Charles Manson – guru wszystkich psychopatów świata
piątek,24 listopada 2017
Udostępnij:
Zmarł Charles Manson. Człowiek, który podjudził swój harem morderczyń do napadu na hollywoodzki dom Romana Polańskiego i uśmiercenia jego ciężarnej żony Sharon Tate wraz z przyjaciółmi. To była noc z 8 na 9 sierpnia 1969 roku. Tego dnia świat dzieci kwiatów – nowa wspaniała „Era Wodnika” – przestał istnieć.
55 lat temu, 12 czerwca 1968 roku odbyła się premiera słynnego filmu Romana Polańskiego „Dziecko Rosemary”. Z tej okazji przypominamy tekst Łukasza Adamskiego.
Sześć dni później na farmie Maxa Yasgura w Bethel w stanie Nowy Jork odbył się najsłynniejszy w historii festiwal muzyczny – Woodstock. Nikt się nie spodziewał, że będzie to w rzeczywistości marsz żałobny.
Poprzedzające Woodstock tragiczne wydarzenia z dalekiej Kalifornii po latach zostały uznane za symbol końca hipisowskiej rewolucji. Dlaczego był to znak końca „ery miłości”, która miała w zamierzeniu zmieść dawny burżuazyjny porządek świata?
To co zdarzyło się ciepłej sierpniowej nocy w Beverly Hills doprowadziło do zamknięcia – dosłownie i symbolicznie – drzwi domu na osławionej później w filmie Davida Lyncha ulicy Mullholland Drive.
Zamki w drzwiach się zatrzasnęły, zasłony w oknach zostały spuszczone. Pojawiła się nieufność. Strach zastąpił niekontrolowaną miłość wyrażaną we wziętym od Sowietów rewolucyjnym haśle: „Kto dwa razy uprawia seks z tą samą kobietą, jest reakcjonistą”. Mający trwać wiecznie karnawał został przerwany. Bezpowrotnie zniknęło to, co było istotą rewolucji – wolność i świadomość bezkarności.
Roman Polański przy świątecznym stole z Sharon Tate, 1968 rok (fot. PAP/DPA)
Świnia Nie przerwał go jednak wybrany kilka miesięcy wcześniej na prezydenta prawicowy „demon” Richard Nixon, którego elekcja otworzyła upiorny rok 1969. Nie przerwały karnawału policyjne armatki czy wodne „karły reakcji” z krzyżami na piersi. Przerwał go pewien hipis wraz ze swoim haremem morderczyń.
– Byłam pod wpływem narkotyków. Nie wiem, ile ciosów nożem jej zadałam, i nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Ona błagała mnie i błagała, i znów błagała, abym tego nie robiła. Miałam dość jej gadania i dlatego zaczęłam zadawać jej ciosy nożem – mówiła Susan Atkins, która stała się twarzą potwornej nocy w 1969 roku.
To ona wymazała krwią żony Romana Polańskiego słowo „świnia” na drzwiach willi zajmowanej przez ówczesne najgorętsze małżeństwo Hollywood . Nie zareagowała nawet na błagania, by nie zabijać dziecka w łonie amerykańskiej aktorki.
„Aniołek śmierci” bandy Charlesa Mansona umarł na raka mózgu w 2014 roku. Podobno jako osoba nawrócona. Choć to powszechny relatywizm moralny, zakwestionowanie fundamentalnych zasad cywilizacyjnych pchnęło Atkins w objęcia fałszywej religii.
Zaćpany prorok Zatrzymuję się przy Atkins, bo była nie tylko katem pięciu osób przebywających w domu Polańskiego przy Cieldo drive. Była też ofiarą swojej epoki. Ofiarą szerzenia się fałszywych religii, której najdobitniejszym wyrazem był sukces Kościoła Szatana Antona LaVeya. Atkins do niego należała. LaVey był też konsultantem jednego z największych arcydzieł Romana Polańskiego – „Dziecko Rosemary”, nakręconego rok przed makabrycznym mordem.
Przesiąknięta bezgraniczną tolerancją wobec wszelkich nowinek religijnych Atkins, była zdolną uczennicą LaVeya. Możliwe, że skończyłaby jednak jako kolejny „jasełkowy satanista”. Groteskowy i nie stwarzający realnego niebezpieczeństwa. Jednak wtedy poznała prawdziwego diabła. W 1967 roku na jej drodze stanął Charles Manson.
Susan Denise Atkins – w Los Angeles w styczniu 1970 roku oraz w więzieniu w lutym 2001 r. (fot. Compulsory Credit: Photoshot Dostawca: PAP/ UPPA/Photoshot/California Department of Corrections)
Charlie Manson. Nieślubny syn prostytutki wychowywany bez ojca. Bękart, który ostatecznie stał się bękartem samego diabła. Pragnął zemsty. Całe życie. Za wiele rzeczy. Szybko trafił do poprawczaka i więzienia.
Odnalazł się w samym jądrze rewolucji. „Lato miłości” (1967) spędził na szlajaniu się po Kalifornii i Teksasie. Kradł, manipulował ludźmi i przebierał się w szaty proroka. Wygłaszał tyrady o potrzebie zniszczenia „bogaczy”. Bełkotał. Jak zauważa autor świetnej biografii „Manson. Ku zbrodni”, Charlie początkowo recytował głównie fragmenty piosenek Beatlesów. „Helter Skelter” to była jego ewangelia.
Brał tyle psychodelicznego LSD (uświęconego przez pisarza Aldouxa Huxleya i rockmana Jima Morrisona), że uwierzył, iż jest nowym wcieleniem Jezusa. Wyciągał ręce po słabych. Szukał pogubionych i infantylnych dziewczyn, które mogły go traktować jak proroka. Szczególnie wtedy, gdy patrzyły na niego oczami zamroczonymi narkotykami.
On jednak wypaczył najbardziej infantylne bajdurzenia hipisów. Jego hipisowski bunt przeciwko opresji „patriarchalnego” społeczeństwa przerodził się w opresje wobec najsłabszych.
Nie chodzi nawet o późniejsze morderstwa. Ktoś może powiedzieć, że przecież wymordował jedynie przebrzydle bogatych libertynów. Tymczasem on sam był zatopiony w skrajnym hipisowskim hedonizmie. Manson zwykł wyrzucać ze swojej „Rodziny” dzieciaki, którym rodzice zablokowali dostęp do kart kredytowych. Okradał starszych ludzi, którzy z chrześcijańskiego obowiązku udostępniali lokum włóczędze-kaznodziei i jego dziewczynom.
W końcu osiadł na farmie pod Los Angeles. Tam ustanowił swój prywatny harem. Odwrócił znaczenie monogamicznej rodziny, miłości i szacunku. Stworzył rodzinę własną. Wyzutą z moralności. Ostatecznie upadłą w najpotworniejszym mroku.
Niespełniona gwiazda rocka
Łapał kolejne ofiary nie tylko na lep proroctwa. Wszystkich przekonywał, że już niebawem podpisze kontrakt na płytę i stanie na scenie jak ukochany John Lennon. Łatwo było w to uwierzyć spożywając pejotla z pustyni. W końcu śpiewał o nim nawet „Król Jaszczur” – jak sam o sobie mawiał Jim Morrison. Wielki Jim, który w swojej bufonadzie zarzygał drzwi percepcji – drzwi mające, według Huxleya, prowadzić do odmiennych wyższych stanów świadomości.
Czy dziwi, że Manson tak zafascynował Atkins? Susan to dziecko alkoholików, gdy matka zmarła na raka, opiekowała się rodzeństwem. Kiedy pierwszy raz spotkała Charliego, ten miał ze sobą gitarę i opowieści, jak wielką będzie gwiazdą. Ona była zahukanym „białym śmieciem”, któremu hipisowska „Rodzina” dawała utracone fundamenty.
Niewiele później Atkins w ich imię rozpruwała ciężarną kobietę, myśląc że jest ona związana z producentem muzycznym, który odrzucił wybitne kompozycje jej guru.
No, ale przecież Manson zapowiadał swoje zwycięstwo dopiero po rasowej wojnie między białymi a czarnymi. W tej wizji Afroamerykanie, przegrywając rewolucję, mieli na swojego wybawcę wybrać właśnie jego. Do rewolucji nie doszło, więc sfrustrowany Manson wysłał „Rodzinę” do domu tych, którymi gardził – przebrzydle bogatych burżujów i darmozjadów z Hollywood.
Susan Atkins, Charles Watson, Patricia Krenwinkel w bestialski sposób zamordowali będącą w dziewiątym miesiącu ciąży Sharon Tate, uchodzącego za playboya producenta filmowego Wojciecha Frykowskiego i jego narzeczoną Abigail Folger. Zginął też sławny fryzjer Jay Sebring. Atkins chciała wyjąć z brzucha Tate dziecko Polańskiego i zanieść je Mansonowi. Starczyło jej czasu tylko na bazgroły krwią Tate.
Charles Manson w 1970 roku, podczas procesu, i w więzieniu, po 2000 roku (fot. California Department of Corrections and Rehabilitation, dostawca: PAP/EPA/Wikimedia)
Złapano ich kilka miesięcy później. Atkins wpadła, pomagając w innym morderstwie dokonanym przez „Rodzinę”. Chwaliła się koleżance jak smakuje krew ofiary. – To lepsze niż seks – mówiła.
Nie zaprzeczała zbrodni. Tańczyła przed adwokatem. Zapowiadała eliminację kolejnych „świń”, takich jak Frank Sinatra. Szybko okazało się, że jej słowa to puste frazesy.
Jej guru stać było wyłącznie na wyrycie sobie na czole wielkiego znaku X, który w następnych latach w więzieniu przerobił na swastykę. Oto skala bankructwa jego, lewicowej z ducha, rewolucji!
Wszyscy mordercy dostali karę śmieci. Również Manson, który nie brał bezpośredniego udziału w rzezi. Śmierć zamieniono na dożywocie, gdy w Kalifornii zniesiono karę główną.
Atkins w 1974 roku zamieniła fascynację „zbawcą” Mansonem w fascynację Jezusem. To również porażka „guru”, który w zbawianiu ludzkości chciał prześcignąć Boga. Dzieci kwiaty osiadły na uniwersytetach, gdzie – chodząc w najdroższych butach i popijając korporacyjny, jakim jest coca-cola – zatruwają umysły młodych ludzi w oczekiwaniu na nową rewolucję antykapitalistyczną. Krew nienarodzonego dziecka
Amerykański piosenkarz Marylin Manson na zdjęciu wykonanym przez Micka Hutsona, wystawa na stacji w Halle w Niemczech, marzec 2015 (fot. PAP/DPA/Hendrik Schmidt)
Manson natomiast został guru wszystkich psychopatów świata. Na sztandary wzięła go też popkultura. Nagrano nawet kilka jego piosenek.
Brian Warner na jego (i Marylin Monroe) cześć przybrał pseudonim artystyczny Marilyn Manson. Takie zespoły jak Nine Inch Nails czy Decapitated odwoływały się do jego postaci.
Manson hipnotyzował nawet więzienie. No, przynajmniej robiła to jego legenda. W więzieniu miał liczne fanki.
Jednej z nich odpisała w 1988 roku Atkins. „Manson to zły, zgorzkniały, mały człowieczek, który słusznie znalazł się za kratkami. Kłamca i złodziej. Byłam świadkiem, jak terroryzował, gwałcił, bił nastoletnich chłopców i dziewczęta. Radzę ci znaleźć sobie idoli, którzy pokonali niebywałe przeszkody. Manson jedynie rujnuje ludzkie życie” – lustrowała swojego dawnego zbawcę Atkins.
W 2014 roku Manson się jednak ożenił. W wieku 80 lat poślubił 26-letnią dziewczynę, która odkryła na nowo „rewolucję miłości”, uznając Charliego za więźnia politycznego.
Niedługo cieszył się małżeńskim życiem. Zmarł kilka dni temu w więziennym szpitalu w Kalifornii. Za morderstwo z 9 sierpnia odsiadywał dziewięciokrotne dożywocie.
Quentin Tarantino niedługo przed śmiercią Mansona ogłosił, że jego dziewiąty (ach ta symbolika liczb!) film będzie opowiadał o „Rodzinie” mordercy. Reżyser przekonuje, że film, zatytułowany roboczo „1969”, będzie całościowo dotykał tego pamiętnego, wyjątkowego roku. Jednak to „Rodzina” będzie w centrum scenariusza. Dlaczego?
Bo banda Mansona jest ikoną rewolucji hipisowskiej. Rewolucja ta nie ma na sztandarach wyłącznie hasła: „Love and Peace”. Wyraża ją również słowo „świnia” na drzwiach willi w Hollywood. Napis z krwi. To krew nie tylko Sharon Tate, ale też jej nienarodzonego dziecka. Znamienne.
Kwiaty i butelka alkoholu przy grobie amerykańskiej aktorki Sharon Tate i jej nienarodzonego syna Paula. W grobowcu spoczywają też matka aktorki Doris i siostra Patti. Cmentarz Holy Cross w Culver City w Kalifornii (fot. PAP/EPA)
– Łukasz Adamski, krytyk filmowy i publicysta portalu wPolityce.pl oraz tygodnika „Sieci”
Zdjęcie główne: Charles Manson na sali sądowej w Santa Monica w Kaloforni, rok 1970 (fot. PAP/Photoshot)