Pamiętajmy, że na Ukrainie w szeregach obrońców walczą białoruscy żołnierze, razem odpierają atak najeźdźców. Na Białorusi opozycja i dążenie do demokracji są silniejsze niż w Rosji. I, co najważniejsze, nie wiemy, jak zachowa się białoruska armia w razie konfliktu z Ukrainą, może obróci się przeciwko dyktatorowi, może nie będzie chciała być narzędziem w rękach Putina. Myślę, że Białoruś jest kluczem do zakończenia tej wojny.
Czy wojna na Ukrainie nie staje się dla Rosji Putina tym, czym był Afganistan dla ZSRR?
Z zachodniego punktu widzenia to podobny scenariusz, zwłaszcza w kontekście pomocy wojskowej krajów demokratycznych. Spodziewam się, że konflikt będzie się ciągnął aż do wykrwawienia się i upadku Rosji w jej obecnym kształcie, bo tak było w przypadku ZSRR.
W tym przypadku jednak nie wierzę, by ten konflikt mógł trwać aż tak długo jak Afganistan, że obrońcy Ukrainy przez dziesięć lat będą umierać za wolność, a zachód będzie tak długo w stanie pomagać. Sposobem na rozwiązanie tego konfliktu jest dostarczenie na Ukrainę wartościowej broni ofensywnej i sprawienie, aby upadł reżim Łukaszenki. To osłabi Putina i może spowodować upadek także jego systemu.
Wcześniej mówił pan, że upadek Putina nic nie da. Co da upadek systemu, skoro w genach Rosjan nadal krąży pierwiastek Czyngis-chana? Skoro nie rozumieją oni wartości wolności i demokracji?
Nie wiem, nie jestem specjalistą od genetyki (śmiech), ale musimy zrozumieć, że w tym kraju nigdy nie było demokracji. Rosja była monarchią przed rokiem 1917 i komunistyczną dyktaturą przed 1991. Przez cały okres istnienia Rosji Sowieckiej najlepsze jednostki były eliminowane. Każdy aktywny, inteligentny, niezależny czy zaradny człowiek był zagrożeniem dla reżimu i krwawo się z nim rozprawiano. Ci, którzy przeżyli, nauczyli się, że aby przetrwać, trzeba wyzbyć się tych wymienionych cech, przede wszystkim poczucia niezależności i szczerości, bo to było najbardziej niebezpieczne.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
To oczywiście nie ma nic wspólnego z genetyką, a bardziej z ewolucyjnym przystosowaniem do życia w dyktaturze. Po roku 1991 w Rosji była szansa na demokrację, ale tylko iluzoryczna, bo władzę zagarnęła służba bezpieczeństwa, i to dużo wcześniej. Gdy Putin dochodził do władzy, to państwo było w całości sterowane przez ludzi z KGB. Poza nimi nikt tego nie dostrzegał.
Czy w takim razie możliwa jest „dekagiebizacja” Rosji?
Moja książka „Od Dzierżyńskiego do Putina” była ukończona w roku 2021 i wtedy zakładałem, że reżim stworzony przez Putina będzie bardzo stabilny. On obiecał kiedyś, że pozostanie u władzy do 2036 roku (ma teraz 70 lub 72 lata w zależności od biografii, którą uznajemy za wiarygodną).
Ja twierdziłem, że Putin utrzyma władzę do roku 2026 roku, jeżeli nie wywoła żadnej dużej wojny. Tak się stało w lutym 2022 roku, więc dziś sądzę, że nie ma szans, żeby Putin dotrwał do roku 2036 roku jako prezydent Rosji. Ta wojna zakończy zarówno jego panowanie, jak i reżim. Pytanie brzmi, kiedy Rosja przegra tę wojnę i jaką cenę za zwycięstwo zapłaci wolny świat.
A „dekagiebizacja” Rosji może nastąpić tylko wraz z przegraną Rosji w wojnie. Nie nadejdzie ona wraz ze zniknięciem Putina.
– rozmawiał Cezary Korycki
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Dr Jurij Felsztinski – historyk, dziennikarz i ekspert ds. Rosji i Związku Radzieckiego. Jest współautorem książki „Wysadzić Rosję" napisanej wspólnie z Aleksandrem Litwinienką, byłym podpułkownikiem KGB, który został otruty radioaktywnym polonem w Londynie w 2006 roku, oraz najnowszej „Od Dzierżyńskiego do Putina”. Felsztinski studiował historię w Moskiewskim Instytucie Pedagogicznym. W 1978 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i kontynuował studia historyczne, najpierw na Brandeis University, a następnie w Rutgers, gdzie uzyskał tytuł doktora historii. Był także stypendystą Hoover Institution na Uniwersytecie Stanforda.