Austriacki dramaturg Thomas Bernhard rozliczający swój kraj z nazizmu jest szalenie popularny, w całym naszym regionie. W Polsce również.
Bo ten problem nas nie dotyczy. „Sławianie, my lubim sielanki”. A coś, co jest potworne, ale dzieje się u nich, tych ludzi, od których oddziela nas bariera języka i narodowości, jest bezpieczne. Patrzymy na to, jak na akwarium. A mnie interesuje Polska. Interesuje mnie doświadczenie mojego narodu. I to, żeby ten naród komunikował się z własną historią, żeby o tym myślał. Bo co nam zostaje, jeśli nie nasza pamięć? Pamięć pozwala mieć nadzieję na lepszą przyszłość.
O Tadeuszu Kantorze mawiano, że jego teatr był zrozumiały pod każdą szerokością geograficzną, bo wciąż snuł opowieść o swoim rodzinnym Wielopolu. Zresztą sam, może nieco prowokacyjnie, twierdził, że jest arcypolski. Czy uważa pan, że tematy związane z naszą historią są na tyle uniwersalne, żeby odbić się szerokim echem na świecie?
Z pewnością. Nie ma żadnego powodu, żeby tak nie było. Ale trzeba pamiętać, że nie mogą to być dzieła propagandowe czy „wysokonakładowe”. Świat zwraca oczy tam, gdzie dzieje się coś wyjątkowo okrutnego. Polski wiek XX to wojny, totalitaryzm. Bardzo bym nie chciał, żeby to wróciło. Chciałbym, żeby nie było powodu, by świat nami musiał się interesować.
– rozmawiał Konrad Szczebiot
Wojciech Tomczyk - dramatopisarz, scenarzysta realizator teatralny. Jego sztuka Norymberga
(2006 r.) została przełożona na wiele języków, m.in. angielski, białoruski, bułgarski, czeski, estoński, łotewski, niemiecki, rosyjski i ukraiński. Jest też autorem dramatów (m.in. Wampir, Inka 1946, Bezkrólewie, Komedia romantyczna, Zaręczyny, Breakout
), scenariuszy do filmów i seriali (m.in. Katyń, Oficer, Oficerowie, Trzeci oficer, Sprawiedliwi, Czarne słońca, Sposób na Alcybiadesa)