A swoją drogą – nasza kuchnia naprawdę obfituje w osobliwości! Czy w zalewie książek kulinarnych i parakulinarnych pojawiła się już taka, która właśnie o tym opowiada? O przeżyciach Włocha, który na pierwszej polskiej wigilii stanął wobec wyzwania, jakim był czerwony czysty klasyczny barszczyk? Bo co to jest: czerwone jak wino, gorące jak bulion, pachnące jak czosnek – i nie wiadomo, co z tym robić. Ów konkretny Włoch po dwóch łykach dyskretnie przesunął nakrycia i skończył egzotyczną przygodę z tajemniczym płynem. Dla mojej przyjaciółki z Tuluzy wyzwaniem stał się nasz ukochany polski żurek – mimo wielu lat przyjaźni i wielu pobytów w mojej kuchni, do dziś nie rozumie, jak możemy pić taki okropny kwas z żyta, bo to przecież ów zakwas jest podstawą naszej sławnej narodowej zupy.
Na zakończenie dwie ciekawostki. Pierwsza wiąże się z karnawałem, który właśnie się zaczyna – jeśli jeszcze kogokolwiek obchodzi taka czasowa cezura – a to oznacza pączki i faworki, które niestety przestały być karnawałowym przysmakiem i można je kupić przez okrągły rok. Jednak czy w związku z tym są mniej atrakcyjne? Najpierw jednak mamy Trzech Króli i popularne w wielu krajach ciasta okolicznościowe, jak wywodzący się z kultury hiszpańskiej i popularny także w Meksyku
rosca de reyes (pierścien królów), czy
gallete de rois (francuskie ciasto królewskie), nie mówiąc o swojskim migdale, włożonym w zwykły placek na warszawskim stole – kto znajdzie migdał lub orzecha, jest królem. Czy to tylko tradycje czy już osobliwości kulinarne?
I druga ciekawostka, tym razem z „Atlasu osobliwości kulinarnych”. Jet to mianowicie „przepis ojca założyciela na dobrą imprezę”, czyli „mleczny poncz Benjamina Franklina”. Pominę fascynujące proporcje, w tym 44 cytryny, pięć litrów brandy i trzy litry mleka, nie licząc cukru. Powiem tylko, że z satysfakcją odkryłam w tym historycznym przepisie bliźniacze niemal podobieństwo do znakomitego trunku – domowej produkcji – znanego z internetowych także receptur jako „nalewka aptekarzy”. Jak to jednak zrobić, żeby z mleka, alkoholu i kwaśnych cytryn wyszedł klarowny płyn o pięknym bladożółtym odcieniu i intrygującym jedwabistym smaku? Podpowiedzieć może sam Benjamin Franklin, który – jak czytamy – przyrządzał go z ulubionego przepisu, a w 1763 roku zamieścił ów przepis w liście do przyszłego gubernatora Massachusetts Jamesa Bowdoina. Ale że ów przepis jest dobrze w Polsce znany, my też możemy podpowiedzieć. Na karnawał jak znalazł!
– Barbara Sułek-Kowalska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Cytat z Tadeusza Przypkowskiego pochodzi z książeczki „Łyżka za cholewą, a widelec na stole” (Maja Berezowska, Stefania i Tadeusz Przypkowscy, Magdalena Samozwaniec), Wydawnictwo Literackie 1974.
ODWIEDŹ I POLUB NAS