Rozmowy

Ideowe odrodzenie chadecji jest niemożliwe

Chrześcijańska demokracja na Zachodzie przyjęła za własne wartości lewicy. Tego jej nie można wybaczyć, ponieważ to abdykacja nie tylko z własnej tożsamości jako ruchu politycznego, ale przede wszystkim z własnej tożsamości jako ludzi wierzących – mówi prof. Paweł Skibiński, historyk, politolog, wykładowca akademicki.

TYGODNIK.TVP: Ugrupowania należące do Europejskiej Partii Ludowej, międzynarodówki przedstawiającej się jako chadecka, wieszają dziś na sztandarach postulaty lewicy, na przykład domagając się prawa do swobodnej aborcji. Czym właściwie była – i jest obecnie – chrześcijańska demokracja?

PAWEŁ SKIBIŃSKI:
Z punktu widzenia historyka ten termin nie jest jednoznaczny. Wziął się z dokumentów papieskich, używał go zwłaszcza Leon XIII. Wtedy pod pojęciem chrześcijańskiej demokracji rozumiano społeczny ruch katolików, którego celem miało być przesycenie życia społecznego wartościami chrześcijańskimi. Daleko wówczas było do rozumienia go jako konkretnego ruchu politycznego, a tym bardziej do jednej partii.

Zresztą papież Leon XIII w encyklice „Graves de Communi” wydanej w 1901 r., przestrzegał by chrześcijańskiej demokracji nie nadawać sensu politycznego i nie realizować jej wyłącznie w formie katolickiej partii politycznej.

Tak, ponieważ chodziło o wszechstronny ruch społeczny, który mógł mieć konsekwencje polityczne, ale nie mógł się do nich ograniczać. Z czasem, zwłaszcza w związku z doświadczeniami niemieckimi, wobec dominacji żywiołów protestanckich oraz socjalistycznych, konieczne stało się sformowanie katolickiej partii politycznej. Główną partią katolickiej opozycji wobec polityki Bismarcka i Kulturkampfu w Niemczech było Centrum, działające również w zaborze pruskim. Tego rodzaju doświadczenia wprowadziły w przestrzeń myślenia katolickiego postrzeganie partii katolickiej jako czegoś normalnego.

Do XIX w. katolicy raczej uważali, że wszystkie kierunki polityczne powinny brać pod uwagę realizowanie wartości chrześcijańskich w życiu społecznym. Tak również uważał Kościół katolicki. Pierwotna myśl chrześcijańsko-demokratyczna, zwłaszcza w Niemczech, była więc myślą defensywną. Opierała się na przekonaniu, że katolicy muszą bronić się przed agresją ze strony protestantyzmu, później także marksizmu. Na kształt myślenia chrześcijańsko-demokratycznego wpływał również fakt, że istniały również ugrupowania katolickie np. we Francji, które chciały pogodzić katolicyzm z wartościami demokracji parlamentarnej w ramach III Republiki Francuskiej.

Trudne zadanie.

Tym bardziej trudne, że tożsamość Republiki Francuskiej zbudowano na silnym antyklerykalizmie i laicyzmie. Trochę inaczej było w Belgii, gdzie demokratyczne władze były bardziej otwarte na współpracę z Kościołem. W tym mniej więcej duchu chadecja rozwijała się aż do okresu międzywojennego.

A co wydarzyło się w dwudziestoleciu międzywojennym?

Na dotychczasowe doświadczenia nałożyła się dwa ważne wydarzenia. Partia Centrum w Republice Weimarskiej współpracowała z umiarkowanymi marksistami spod znaku SPD na rzecz obrony niemieckiej demokracji. Drugim znaczącym wydarzeniem była działalność Włoskiej Partii Ludowej, tzw. popularów, istniejących w latach 1919-1924. Ostatnim liderem tej partii przed jej rozwiązaniem przez Benito Mussoliniego był jeden z późniejszych ikonicznych powojennych liderów chrześcijańsko-demokracji Alcide de Gasperi. Te dwa doświadczenia miały pogodzić katolicyzm z międzywojenną parlamentarną demokracją w wydaniu liberalno-socjalistycznym.

Jednocześnie w Europie pod wpływem Piusa XI pojawiły się inne pomysły chrześcijańsko-społeczne, które można by nazwać autorytarnym katolicyzmem społecznym. Takie nurty pojawiły się silnie m.in. w Austrii, Portugalii czy Hiszpanii.

W postaci korporacjonizmu.

Wyrażały się one między innymi w próbach przeniesienia korporacyjnego ładu społeczno-ekonomicznego – naszkicowanego w dokumentach Piusa XI – na pole polityczne. W tym kontekście wymienić można nazwiska Engelberta Dolfussa, António de Oliveiry Salazara, José Gila-Roblesa. Wtedy te postacie łączono z katolicyzmem społecznym i szeroko rozumianą chrześcijańską demokracją.

Ten prąd w ramach katolicyzmu społecznego równoważył kierunek Centrum i popularów, czy niektórych chadeków francuskich, raczej zwróconych ku lewej stronie sceny politycznej.

Korporacjonizm zaproponowany przez papieża Piusa XI różnił się od wprowadzonego we Włoszech rządzonych przez Benito Mussoliniego?
Kongres niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) w Hanowerze w 1976 roku. Na zdjęciu w środku lider siostrzanej bawarskiej partii CSU i przyszły premier Bawarii Franz-Josef Strauß, z prawej przyszły kanclerz RFN Helmut Kohl, z lewej przyszły premier Saksonii Kurt Biedenkopf. W tle napis nie wspomina nic o chrześcijaństwie, ale głosi "Z miłości do Niemiec: wolność zamiast socjalizmu". Fot. ust/ullstein bild via Getty Images
Oczywiście. Papieżowi nie chodziło o etatystyczny korporacjonizm faszystowski, tylko o inny sposób nieliberalnego ułożenia zagadnień społecznych. Korporacje w myśli papieskiej miały nie być inspirowane przez państwo, ale być rodzajem gospodarczych samorządów. Koncepcja poniosła porażkę, ponieważ prawie nigdzie nie udało jej się zrealizować w czystej postaci. Tam, gdzie wpłynęła na życie społeczne, jak w Austrii czy w Portugalii, tam powiązano ją jednak z jakimś interwencjonizmem państwowym.

Jak Stolica Apostolska odnosiła się do tych poszukiwań katolików?

Katolicy społeczni szukali swojej drogi w dwóch kierunkach, autorytarno-korporacyjnym i parlamentarno-demokratyczno-socjalistycznym. Stolica Apostolska patrzyła na oba z ostrożnością i z umiarkowaną życzliwością, ale nie chciała wybierać. Pius XI uważał, że oba kierunki są uprawnione. Pius XII też się od nich nie odżegnywał.

Jednak pod wpływem doświadczeń II wojny światowej, z uwagi na zagrożenie komunizmem oraz na dominację amerykańską w tzw. wolnym świecie, Pius XII zaczął patrzeć na politykę prowadzoną przez katolików nieco inaczej. Zwrócił się do pomysłu polityki katolickiej rozumianej jako ściśle demokratycznej i wkomponowanej w panoramę z liberalnej demokracji.

Po wojnie nie było już klimatu na rozwijanie autorytarnego katolicyzmu społecznego.

Z pewnością nie była to ulubiona propozycja rozwoju katolicyzmu społecznego z punktu widzenia Piusa XII. Impuls płynący ze Stolicy Apostolskiej, poniekąd wspierany przez Amerykanów był jednoznaczny: katolicy muszą szukać rozwiązań demokratycznych.

W latach 50. i na początku 60. XX wieku istniała jednak wciąż Hiszpania frankistowska, Portugalia Salazara czy południowoamerykańskie państwa autorytarne życzliwe Kościołowi. Tolerowano te rozwiązania, ale to nie były wzorce, tylko specyficzne wyjątki wynikające z lokalnych doświadczeń.

W wyniku wskazań Stolicy Apostolskiej nastąpiło przesunięcie politycznych zainteresowań katolików na lewo.

I na to nałożyły się dwie tendencje. Pierwsza to przytłaczająca dominacja intelektualna lewicy zwłaszcza marksistowskiej, której także chrześcijańska demokracja szybko uległa. A druga to otwartość na współpracę polityczną z komunistami, która również pojawiła się dość wcześnie, już w latach 40. Tej pokusie uległy niekiedy nawet bardzo ciekawe postacie, np. Giorgio La Pira, który jest dziś bliski beatyfikacji. Wrażliwość społeczna pielęgnowana przez katolików była często przez nich mylona z programem socjalnym marksizmu. Uważano, że są to pokrewne kwestie, więc trzeba się dogadać i współpracować.

Jeszcze pod koniec panowania Piusa XII włoscy chadecy opowiadali się za współpracą z partiami mieszczańskimi przeciwko socjalistom i komunistom, z czasem jednak tendencje do współpracy z lewicą marksistowską zaczęły dominować w wielu środowiskach katolicko-społecznych. Najwcześniej chyba we Francji, gdzie działała tzw. lewica katolicka, w ramach której pojawiały się również skrajne pomysły katolickiego socjalizmu Mouniera.

W tym duchu zaczyna się kształtować cała chrześcijańska demokracja.

Przykładem jest wielka koalicja w Niemczech SPD-CDU pod wodzą kanclerza Kurta Georga Kiesingera czy niezrealizowany pomysł historycznego kompromisu i koalicji włoskich chrześcijańskich demokratów z partią komunistyczną. Do tego należy dodać silną penetrację Kościoła katolickiego przez marksizm w sferze filozofii i teologii. W pewnym momencie tylko mniejszość katolików opowiadała się przeciwko aktywnej kooperacji z komunizmem.

Jeżeli patrzymy na liderów chrześcijańskiej demokracji w Niemczech, którzy z pozytywnym uczuciem wypowiadają się o Karolu Marksie, musimy pamiętać, że te tendencje były tam obecne znacznie wcześniej. Przez dziesięciolecia ostoją myślenia antykomunistycznego i chrześcijańskiego było jedynie CSU, bawarska partia sojusznicza CDU.

To również się zmieniło.

Ale nadal CSU jest bardziej konserwatywne niż CDU.

Czy chrześcijańską demokrację da się pogodzić z demokracją liberalną?

Może mamy do czynienia z procesem nieuniknionym? Chrześcijaństwo jako konstrukt teoretyczny, jako pewna mądrość, a nie wiara w Boga, prędzej czy później przemienia się w świecki humanizm…

zobacz więcej
Dlaczego chadecja nie jest już chrześcijańska? Jak to się stało?

Wiąże się to przede wszystkim z trwającym od dziesięcioleci przejmowaniem przez chadecję myślenia lewicy marksistowskiej. Mówi się, że to konsekwencja Soboru Watykańskiego II, rewolucji obyczajowej 1968 r. oraz sekularyzacji postępującej wraz z tą rewolucją. To wszystko prawda, ale te tendencje w chadecji były znacznie wcześniej – nawet przed II wojną światową.

Społeczeństwa zachodnie po 1968 r. zostały ukształtowane na modłę lewicową, dlatego chrześcijańska demokracja przesunęła się na lewą stronę. Niestety, wraz z przyjęciem lewicowej wrażliwości, chadecja przyjęła też wrażliwość bezwyznaniową i jej chrześcijaństwo stało się z czasem niemal bezobjawowe.

Stąd zgoda na legalizację aborcji czy tzw. małżeństw jednopłciowych?

Przyjęcie agendy światopoglądowej i politycznej z perspektywy seksualnej to już kapitulacja przed postulatami lewicy. Takie podejście samo w sobie jest absurdalne z perspektywy chrześcijaństwa, gdzie czynnik seksualny jest istotny, ale w życiu osobistym, a nie społecznym. Obserwujemy absurd polegający na przyjmowaniu dyskursu feministycznego, że chrześcijaństwo jest opresyjne wobec kobiecości, podczas, gdy fakty historyczne wskazują, że katolicyzm w wielu krajach aktywizował społecznie kobiety.

Chrześcijańska demokracja en masse przyjęła świat wartości lewicy jako coś obiektywnego, a nie jako stronę w dyskursie światopoglądowym i politycznym. Tego zachodnioeuropejskim chadekom nie można wybaczyć, ponieważ to abdykacja nie tylko z własnej tożsamości jako ruchu politycznego, ale przede wszystkim z własnej tożsamości jako ludzi wierzących.

Czyli ostatecznie okazało się, że chrześcijańska demokracja to „komunizm pokropiony wodą święconą”?

Nie przesadzajmy! Nie wrzucałbym wszystkich do jednego worka. Nie mogę powiedzieć, że Konrad Adenauer czy Alcide de Gasperi to pseudokatolicy i kryptokomuniści, bo to byłaby nieprawda.

Ale mówię o współczesnych konsekwencjach działalności tego ruchu politycznego.

Program ordoliberalizmu przyjęty przez rządy Konrada Adenauera nie był programem komunistycznym. Nie naznaczałbym winą wszystkich polityków chadeckich. Chrześcijańska demokracja zwłaszcza od późnych lat 50. przyjmowała agendę, a w rzeczywistości propagandę komunistyczną, mówiącą o tym, że wszystko co marksistowskie jest demokratyczne.

Chadecy stali się zbyt słabi i zbyt przywiązani do doraźnych korzyści politycznych. Nie chcieli patrzeć na rzeczywistość polityczną w dłuższej perspektywie. Dlatego cały czas ustępowali przed agendą lewicową, a od wielu już lat ją otwarcie realizują.

We Włoszech chadecja zapisała się licznymi skandalami finansowymi i korupcyjnymi.

To prawda, ale pamiętajmy o tym, że cały świat europejskiej polityki, począwszy od lat 70. XX wieku jest coraz bardziej skorumpowany. Politycy demokratyczni (a nie tylko chadecy) coraz rzadziej wstydzą się dorabiania się kosztem dobra publicznego.

We Włoszech występowała korupcja systemowa, która łączyła się z powiązaniami mafijnymi świata polityki. Zostało to zdiagnozowane i upublicznione na początku lat 90. i przez to tamtejsza chrześcijańska demokracja przestała dominować w polityce. A mówimy o partii, która sprawowała władzę monopolistyczną we Włoszech w latach 1947-1990.

Mógłby pan wskazać kamienie milowe odchodzenia chadecji od swoich fundamentalnych założeń?

Na ten proces trzeba patrzeć z perspektywy poszczególnych państw. Jednak jeżeli chodzi o wspólny mianownik, należy wskazać, że istotny etap w tym procesie odegrał spór aborcyjny. Przyzwolenie polityków katolickich na istnienie systemu legalizującego aborcję, a nawet na uczynienie z niego dogmatu współczesnej demokracji przez lewicę było znaczącym elementem odchodzenia chadecji od swoich fundamentów ideowych. Spór aborcyjny zakończył się w Europie klęską obrońców życia wraz z referendum włoskim na w 1981 r. To, co działo się potem jest konsekwencją ideowego cofania się chrześcijańskiej demokracji.
ODWIEDŹ I POLUB NAS Czasem do pewnego stopnia wyjątkowym był pontyfikat Jana Pawła II. Karol Wojtyła nie identyfikował się z kategoriami konserwatywno-prawicowymi, ale mocno zwracał uwagę na fundament moralny demokracji jako warunek konieczny funkcjonowania tego systemu. Odbierał też autorytet moralny lewicy marksistowskiej, wskazując dewiacje moralne i polityczne komunizmu. Jego pontyfikat spowolnił więc degradację polityki katolickiej.

Dodatkowo zostało to wsparte impulsem rewolucji konserwatywnej, która przybierała różne postacie, ale oddziaływała również na środowiska katolickie. Ale kiedy chrześcijańska demokracja zdecydowała się przywrócić dominującą pozycję agendzie lewicowej, okazało się, że nie jest na nią zupełnie odporna. Zabrakło też wielkiego autorytetu papieża Polaka.

Po zgodzie chrześcijańskiej demokracji na aborcję, przyszła kolej na odrzucenie przez chadecję prawa naturalnego.

To była konsekwencja. Okazało się, że chrześcijańska demokracja nie jest przywiązana do prawa naturalnego, podobnie, jak inne dominujące w Europie ugrupowania polityczne.

Dlaczego w środowiskach katolickich w krajach europejskich nie pojawiła się realna siła polityczna będąca odpowiedzią na degenerację chrześcijańskich demokratów?

Na początku naszej rozmowy mówiliśmy, że idea katolickiej partii politycznej na początku była negowana przez papieża. Ona kłóci się z podstawową przesłanką katolicyzmu, która mówi, że doczesne rozwiązania polityczne nie są objęte depozytem Wiary. W związku z tym, żadna linia polityczna, także chrześcijańsko-demokratyczna nie jest reprezentantem Wiary.

Swoista bezczelność polityków chrześcijańskiej demokracji w Niemczech, Włoszech, Hiszpanii polegała na narzucaniu katolikom proponowanych przez siebie politycznych rozwiązań jako wyłącznie obowiązujących dla katolików. Negatywne skutki tej uzurpacji obserwujemy do dzisiaj.

Niepojawianie się prawicowej alternatywy wobec chrześcijańskiej demokracji w krajach katolickich wynika z tego przyzwyczajenia.

Czy możliwa jest jakaś nowa chrześcijańska demokracja?

Zależy co mamy na myśli. Ideowe odrodzenie obecnych partii chadeckich jest moim zdaniem raczej niemożliwe. Wynika to ze zbyt głębokich uzależnień finansowych, przyzwyczajeń politycznych i ideologicznych oraz pewnej sklerozy politycznej, charakterystycznej dla całej Europy. Ale trzeba wyciągnąć wnioski z historycznej degrengolady chrześcijańskich demokratów. Trzeba szukać w chrześcijaństwie inspiracji do innego odrodzenia politycznego. Każde pokolenie musi bowiem odnajdywać własną drogę realizowania katolicyzmu społecznego.

– rozmawiał Tomasz Plaskota

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Logotyp Europejskiej Partii Ludowej. Fot. Jakub Porzycki/NurPhoto via Getty Images
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.