Historia

Na daczy, pochodzie lub w pracy. Długi weekend w PRL

Masówki w zakładach, czyny społeczne, festyny i jarmarki – władza ludowa bardzo starała się zagospodarować Polakom wolny czas.

„Masa towarowa” w piramidce i kolejka po koszyk, ale „klient ma zawsze rację”. Samoobsługa w PRL-u

Monitoring polegał na tym, że jedna z pracownic obserwowała, czy klient nie pakuje czegoś za pazuchę. 60 lat temu powstał w Polsce pierwszy sklep samoobsługowy.

zobacz więcej
Trzeba zacząć od tego, że w PRL nie było długich weekendów. Mało tego – nie było weekendów w ogóle. – Aż do lat 80. Nie było wolnych sobót, choć w latach 70. zdarzało się kilka wolnych dni zadekretowanych z wyprzedzeniem – wyjaśnia dr Andrzej Zawistowski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN. Właśnie o to m.in., czyli o ucywilizowanie czasu pracy, walczyła Solidarność. Ale ponieważ w soboty pracowało się krócej więc w połączeniu z niedzielą można mówić o czasie laby.

– Realnie czasu wolnego było więc mniej – dodaje Zawistowski. Tym bardziej, że władza skutecznie dbała, by ten czas zagospodarować. Dlatego wprowadzano różnego rodzaju obowiązki ideologiczne i nie zostawiać zbyt dużego pola do działania. Jednym z nich były obowiązkowe zebrania w zakładach pracy tzw. masówki. Dodatkowo pracownicy niemal z automatu wcielani byli do różnego rodzaju organizacji, jak związki zawodowe czy np. Liga Obrony Kraju. One także obligowały do stawiennictwa na zebraniach i pogadankach. – To często przeciągało godziny pracy – mówi historyk i podaje kolejny przykład niby wolnego dnia, czyli 1 maja. Teoretycznie był to dzień bez pracy, jednak trzeba było stawić się w zakładzie i wziąć udział w pochodzie.

Pierwsza galeria handlowa w PRL – Wars, Sawa, Junior

Schody jadące tylko do góry, rozlewnia płynu do naczyń, klimatyzacja na bazie studni głębinowych.

zobacz więcej
Dobrowolny przymus

Bo, jak przypomina historyk, przed wojną w pierwszomajowych pochodach uczestniczyli ci, którzy się nie bali, a w PRL-u w szli ci, którzy się bali. Wielotysięczne pochody ludu pracującego miast i wsi wychodziły na ulice miast, powiatów i gmin. 1 maja był najważniejszym świętem państwowym w PRL. Nieodzownym elementem była mobilizacja społeczna nazywana przez wielu „dobrowolnym przymusem”. Ale były też praktyczne aspekty udziału w „Komunistycznym Bożym Ciele”, jak mówiono. Można było wrócić z trzonkiem do miotły, bo świetnie do tego nadawały się drzewce do flagi. Flagi z kolei były świetnym źródłem czerwonego materiału, bo na jedną biało-czerwoną przypały dwie czerwone. A cierpiąca na liczne deficyty gospodarka zmuszała do kombinowania i załatwiania różnych dóbr.
Nowa moda - grilowanie na balkonie
Festyny i jarmarki

Aby uatrakcyjnić święto 1 Maja, po pochodach organizowano festyny i jarmarki, na których można było kupić niecodzienne towary. Do podobnych metod władze uciekały się także, kiedy zbliżały się święta kościelne. Wszystko, by odciągnąć uwagę ludu od Kościoła i jego uroczystości. Dr Zawistowski wskazuje, że najlepszym przykładem był rok 1966, kiedy obchodzono millenium chrztu Polski. – Jak grzyby po deszczu pojawiały się pokazy kinowe czy właśnie masówki – mówi. Sprawę PRL-owskiej władzy ułatwiło upowszechnienie telewizji, kiedy rozrywka wkroczyła do domów.
Święto Konstytucji 3 Maja ze stopą wody pod kilem
Tam gdzie dowiozła komunikacja zorganizowana

Wypad za miasto w latach PRL znaczył spacer do parku lub wyjazd do pobliskiego lasu. Wszędzie tam, gdzie dowieźć mogła komunikacja zorganizowana lub prywatny rower. – Mazury traktowane były jak ekstrawagancja – mówi Zawistowski i przypomina nielubiany przez Gomułkę film Polańskiego „Nóż w wodzie”. Akcja toczyła się właśnie na Mazurach podczas weekendu. – I sekretarz uważał, że obraz jest niereprezentatywny – dodaje historyk. Z czasem dacze za miastem stawały się coraz bardziej popularne i pod koniec lat 80. coraz częściej wybierano się za miasto.

Z badań OBOP z 1976 roku wynika, że wolny dzień poza miastem spędziło 15 proc. pytanych. Natomiast aż 65 proc. stwierdziło, że nie ma szczególnie miłych wspomnień związanych z wolnym dniem.
Moda na dacze
Zdjęcie główne: Realnie czasu wolnego było więc mniej – mówią eksperci (fot. arch. TVP)
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.