sobą, choć też się polonizował, znacznie wolniej i w ograniczonym zakresie. Gdy zabrakło roli politycznej i kulturotwórczej szlachty, pozostali na polu dziejowym Białorusini, Ukraińcy i Litwini z zabytkami przeszłości, z którymi się nie identyfikują, bądź je zawłaszczają na wyłączność prawem kaduka. Na ziemiach rdzennie polskich państwo, mieszczaństwo i chłopstwo scalał w jeden naród wspólny język.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Wydarzenia, które składają się na dzieje państwa, w tym wojny, też były szlacheckie. Jeżeli zaczniemy depolonizować historię Rzeczypospolitej, to jej sprawcom trzeba będzie przypisać świadomość, której nie mieli. A mieli na przykład – gente Ruthenus, natione Polonus (Rusin z rodu, Polak z narodu), nie natione Ruthenus, natione Lithuanus, bo tak szlachta nie odczuwała i takie narody nie istniały. Istniały takie ludy, taka świadomość lokalna. W szerszej, państwowej identyfikacji to był naród polski z odrębnym poczuciem lojalności obywatelskiej – koronnej lub litewskiej, nad którą z kolei górowała – u patriotów przynajmniej powinna - lojalność państwowa wobec Rzeczypospolitej.
W odpolszczaniu historii Rzeczypospolitej ogromne osiągnięcia mają Litwa, Białoruś i Ukraina. Na Litwie każde dziecko wie, że to Litwini wygrali bitwę z Zakonem Krzyżackim pod Żargilisem (Grunwaldem ) z niewielkim, a właściwie przypadkowym udziałem Polaków. Adamas Mickieviczius jest poetą litewskim - i to nie także litewskim, a wyłącznie litewskim. Na Białorusi im kto bardziej już nie jest posowiecki i szuka białoruskiej tożsamości, to czci wielkiego Białorusina Tadeusza Kościuszkę i białoruskiego kompozytora Stanisława Moniuszkę. A na Ukrainie (zachodniej) było 600 lat polskiej okupacji. Odpolszczenie jak się patrzy – nic, tylko brać i tłumaczyć.
Rocznica drugiego Chocimia się zbliża i mamy szansę – jeżeli jej nie zmarnujemy – przyspieszyć trwające już trzy dekady pojednanie polsko-ukraińskie. W przygotowaniach mentalnych warto się oprzeć o jakiś obiekt o bogatej i wyrazistej symbolice.