Piłsudski wpisywał śmierć w swoją działalność nie tylko z powodów patriotycznych. Stan zniewolenia ranił go i obrażał jako człowieka. Przed akcją pod Bezdanami, z której mógł nie wrócić żywy, w liście do Feliksa Perla „lub tego, co będzie pisał mój nekrolog”, nie ma słowa o Polsce, o śmierci za ojczyznę. „Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakim jest życie, żyć nie mogę, to ubliża - słyszysz! - ubliża mi jako człowiekowi z godnością nieniewolniczą. Chcę zwyciężyć, a bez walki, i to walki na ostre, jestem nie zapaśnikiem nawet, ale wprost bydlęciem, okładanym kijem czy nahajką.”
Gdy wydawało się prawdopodobne, że w listopadzie 1914 r. armia austriacka wycofa się z zaboru rosyjskiego, Piłsudski, dowódca 1 pułku Legionów, nie chciał podzielić losu księcia Józefa i jego żołnierzy ginących na obcej ziemi. Część oddziału samowolnie poprowadził ryzykownym marszem do Krakowa, sądząc, że tamtejsza twierdza będzie się bronić. A jeśli nie, był gotów walczyć w górskich, zalesionych terenach Podhala, nawet do unicestwienia oddziału. Użył słowa „hekatomba”. Liczył, że będzie ona oddziaływała na przyszłe pokolenia, tak jak na niego legenda powstańców styczniowych.
1921: Panowie, ja was przepraszam
W listopadzie 1918 opromieniony legendą niemieckiego więźnia, i dowódcy I Brygady przeciwstawiającego się Austriakom, nie miał konkurentów do objęcia władzy w powstającym państwie polskim. Przypisuje mu się słowa, których nie wypowiedział, że jechał czerwonym tramwajem do przystanku niepodległość. Ale nie wysiadł wówczas z niego.
Pierwsze jego dekrety, Tymczasowego Naczelnika Państwa, pierwsze decyzje powołanego przez niego rządu Jędrzeja Moraczewskiego były „czerwone”, by zapobiec burzy ciągnącej od bolszewickiej Rosji. Ośmiogodzinny czas pracy, prawo do strajków, zakaz eksmisji bezrobotnych na bruk, inspekcja i pośrednictwo pracy, obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne, bezpłatne nauczanie w zakresie szkoły podstawowej, prawa wyborcze dla kobiet.
Jeśli wojna z bolszewicką Rosją zakończyła się szczęśliwie, to w dużej mierze dzięki niedawnym legionistom i peowiakom, którzy od pięciu lat wierzyli, w to, co mówił Piłsudski, że walczą o niepodległą Polskę. To przekonanie i swoje wojenne doświadczenie wnosili do młodej polskiej armii.