Muzea życia, pomniki zagłady
piątek,
1 grudnia 2017
7 grudnia w Lublinie ruszy ośrodek edukacji i muzeum lubelskich Żydów. W Leżajsku budowane jest Centrum Chasydyzmu, dotąd nie było podobnego ośrodka w Polsce. Na warszawskiej Woli powstaje Muzeum Getta. Podobnych inicjatyw poświęconych Żydom polskim jest wiele, ale ich twórcy muszą sobie odpowiedzieć na pytanie: co właściwie powinni upamiętniać?
Jedni chcą pokazać nie tylko Zagładę, ale i bujność żydowskiego życia, zanim się ona dokonała. Drugim chodzi przede wszystkim o udokumentowanie Holocaustu, tam gdzie do niego doszło, by nie zapomnieć o nim w miejscach, w których dziś tętni polskie życie. Wokół tych dwóch osi pomysłodawcy i twórcy inicjatyw upamiętniających tysiącletnią historię Żydów na ziemiach polskich organizują swoje koncepcje od późnych lat 80. XX wieku.
Ambicje kompleksowego pokazania dziejów Żydów polskich miało Muzeum Polin i zrealizowało ją w olbrzymiej ekspozycji. To – w założeniu – miało być muzeum żydowskiego życia.
Niektórzy krytykują, że Polin zmieniło się w muzeum historii Polski z silnym uwzględnieniem kontekstu żydowskiego. Cóż, kiedy powstawało, nie było Muzeum Historii Polski (nie ma go zresztą do dziś), a żeby goście z zagranicy oraz część rodaków mniej zainteresowanych historią w ogóle mogli pojąć, jak układały się losy Żydów, musieli choć trochę poznać losy kraju, w którym ci przez wieki mieszkali.
Jednak nawet ta rozległa (historycznie i geograficznie) narracja, staje się emocjonalnie gęstsza, kiedy dochodzi do II wojny światowej. W moim przekonaniu najbardziej przejmującym kawałkiem ekspozycji jest galeria pokazująca getto warszawskie.
Teraz szykuje się osobna wystawa, w dawnym warszawskim szpitalu dziecięcym, która opowie o warszawskim getcie. Ale to nie jedyna w ostatnim czasie inicjatywa związana z upamiętnianiem historii Żydów polskich.
Leżajsk czeka na muzeum Elimelecha
„Odkryj kwintesencję spokojnego Podkarpacia i ciesz się wyjątkowym smakiem dwóch nowych wariantów piw…” – to slogan ściśle związany z Leżajskiem, znanym w Polsce z piwa. Jednak na świecie, o ile jest w ogóle ta miejscowoć jest znana, to dlatego, że w niej nauczał i zmarł w 1787 roku Elimelech Weissblum.
Rocznie Leżajsk liczący 15 tys. mieszkańców jest odwiedzany przez 100 tys. Żydów. W 2016 roku zapowiedziano, że w Leżajsku powstanie Centrum Chasydyzmu.
To rabin żydowski, słynny cadyk, uczeń Dow-Bera z Międzyrzecza oraz swego brata Zusji z Annopola. Mistyk, o którym krążyły legendy m.in. o tym, że uzdrawia, czyni cuda, rozmawia ze zwierzętami.
Jego ohel – rodzaj pawilonu nad grobem – znajduje się na cmentarzu żydowskim w Leżajsku. Co roku, 21 dnia miesiąca adar (szósty w żydowskim kalendarzu świeckim, a dwunasty w religijnym; przypada na luty-marzec w kalendarzu gregoriańskim), tysiące chasydów zjeżdża do tego miasteczka, by się na nim modlić. Pielgrzymi składają też kartki z prośbami do cadyka (tzw. kwitłech). Rocznie Leżajsk liczący 15 tys. mieszkańców odwiedza 100 tys. Żydów.
W 2016 roku zapowiedziano, że w Leżajsku powstanie Centrum Chasydyzmu. Miały stanąć dwa imponujące budynki (jeden już został wzniesiony, aczkolwiek jeszcze nie jest zupełnie gotowy). Inwestorem jest Fundacja Chasydów Leżajsk-Polska.
W tym budynku mają się znaleźć pokoje gościnne dla chasydów, którzy przez cały rok odwiedzają Leżajsk. Dla obsługi najliczniejszych wiosennych zjazdów ma powstać drugi gmach.
W Centrum znajduje się synagoga, pokoje gościnne, mykwa, kuchnia. Zapowiadano, że powstanie też muzeum tradycji chasydzkiej, a w centrum narracji historycznej – słynny Elimelech oraz leżajscy Żydzi.
Na razie o ekspozycji jest cicho. Nie mówią o niej nawet ludzie, którzy w Leżajsku z nią współpracują. Burmistrz miasta Ireneusz Stefański też nie jest na bieżąco. Jak przyznaje, nie wie dokładnie, co dzieje się w Centrum. Na opowiadanie żydowskiej historii Leżajska ma własny pomysł.
– Zależy nam, żeby judaica pojawiły się w Leżajsku. Widziałbym je w Muzeum Ziemi Leżajskiej. Muzeum ma trochę inną wizję, raczej traktuje historię Leżajska wielokulturowo. Dobrze byłoby, żeby znalazło się tu miejsce dla chasydów, a szczególnie dla Elimelecha – chasydów jest wielu, a Elimelech jeden i to właśnie z Leżajska – mówi burmistrz Leżajska Ireneusz Stefański.
Żydzi wciąż stoją w lubelskich bramach
W Lublinie, w gmachu dawnej uczelni talmudycznej (jesziwie), 7 grudnia otworzy się nowa placówka kulturalna związana z historią tamtejszych Żydów. W budynku, w którym dziś mieści się Hotel Ilan, znajduje się synagoga, a kilka sal przeznaczono na potrzeby muzealne.
Jak można było przeczytać w „Dzienniku Wschodnim”, inicjatywę wsparł hotel oraz Narodowe Centrum Kultury (kwotą 100 tys. zł). Ekspozycja ma się nie skupiać na II wojnie światowej i Zagładzie. Ma być jednocześnie muzeum i ośrodkiem edukacyjnym.
Brama Grodzka kiedyś łączyła dzielnicę chrześcijańską z żydowską. Od ponad 20 lat placówka kulturalna pod tą samą nazwą łączy pamięć o zamordowanych Żydach lubelskich ze współczesnymi, chrześcijańskimi mieszkańcami miasta.
Głównym bohaterem wystawy jest rabin Meir Szapira, wybitny przywódca chasydzki, w latach 1922–1927 pierwszy ortodoksyjny poseł żydowski na Sejm II Rzeczypospolitej z Warszawy. Założył szkoły rabinacko-talmudystycznej Jeszywas Chachmej.
Lublin od lat upamiętnia swoich współobywateli zgładzonych w Holocauście. Wielką rolę w tym odgrywa Ośrodek Brama Grodzka-Teatr NN, samorządowa instytucja kultury, działająca na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji.
Brama Grodzka kiedyś łączyła dzielnicę chrześcijańską z żydowską. Od ponad 20 lat placówka kulturalna pod tą samą nazwą łączy pamięć o zamordowanych Żydach lubelskich ze współczesnymi, chrześcijańskimi mieszkańcami miasta.
W marcu, z inicjatywy Bramy Grodzkiej-Teatru NN (przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego), zainaugurowano Szlak Pamięci Lubelskich Żydów, jako jeden z elementów projektu „Lublin. Pamięć Zagłady”. Ma on na celu zaznaczenie w przestrzeni Lublina miejsc związanych z Holocaustem, m.in. tego, w którym rozstrzelano setkę dzieci z sierocińca i ich opiekunki.
W Lublinie, w dawnym niemieckim obozie koncentracyjnym, działa też od kilku dekad Muzeum na Majdanku, ważne miejsce pamięci o Zagładzie.
Ślady czasu pogardy na Siennej
Nie tradycję, nie barwną, dawną historię, lecz czas okrucieństwa i Zagłady upamiętnią również wkrótce na warszawskiej Woli: Muzeum Getta, które powstanie w dawnym Szpitalu Dziecięcym Bersohnów i Baumanów oraz nowe zaaranżowanie fragmentów muru getta. Oba obiekty znajdują się na ulicy Siennej.
Jak zapowiadają władze warszawskiej Woli, mur zostanie odrestaurowany i podświetlony. „Mają pojawić się gabloty na czasowe ekspozycje, tablice informacyjne oraz elementy małej architektury” – informowali urzędnicy dzielnicy.
Koncepcje architektoniczne poznamy po zakończonym przetargu. Miejmy nadzieję, że projektanci wykażą się taktem, bowiem zapowiedzi, że w bliskości muru powstanie miejsce relaksowe, nieco niepokoją.
Prasa doniosła, że opuszczony Szpital Dziecięcy, w którym umieszczona zostanie ekspozycja dotycząca getta warszawskiego, znajduje się też w gestii samorządu. Budynek ma zostać wydzierżawiony na 30 lat na potrzeby ekspozycji. Powstanie ona we współpracy resortu kultury i Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Jeśli w Muzeum Getta uda się uzyskać taką intensywność przekazu jak na wystawie »Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu«, będzie to placówka, której żywot powinien trwać dłużej niż 30 lat dzierżawy budynku.
ŻIH od wielu lat zajmuje się popularyzacją bezcennego Podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego (Archiwum Ringelbluma), zbioru zapisków, raportów, analiz, prac dziennikarskich i plastycznych, które dokumentowały losy Żydów polskich pod okupacją niemiecką. Niedawno w ŻIH otwarto ekspozycję stałą poświęconą grupie ludzi, którzy do ostatnich chwil istnienia getta, a (przeważnie) do kresu swego własnego życia, zbierali informacje, które miały zachować pamięć i powiedzieć światu prawdę o losie żydowskim podczas zorganizowanej przez Niemców Zagłady.
Wystawa „Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu” w niezwykle pięknej formie ukazuje przerażającą rzeczywistość czasu pogardy. W kontrowersyjny, ale całkowicie skuteczny i artystycznie uzasadniony sposób wydobywa autentyczne ślady Zagłady z samego budynku ŻIH (plamy z pożaru, który go trawił po wysadzeniu w powietrze Wielkiej Synagogi 16 maja 1943 roku). Wiele osób wcześniej mogło nie zwrócić uwagi na posadzkę w holu ŻIH. Teraz już muszą.
Jeśli w Muzeum Getta uda się uzyskać taką intensywność przekazu jak na wystawie, będzie to placówka, której żywot powinien trwać dłużej niż 30 lat dzierżawy budynku.