„Nie było hotelu bez pcheł”. Te warszawskie zachwycały, ale i straszyły
niedziela,
25 czerwca 2017
Obecna Warszawa może poszczycić się bogatą ofertą hotelową, ale nie zawsze tak było. W XIX wieku miasto miało zaledwie 18 hoteli i 22 domy zajezdne, a wcześniej jeszcze mniej. Do naszych czasów dotrwały tylko Europejski i Bristol, a po innych pozostały stare fotografie oraz ciekawe wspomnienia. – Hotele prześcigały się, żeby klienta przyciągnąć i zaszokować – mówi Sylwia Zientek. Autorka książki „Hotel Varsovie. Klątwa lutnisty” przy okazji Big Book Festiwalu zaprasza na spacer szlakiem hoteli dawnej Warszawy, a my już podążyliśmy tą drogą.
Mini-miasteczko Marywil
Pierwszym nie tyle hotelem, co kompleksem handlowo-usługowo-hotelowym, który powstał za sprawą królowej Marii Kazimiery, żony Jana III Sobieskiego, był Marywil. Nazwę zawdzięczał swojej fundatorce: „miasto Marii”, po francusku „Marie ville”. To mini-miasteczko z mieszkaniami oraz gościńcami dla tłumnie odwiedzających miasto kupców zlokalizowane było w rejonie dzisiejszych ulic Senatorskiej i Wierzbowej, w miejscu gdzie wznosi się gmach Teatru Wielkiego i przyległy do niego parking. Królowa poleciła je wznieść na pamiątkę czynów wojennych męża.
Budowę według projektu architekta doby baroku Tylmana z Gameren ukończono około 1695 roku. Marywil miał trzy kondygnacje i kształt pięciokąta. W piwnicach znajdowały się magazyny, na parterze sklepy, a nad nimi mieszkania i gościńce. Do południowego skrzydła dobudowano też dwa czterokondygnacyjne budynki, przeznaczone na apartamenty królowej Marysieńki. Nie mogło zabraknąć również kaplicy Matki Boskiej Zwycięskiej. Od strony ulicy Trębackiej znalazły się nawet ogrody. Budynek był więc jednym z największych zespołów architektonicznych XVII-wiecznej Warszawy. – Koncepcja, jak na barok była szalona, zmonopolizował usługi hotelarskie na pewien czas – podkreśla Zientek.
Wspomnienia o przedwojennej Warszawie. Miejsce kiedyś szczelnie zabudowane wysokimi kamienicami, dziś zajmuje Pałac Kultury i Nauki.
zobacz więcej
Systematyczny upadek
Po śmierci Jana III Sobieskiego i wyjeździe Marii Kazimiery Marywil stał się własnością ich najstarszego syna Jakuba, który w 1729 roku przekazał go w dzierżawę Augustowi II Mocnemu. Po przeprowadzonych przebudowach znalazła tam swoją siedzibę Królewska Gwardia Grandmuszkieterów. Obszerny dziedziniec był doskonałym miejscem wojskowych parad. Odbywały się tu również dworskie uroczystości oraz przedstawienia teatralne. W tym czasie Marywil przestał być centrum handlowym, a stał kulturalnym. – Czasy świetności dość szybko minęły i było to trochę zapuszczone miejsce. Stanowił problem dla miasta, ponieważ szpecił, nie spełniając pierwotnej funkcji – zauważa autorka książki.
W 1738 roku jego właścicielem został Andrzej Stanisław Załuski, który właśnie tu postanowił ulokować swoją słynną bibliotekę, a następnie został odkupiony przez Antoninę Zamoyską, która oddała go na własność klasztorowi Panien Kanoniczek. Znaczną cześć Marywilu nadal dzierżawiono kupcom oraz wynajmowano mieszkania, co pozwalało pomnażać budżet zgromadzenia. Po ich przenosinach do kościoła św. Andrzeja, Marywil w 1825 roku został rozebrany w związku z budową Teatru Wielkiego, który otwarto w 1833.
W Angielskim mieszkał Napoleon
W tym czasie w warszawskiej ofercie znajdowały się już inne hotele, powstałe pod koniec XVIII wieku. Szczególną uwagę przykuwał ten zlokalizowany przy ul. Wierzbowej 6. Hotel od 1792 roku funkcjonował w dawnym pałacu Stefana Wierzbowskiego, biskupa poznańskiego, od 1797 pod nazwą Hôtel d'Prusse (Hotel Pruski). Sześć lat później kupił go restaurator Tomasz Gąsiorowski i przemianował na Angielski. Od zawsze słynął on z bardzo dobrej restauracji, ale nie z tego powodu przeszedł do historii.
W 1812 roku po sromotnej klęsce w Rosji przebywał w nim cesarz Napoleon Bonaparte, który w drodze do Paryża, zatrzymał się w Warszawie na kilka dni. Zajął 3-pokojowy apartament pod numerem 4. – Choć pojawił się incognito i zameldował pod nieswoim nazwiskiem, został rozpoznany. Później hotel przez wiele lat budował na tym swój prestiż i reklamę – zauważa Sylwia Zientek. Długo jeszcze przechowywano kominek, przy którym się grzał i używane przez niego sprzęty. Wśród innych znamienitych gości znaleźli się m.in. Alojzy Feliński, Aleksander Fredro, Józef Poniatowski czy Jan Śniadecki.
Jak przyznaje autorka „Hotelu Varsovie. Klątwy lutnisty” hotele często zmieniały nazwy oraz właścicieli, podobnie było z Angielskim. Pałac, w którym się mieścił w rodzinie Gąsiorowskich pozostawał do roku 1860, a potem należał kolejno do Leona i Samuela Löwenbergów, bankierów Stanisława Rotwanda i Hipolita Wawelberga. W 1873 hotel miał już wanny, a w latach 1878-1881 mieścił się tam także konsulat Hiszpanii. W 1912 Hotel Angielski i restaurację objął Józef Jordan i postanowił lokal przywrócić do dawnego życia. Później, aż do wybuchu II wojny światowej kolejnymi zarządcami hotelu została rodzina Wysakowskich i Jan Pobratyn. Budynek został zniszczony we wrześniu 1939, a następnie rozebrany w czasie okupacji.
W pałacu po Drezdeńskim straszy
Ulicą, na której mieściło się najwięcej hoteli w stolicy była Długa, którą wcześniej nazywano Długim Traktem. To tam pod numerem 38/40 od 1808 roku w pałacu „Pod czterema wiatrami” znajdował się wykwintny Hôtel de Dresde, popularnie zwany Drezdeńskim. Budynek w 1801 roku kupiony został przez pochodzącego z Drezna kupca i bankiera Karola Fryderyka Dückerta, stąd druga nazwa pałacu – Teppera-Dückerta.
Część pokoi została przeznaczona pod wynajem, dlatego zyskał miano hotelu. Istniał on w tym miejscu do początku I wojny światowej, rywalizując z Hotelem Europejskim jeśli chodzi o usługi restauracyjne. Pałac podupadł i stał się kamienicą czynszową, a następnie przeznaczony na siedzibę Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. W 1944 został spalony, ale dzięki odbudowie przetrwał do naszych czasów i kryje w sobie wiele tajemnic. Niektórzy mówią nawet, że mieszkają w nim... duchy. – Legenda głosi, że ponoć tam straszy – potwierdza Zientek.
Nie legendą, a całkowitą prawdą była za to obecność pcheł i innych insektów niemal w każdym z warszawskich hoteli. – To była integralna część rzeczywistości hotelowej, ale żeby przyciągnąć klienta hotele prześcigały się w usługach – podkreśla autorka. Im większy był hotel, tym więcej mógł zaoferować, a więc stajnie, wozownie, własny transport, a także restauracje. – Starano się zaszokować wymyślnymi potrawami i ich nazwami tak, że gość nie miał pojęcia, co zamawia – dodaje pisarka.
Hotel Polski miejscem dramatu
Otwartym w tym samym roku co Drezdeński i też na Długiej był Hotel Polski. Mieścił się on w pałacu Witosławskiego pod numerem 29 i funkcjonował aż do wybuchu powstania warszawskiego. Wiosną 1943 roku utworzono tam ośrodek internowania dla Żydów, którym pozyskiwano tzw. certyfikaty palestyńskie i południowoamerykańskie paszporty, upoważniające do wyjazdu z okupowanego terytorium. Znaczna część dokumentów dotarła za późno, po eksterminacji ich adresatów w obozie zagłady w Treblince. Następnie stały się przedmiotem nielegalnego handlu, za wygórowane kwoty.
W Hotelu Polskim internowano łącznie około 2500 polskich Żydów, z których 400–500 osób Niemcy zamknęli w więzieniu na Pawiaku i rozstrzelali. Dwa tysiące zostało deportowanych do obozów w Bergen-Belsen i Vittel. Opieszałość administracji państw Ameryki Południowej sprawiła, że wojnę przeżyło zaledwie 260 osób, które szukały ratunku w Hotelu Polskim. 24 sierpnia 1944, w czasie walk podczas powstania warszawskiego, w budynku hotelu utworzono silny punkt obrony zwany „Redutą Matki Boskiej”.
Rokwit hotelarstwa dzięki kolei
W hotelarskim życiu stolicy dużo zmienił rozwój kolei, ponieważ ludzie zaczęli się bardzo często przemieszczać. Przy Dworcu Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, w rejonie dzisiejszej stacji metra Centrum, jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowe hotele. – Najwięcej hoteli powstało po powstaniu listopadowym i w drugiej połowie XIX wieku, kiedy nastąpił wzrost liczby ludności miasta – zaznacza Zientek. Dzieliły się one na klasy, z których najlepsze były te pierwszorzędne.
Do zlokalizowanych w tym rejonie zaliczał się m.in. Hotel Warszawsko-Wiedeński, przy ulicy Marszałkowskiej 102. Wybudowano go około 1845 roku, a wśród jego gości dominowali pasażerowie kolei. Tuż przed wybuchem wojny budynek zmienił swoją funkcję, a w jego murach mieściła się siedziba centrali handlowej „102 Polskie Źródła Zakupów”. W czasie Powstania Warszawskiego budynek uległ całkowitemu zniszczeniu i nie został odbudowany.
Hala Koszyki, Smyk i Hotel Europejski - te znane każdemu warszawiakowi zabytkowe budynki przechodzą właśnie gruntowną przebudowę. Mieszkańcy stolicy mogli oczekiwać, że skala ingerencji w te zabytki będzie znacznie mniejsza; jednak ścisła rekonstrukcja oznaczałaby, że te budynki byłyby deficytowe - mówią eksperci.
zobacz więcej
Europejski z palmą pierwszeństwa
W latach 1855–1878, według projektu Henryka i Leandra Marconich zbudowano hotel, uznawany wówczas za najbardziej okazały i luksusowy w mieście. Gdy go otwierano 1 stycznia 1857 pod nazwą Hotel d’Europe liczył 240 pokoi. – Był to najlepszy hotel w mieście i ten status utrzymywał przez lata, a palmę pierwszeństwa stracił dopiero, gdy powstał Hotel Bristol – zauważa Sylwia Zientek. Jak dodaje, „próbowały z nim wcześniej rywalizować hotele Angielski i Drezdeński, ale żaden nie mógł poszczycić się taką liczbą pokoi”.
Oprócz głównej funkcji hotelowej, Europejski pełnił też rolę siedziby Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych oraz znanej cukierni Lourse'a. W czasie powstania styczniowego przed hotelem stracony został czeladnik cukierniczy Emilian Chodakowski za udział w zamachu na carskiego agenta Bertolda Hermaniego. Z kolei w lutym 1918 roku w hotelu samobójstwo popełnił oficer Legionów Polskich, mjr. kanc. Ludwik Eydziatowicz. W 1923 przed budynkiem, od strony wschodniej odsłonięto pomnik Księcia Józefa Poniatowskiego. W czasach II RP, w różnych latach hotel pełnił też funkcję siedzib poselstw Belgii, Brazylii, Finlandii, Hiszpanii oraz Litwy. Tuż przed wybuchem wojny dysponował aż 250 pokojami.
Bristol przystanią dla wielkich i sławnych
Wspomniany hotel Bristol postanowiono zbudować w 1898 roku, a inicjatorem inwestycji był Stanisław Roszkowski. W tym celu powołano Towarzystwo Akcyjne Budowy i Prowadzenia Hotelów w Warszawie, a sam Roszkowski nakłonił m.in. Ignacego Paderewskiego do sprzedania spółce placu i nabycia akcji. W ogłoszonym konkursie zdecydowano, że budynek będzie w stylu secesyjnym według projektu Tadeusza Stryjeńskiego i Franciszka Mączyńskiego, który później przerobiono. Władysław Marconi zmienił charakter elewacji na neorenesansową, a formę budynku na monumentalną. Wystrój wnętrz zamówiono u Otto Wagnera młodszego.
22 kwietnia 1899 roku miało miejsce uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego, a już w listopadzie 1901 uroczystości związane z otwarciem hotelu. Hotel posiadał centralne ogrzewanie, podwójną wentylację, ogniotrwałe stropy oraz ściany działowe i podłogi. Wyposażony był w 11 wind, z czego jedna, kryształowa na osiem osób była dla gości.
Do ich dyspozycji były cztery piętra, na każdym po 50 pokoi. 80 z nich składało się z przedpokoju, sypialni i salonu, a 20 miało łazienkę i WC. W apartamentach ustawiono meble z różnych epok. – Był meganowoczesny, na najwyższym europejskim poziomie. Przez lata był kwintesencją elegancji i najlepszych usług, dlatego zatrzymywali się znani i lubiani, wprost wszyscy ciągnęli do Bristolu – podkreśla autorka książki. Na początku hotel przynosił straty i dopiero po 10 latach pojawiły się zyski czerpane m.in. z wynajmu pomieszczeń handlowych i usługowych.
Samobójcy rzucali się z tarasu widokowego warszawskiego drapacza chmur. Niektórzy pisali do PKiN listy, inni modlili się na jego widok.
zobacz więcej
Bristol ocalał, Europejski wręcz przeciwnie
Po odzyskaniu niepodległości w Bristolu odbywały się m.in. debaty polityczne z udziałem Ignacego Paderewskiego. Następnie w 1928 roku jego właścicielem został Bank Cukrownictwa, który zdecydował się na przeprowadzenie gruntownego remontu. W latach 30. XX wieku Bristol był w czołówce najlepszych polskich hoteli. Po wybuchu II wojny światowej w budynku mieścił się szpital, a podczas okupacji z usług hotelowych mogli korzystać tylko Niemcy. Obiekt uległ nieznacznemu zniszczeniu podczas powstania warszawskiego, a także ofensywy styczniowej.
Zupełnie inny los spotkał sąsiedni Hotel Europejski. W czasie wojny uległo zniszczeniu nawet 3/4 gmachu. Powojenna odbudowa, choć projektowana przez znakomitego architekta Bohdana Pniewskiego, realizowana była pospiesznie i z przypadkowych materiałów. Przedwojennym właścicielom udało się co prawda uruchomić restaurację i rozpocząć remont budynku, ale w 1948 roku hotel zajęło MON i dokończyło odbudowę z przeznaczeniem na Akademię Wojskowo-Polityczną. Do roli hotelu, po adaptacji wnętrz, powrócił w 1957 roku, a od 2 lipca 1962 przynależał do grupy hotelarskiej Orbis.
Bristol hotelem II kategorii
Po wojnie Bristol wyremontowano i wznowił działalność już w 1945 roku. Później został zabrany przez miasto, a w jego restauracjach powstała Gospoda Ludowa. Od 1952 hotel przeszedł pod zarząd Orbisu i obsługiwał głównie zagranicznych turystów. Bristolowi zdecydowano nadać nowy wystrój w stylu realizmu socjalistycznego, co przyczyniło się do tego, że w 1973 roku stał się hotelem II kategorii. Cztery lata później ówczesny premier Piotr Jaroszewicz przekazał budynek Uniwersytetowi Warszawskiemu w celu ulokowania tam biblioteki. W listopadzie 1981 hotel został na wiele lat zamknięty. Do tego czasu jego kawiarnia pozostawała miejscem spotkań warszawskiej bohemy i elity towarzyskiej.
Po wieloletnim remoncie został odrestaurowany i 17 kwietnia 1993 ponownie otwarty, którego dokonała Margaret Thatcher. W 2013 roku po remoncie wnętrz Bristol dołączył do jednej z najbardziej prestiżowych sieci hotelowych. W swojej wieloletniej historii hotel zasłynął ze znanych gości, bali i przyjęć. W latach 30. XX wieku na 5. piętrze swoje atelier miał Wojciech Kossak, a z balkonu Bristolu śpiewał Jan Kiepura.
Z kolei Europejski zamknięto 30 czerwca 2005 roku i trafił w ręce spadkobierców właścicieli, rodzin Przeździeckich i Czetwertyńskich. Następnie 2/3 udziałów w spółce będącej właścicielem hotelu kupiła szwajcarska milionerka Vera Michalski-Hoffmann. W czasie prowadzonego remontu, za zgodą stołecznego konserwatora zabytków, budynek został nadbudowany, a w miejscu strychu powstały dwie nowe kondygnacje z ok. 7 tys. metrów kwadratowych powierzchni biurowej. W przebudowanym budynku ma mieścić się luksusowy hotel o standardzie „pięć gwiazdek plus”, który ma rozpocząć działalność pod koniec 2017 roku.
We Francuskim bywał Piłsudski
Hotelem, który najpóźniej się pojawił, z tych tutaj przedstawianych, był Hotel Francuski, znajdujący się przy ulicy Marszałkowskiej 146, róg Rysiej i placu Zielonego (obecnie pl. Jana Henryka Dąbrowskiego). Jego budowę ukończono po 1902 roku i był on jednym z największych obiektów hotelowych w Warszawie. Francuski powstał w miejscu, na którym wznosił się wcześniej Hotel Maringe'a oraz niewielka fabryczka wyrobów drucianych. Zaprojektowane przez Adama Oczkowskiego eklektyczne neorenesansowe elewacje wzbogacono o bogatą szatę dekoracyjną. Całość czteropiętrowego gmachu wieńczył dach mansardowy z oknami w typie œil-de-bœuf, zwieńczony żeliwnym grzebieniem przywodzącym na myśl XIX-wieczną architekturę francuską.
Gmach posiadał trzy elewacje, ale to ta od strony pl. Zielonego, gdzie mieściło się główne wejście do hotelu, uzyskała dodatkowo reprezentacyjny portal. Ozdobiono ją popiersiami prawdopodobnie przeniesionymi z rozebranego wcześniej hotelu Maringe’a. – Lubił tam bywać marszałek Piłsudski, gdy przyjeżdżał do stolicy w różnych sprawach – zauważa Sylwia Zientek. I rzeczywiście w okresie przed I wojną światową był on częstym gościem, zamieszkał również we Francuskim podczas pobytu w zajętej przez Niemców Warszawie w sierpniu 1915.
Przyziemie budynku mieściło sklepy i lokale usługowe, m.in. luksusowy sklep spożywczy A.W. Kuzniecowa, sklep muzyczny i radiowy B. Rudzkiego oraz centralę kolektury firmy E. Lichtenstein i S-ka. Po likwidacji Hotelu Francuskiego budynek w okresie międzywojennym był siedzibą różnych instytucji, m.in. Ministerstwa Reform Rolnych, Ministerstwa Ochrony Pracy i Opieki Społecznej, a także Grodzkiej Izby Skarbowej. Został nieznacznie uszkodzony podczas bombardowania Warszawy we wrześniu 1939. Podczas niemieckiej okupacji prowizorycznie zabezpieczony, uległ doszczętnemu zniszczeniu podczas powstania warszawskiego, a po wojnie mury wypalonej budowli rozebrano.