Po godzinach

„Dr Strange” – kolejny superbohater podbija kina

Od chirurga do superczarodzieja? W komiksach wszystko jest możliwe. W kinach mamy właśnie bardzo sprawnie zrobiony film pt. „Dr Strange”, adaptację komiksu ze stajni Marvela, którego bohaterem jest właśnie ktoś taki. Disney, który film wyprodukował, liczy na duże zyski. Gdy przyjrzymy się liście najbardziej kasowych filmów o superbohaterach okaże się, że Marvel górą.

Komiks jest psychodeliczny, newage’owy. Film takoż. Obsada – palce lizać, czyli w roli tytułowej wsławiony m.in. rolą genialnego oryginała Sherlocka Holmesa w serialu BBC Benedict Cumberbatch, a partnerują mu m.in. Tilda Swinton, Mads Mikkelsen oraz Chiwetel Ejiofor – aktor, który jest wymieniany jako faworyt w wyborach nowego Jamesa Bonda.

Dr Stephen Strange, tak jak każdy bohater uniwersum Marvela, walczy ze złem, które zagraża światu, z tym, że on robi to na poziomie najbardziej zakręconym ze wszystkich, czyli metafizycznym, w innym czasie i przestrzeni. Właściwie nie dziwi już nic, bo Marvel ma też takich bohaterów jak gadający szop Rocket i wędrujące drzewo ze „Strażników Galaktyki” (komiks sfilmowany w 2014, w 2017 – w kinach będzie wyświetlana druga część), mikroskopijny Ant-Mana czy antymainstreamowy, prześmieszny, ale i wulgarny Deadpool.

Dr Stephen Strange powstał w wyobraźni Stana Lee i Steve’a Ditko. Pierwszy komiks z nim w roli głównej pojawił się w 1963 r. Ta dwójka i Jack Kirby stworzyli marvelowskie uniwersum, czyli m.in. Fantastyczną Czwórkę, X-Menów, Iron Mana, Daredevila.

W kinie Strange miał zadebiutować zdecydowanie wcześniej. Ekranizację zaczęto planować w 1986 r. Strange przechodził od producenta do producenta, aż w końcu Kevin Feige, czyli szef filmowego działu Marvela, w 2013 r. postanowił, że to on będzie projekt pilotować.

Do głównej roli w filmie, oprócz Cumberbatcha, brani byli pod uwagę Joaquin Phoenix, Jared Leto i Tom Hardy.

Cela Hannibala Lectera, starożytny Rzym i suknie MM, czyli kino w muzeum

Kinowa wycieczka prawie dookoła świata.

zobacz więcej
Cumberbatch w roli Strange’a jest znakomity, odrobinę na początku leci Holmesem i dr Housem (który nota bene jest lekarską mutacją Holmesa), ale od początku do końca jest mocno osadzony w konwencji i bardzo w niej wiarygodny.

Efekty specjalne, zaprzęgnięte przez producentów do wykreowana świata czarodziejów, strzegących ludzkości przed żarłoczną otchłanią Durmammum, są najlepszej próby i użyto ich tak, że filmowe danie łyka się z przyjemnością. Bonusem są dowcipne, błyskotliwe dialogi i dużo humoru.

Gdy poznajemy Stephena Strage’a, jest genialnym neurochirurgiem, który doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej genialności i m.in. dlatego jest straszliwym arogantem. Przychodzi jednak czas, gdy musi zmierzyć się trudnościami, których nie przewidział nawet w koszmarach sennych. Ulega wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego ma połamane ręce. Dla neurochirurga to klęska. Strange walczy i głęboko wierzy, że uda mu się wrócić do zawodu. Obraża przy tym wszystkich, którzy chcą mu pomóc.

Gdy zawodzą wszelkie sposoby, rusza do Nepalu, by skorzystać – jak mu się wydaje – z dobrodziejstw medycyny Wschodu. Trafia jednak pod skrzydła Starożytnej (Swinton), która wraz ze swymi ludźmi strzeże świata przed zakusami sił nieczystych.

Wśród czarodziejów Strange uczy się, jak przestać myśleć o sobie i nie koncentrować się na własnym ego. Nie trzeba dodawać, że jako osoba wybitnie zdolna, zostaje czarownikiem, naprawdę potężnym, który potrafi stawić czoła najbardziej przerażającym zjawiskom magicznym. Jego brak pokory i niekonwencjonalne zachowania oczywiście są bardzo przydatne. Magicznym atrybutem Strange’a zostaje lewitujący płaszcz, który to sam sobie swojego nowego właściciela wybrał.

„Rzymskie wakacje” – romanse, płacz i wielkie emocje w Wiecznym Mieście

Początek wielkiej kariery Audrey Hepburn.

zobacz więcej
Film wyreżyserował Scott Derrickson („Egzorcyzmy Emily Rose”). Disney ma nadzieję, że „Dr Strange”, który w kinach w USA zadebiutował 25 października, będzie jego czarnym koniem. Recenzje za oceanem film ma dobre, ok. 70 proc. pozytywnych opinii w serwisie Rotten Tomatoes, który kumuluje recenzje uznanych krytyków.

Doctor Strange oczywiście wróci do kin. Będzie na pewno jeszcze dzielniejszy, jeszcze śmieszniejszy, a w filmie będzie mnóstwo popisów lewitującej peleryny i zwariowanych efektów specjalnych, związanych np. z działaniem innego magicznego artefaktu, czyli oka Agamotto. I mam nadzieję, złoczyńcy będą bardziej zajmujący niż w sumie dość płaska postać czarodzieja granego przez Madsa Mikkelsena.

Marvel i kino

Amerykanie kochają komiksy, to wiadomo. Najważniejsi gracze na tym rynku za oceanem to Marvel Comics – m.in. Iron Man i Spider Man oraz DC Comics, czyli ci od Supermana i Batmana. Oba wydawnictwa rozkręciły biznes wydawniczy z obrazkowymi historyjkami w połowie lat trzydziestych XX wieku. Od początku oczywiście rywalizowały, ale walka na dobre rozgorzała w latach sześćdziesiątych.

W latach 90. Marvel był w prawdziwych opałach, pojawiły się olbrzymie długi. Ostatecznie firma ogłosiła bankructwo. Ale biznesowa tragedia wyszła wszystkim na dobre. Izraelscy przedsiębiorcy Isaac Perlmutter i Avi Arad, którzy pojawili się w Marvelu, rozwinęli jego działalność i do komiksów dodali m.in. różne z superbohaterami związane gadżety oraz gry komputerowe. A potem pojawiło się kino.

Festiwal Filmowy Gdynia 2016 – otwarcie na nowe dziesięciolecie

16 filmów, w tym m.in. „Wołyń” Smarzowskiego i „Zaćma” Bugajskiego powalczy o Złote Lwy.

zobacz więcej
W 2005 roku firma Marvel Entertainment postanowiła, że będzie produkować filmy o swoich superbohaterach. Na czele stanął Avi Arad, który jednak nie miał przekonania do tego, by robić kinowe opowieści z całą grupą komiksowych bohaterów. Tak więc w 2007 r. zastąpił go Kevin Feige. I tak powstał Marvel Cinematic Universe.

Feige zaczynał pracę jako jeden z producentów wykonawczych na planie „X-Men” (2000). Pilnował ze strony Marvela, by filmowe postaci były zgodne z ich komiksowym duchem. Znał się świetnie na komiksach i czuł się jak ryba w wodzie w świecie filmu.

Tłusty wiek XXI

Klimat filmowy dla komiksowych bohaterów w XXI w. był bardzo sprzyjający. Triumfalny pochód w 2000 r. rozpoczęli „X-Meni”. W glorii i chwale do kin wrócił Batman w trylogii wyreżyserowanej przez Christophera Nolana. Sam Raimi zrobił Spider-Mana. A Feige przygotowywał marvelowską kontrofensywę. Musiał oczywiście przełknąć to, że prawa do Spider-Mana i do X-Manów są sprzedane. Z zysków, które przynosiły ich ekranizacje, Marvel dostawał nędzne finansowe ochłapy. Ale w portfolio Marvel miał wiele asów.

W poszukiwaniu Eleny Ferrante. Kim jest uwielbiana pisarka?

Tajemnicza autorka „Genialnej przyjaciółki” konkuruje z Orhanem Pamukiem. Czy prestiżowa nagroda literacka Booker trafi do anonimowego twórcy?

zobacz więcej
Trzeba tu zwrócić uwagę, że duże wydawnictwa komiksowe tak pracują nad swoimi seriami, by ich światy się przenikały. Powstaje więc tzw. uniwersum, a superbohaterowie mogą się spotykać i jednoczyć w walce. To świetny sposób na to, by przywiązać czytelnika. Feige postanowił wykorzystać ten schemat w kinie. Postawił na wielkie produkcje i gwiazdy. Do tej pory filmowy Marvel ma już na swoim koncie kilkanaście filmów, miliardowe zysku i naprawdę imponujące perspektywy rozwoju. I plany na kolejnych 10 lat co najmniej.

Pierwszym filmem z Marvel Cinematic Universe był „Iron Man” (2008) z Robertem Downeyem Jr. w roli głównej, wyreżyserowany przez Jona Favreau. „Iron Man” miał dobre recenzje i fantastycznie się sprzedał. Czyli początek był więcej niż zachęcający. Potem było trochę pod górkę, bo „Niesamowity Hulk” z Edwardem Nortonem i druga część „Iron Mana” już takiego entuzjazmu nie budziły. Marvel jednak za każdym razem wychodził na swoje.

W grudniu 2009 roku firma Walt Disney Company kupiła Marvel Entertainment. W październiku 2010 roku Walt Disney Studios odkupiło prawa do dystrybucji filmów „Avengers” i „Iron Man 3” od Paramount Pictures. Disney jest dystrybutorem wszystkich kolejnych filmów studia, a 2013 roku Disney odkupił prawa do dystrybucji pierwszych filmów Uniwersum od Paramountu.

MCU współprodukuje też seriale telewizyjne. Na małym ekranie pojawili się „Agenci T.A.R.C.Z.Y.” (serial pokazywała TVP), „Agentka Carter”, „Daredevil”.
Superdziesiątka

Oto 10 najbardziej kasowych kinowych hitów komiksowych ostatnich lat. Jak widać, bitwa Marvela z DC Comicks jest zacięta. (za http://www.boxofficemojo.com)

Na miejscu pierwszym plasuje się „The Avengers” z 2012 r. w reż. Joss Whedeon – Marvel Cinematic Universe. W USA film podczas weekendu otwarcia zarobił 207 mln dolarów. W sumie w USA i Kanadzie zarobił 623 mln dolarów, a na świecie 1,15 mld dolarów. Stał się tym samym najbardziej kasowym filmem roku i wylądował na trzecim miejscu wśród najbardziej dochodowych filmów w historii kina. Teraz zajmuje na kinowej liście przebojów wszech czasów miejsce piąte.

W obsadzie gwiazdy, czyli m.in. Robert Downey Jr. jako Iron Man, Chris Evans jako Kapitan Ameryka, Bruce Banner jako Hulk, Chris Hemsworth – Thor, Samuel L. Jackson – Nick Furry. Tego złego, czyli Lockiego zagrał Tom Hiddlestone.



Miejsce drugie „The Avengers: Czas Ultrona” z 2015 r., reż. Joss Whendon – znowu Marvel Cinematic Universe. Podobna obsada, tylko wróg inny, tytułowy Ultron, który ma berło Lockiego.

Miejsce trzecie „Mroczny rycerz” w reż. Christpher Nolan z 2008 r. , czyli nowa odsłona mściciela z Gotham City – DC Comics. Batmana zagrał Christian Bale. Oscara za drugoplanową rolę męską – Jokera – dostał Heath Leder; był to jego ostatni występ kinowy, aktor zmarł 22 stycznia 2008 r.

Miejsce czwarte „Mroczny rycerz powstaje” z 2012, reż. Christopher Nolan. DC Comics. Znowu Batman i znowu Christian Bale w roli głównej.

Miejsce piąte „Iron Man 3” 2013, reż. Shane Black. Marvel Cinematic Universe. Tony Stark (Robert Downey Jr.) musi zmierzyć się w zaciętej walce z organizacją, na czele której stoi tajemniczy Mandaryn.

Miejsce szóste „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów” , 2016, reż. Anthony Russo, Joe Russo. Znowu Marvel Cinematic Universe. Tytułowy superheros (Chris Evans) i jego kumple, m.in. Iron Man, Falcon i Ant-Man. Tym razem Avengersi mają m.in. problem z rządem, który postanawia ustawowo ograniczyć ich działania.

Miejsce siódme „Spider-Man” 2002 r., reż. Sam Raimi, komiks Marvela, ale śmietankę spijają inni. W rolach głównych Tobey Maguire i Kirsten Dunst. Historia opowiedziana od samego początku, czyli jak to zwykły nastolatek, ukąszony przez pająka staje się superbohaterem.

Miejsce ósme „Spider-Man 2” 2004, reż. Sam Raimi. Komiks Marvela, ale śmietankę spijają inni. Znowu Tobey Maguire i Kirsten Dunst.

Miejsce dziewiąte „Deadpool”, 2016, reż. Tim Miller, w roli głównej Ryan Reynold. Marvel, ale nie Marvel Cinematic Universe.

Miejsce dziesiąte „Spider-Man 3” 2007, reż. Sam Raimi. Komiks Marvela, ale główny producent Columbia.
Zdjęcie główne: Benedict Cumberbatch jako Stephen Strange (fot. materiały prasowe)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.