„Temat Auschwitz ożył dzięki muzyce”. Słynna „Pasażerka” znów w Operze Narodowej
piątek,
16 września 2016
Kiedy powstawała, ponad pół wieku temu, wydawała się niewyobrażalna. Operę na temat Auschwitz skomponował Mieczysław Weinberg, dla którego inspiracją stała powieść się „Pasażerka” Zofii Posmysz. – To, że ten temat poszedł w świat, to zasługa muzyki – przyznaje po latach autorka. Opera, której premiera miała miejsce w 2010 roku, wraca na warszawską scenę na dwa wrześniowe wieczory.
Operę Weinberga, polsko-żydowskiego warszawiaka, który sam stracił rodzinę w obozie, ukończono już w 1968 roku w Związku Radzieckim. Jednak nie można było jej tam wystawić, ponieważ treść zbyt kojarzyła się ówczesnym władzom ZSRR z sowieckimi łagrami.
Wielu temat wydawał się zresztą niemożliwy do przełożenia na język opery, co wspomina autorka powieści. – Kiedy zaproponowano mi wyrażenie zgody na to, żeby napisane było libretto, powiedziałam, że taka potworna rzeczywistość to nie temat dla opery – przyznaje Zofia Posmysz.
Jej „Pasażerka” była już wtedy przetłumaczona na kilka języków, a bezpośrednim sprawcą wersji operowej był sam Dmitrij Szostakowicz, który polecił ten utwór Weinbergowi.
– O tym, że zainteresuje się tym kompozytor, nie myślałam nigdy – podkreśla Posmysz.
Jej powieść stała się najpierw kanwą dla słuchowiska radiowego, następnie spektaklu Teatru Telewizji i wreszcie filmu w reżyserii Andrzeja Munka. Dopiero w 2006 roku, już po śmierci kompozytora, odbyło się wykonanie koncertowe „Pasażerki” w Moskwie.
„Na koniec wszyscy mieli łzy w oczach”
Inscenizację opery o Auschwitz zrealizował w 2010 roku David Pountney i powstała ona w koprodukcji z festiwalem w Bregenz i Teatrem Wielkim Opera Narodowa, gdzie odbyła się uroczysta premiera.
– Bardzo wiele osób obawiało się, jak to będzie, kiedy eleganckie panie w perłach i długich sukniach zobaczą krematoria na scenie. Tymczasem, kiedy ucichły ostatnie takty, na widowni było kompletnie cicho i można było zobaczyć, jak wszyscy mieli łzy w oczach – wspomina Marcin Fedisz, kierownik działu literackiego.
Później opera odwiedziła Londyn, Houston, Nowy Jork, Chicago, Detroit i Florydę.
Zofia Posmysz, która sama przeżyła obóz, od lat daje świadectwo okrucieństwu Zagłady. Przyznaje szczególną rolę muzyce w temacie Auschwitz.
– Temat ożył dzięki muzyce, czego sama nie przypuszczałam. Po latach jestem świadoma tego, że dzięki muzyce ten utwór poszedł w świat. Gdyby nie ona, prawdopodobnie skończyłoby się na wydaniu książki i przetłumaczeniu jej na kilka języków – podkreśla.