Jego dzieła, często owiane realizmem magicznym, są lustrzanym odbiciem drugiej połowy XX wieku w Jugosławii. Od 15 grudnia w polskich kinach można oglądać najnowszy film Emira Kusturicy „Na mlecznej drodze”. Natomiast 22 grudnia o godz. 20.25 w TVP Kultura będzie można zobaczyć inny jego obraz „Czarny kot, biały kot”, który następnie będzie dostępny do obejrzenia na vod.tvp.pl.
– Po wojnie w Bośni doszedłem do wniosku, że zapomnienie jest wentylem bezpieczeństwa, ujściem napierających myśli, zarówno tych z przeszłości, jak i tych przyszłych – powiedział Emir Kusturica. Ale to właśnie wielu Bośniaków nie może zapomnieć reżyserowi, że odwrócił się do nich plecami.
Przez prawie całą twórczość, pochodzący z Sarajewa reżyser przerabiał historię najnowszą Jugosławii. Tego narodowościowego, religijnego i kulturowego tygla, beczki prochu, której lont sam nieraz trzymał w dłoni. Takie produkcje jak „Ojciec w podróży służbowej” i „Underground” święciły triumfy na europejskich festiwalach filmowych, ale na Bałkanach do czerwoności rozgrzewały polityków i opinię publiczną.
Tak jak jego dzieła, często owiane realizmem magicznym, są lustrzanym odbiciem drugiej połowy XX wieku w Jugosławii, tak i biografia samego Kusturicy jest nierozerwalnie połączona z dziejami najnowszymi tego kraju. Losy reżysera są gotowym scenariuszem do filmu, w którym główny bohater, jak z najlepszych produkcji, jest postacią wielowymiarową – czarną, jak i białą owcą narodu.
Muzułmanin z nagrodą patriarchy
Urodzony w 1954 roku Kusturica dorastał jako jedyne dziecko w zeświecczonych muzułmanów rodzinie w Sarajewie, stolicy jugosłowiańskiej republiki Bośni i Hercegowiny. Za wyznawcę islamu nigdy się nie uważał. Twierdził, że jego przodkowie byli muzułmanami przez 250 lat, ale tylko dlatego, by przetrwać panowanie Turków.
Przyjęcie z rąk patriarchy Moskwy i Wszechrusi Cyryla nagrody imienia Aleksego II, Moskwa, 21 stycznia 2010 r. Fot. Reuters
W 2005 roku ochrzcił się w Kościele prawosławnym, przyjmując imię Nemanja. Cztery lata później został nawet laureatem nagrody imienia patriarchy Aleksego II, „za wybitną działalność na rzecz umacniania jedności narodów prawosławnych. Za umacnianie i promowanie wartości chrześcijańskich w życiu społeczeństwa”.
Ojciec Emira pracował w administracji państwowej jako naczelnik biura w Sekretariacie ds. Informacji Socjalistycznej Republiki Bośni i Hercegowiny. Był komunistą i zagorzałym przeciwnikiem jugosłowiańskiego przywódcy Josipa Broza Tity. Murat Kusturica nienawidził marszałka za odwrócenie się od Związku Radzieckiego i reperkusje, jakie ta decyzja pociągnęła.
Szczególnie chodzi o stworzenie przez Titę w 1949 roku obozu dla więźniów politycznych na wyspie Goli Otok, do którego po zerwaniu ze Stalinem wysłał 15 tys. sympatyków Kominformu (powstałej w roku 1947 organizacji zrzeszającej europejskie partie komunistyczne), skazując ich na ciężkie prace i tortury. – Nie tylko przyjaciele mojego ojca byli męczennikami i kochankami Matki Rosji. Kilku moich również. Jako że uczyłem się rosyjskiego, uczniowie, z którymi chodziłem codziennie na zajęcia, w większości byli dziećmi więźniów z Golego Otoku – wspominał Kusturica.
Dzieciństwo i przekonania ojca odbiły się także na Emirze, który w dorosłym życiu również uważał się za komunistę i socjalistę. Kiedy w 1985 roku otrzymał Złotą Palmę w Cannes za film „Ojciec w podróży służbowej”, jury jako jeden z argumentów podała wkład w doprowadzenie przez Zachód do upadku reżimów komunistycznych. – Gdybym wiedział, że za sprawą tego filmu zrobi się ze mnie antykomunistę, nigdy bym go nie nakręcił – mówił później.
Princip bohaterem
Postać ojca była dla Kusturicy na tyle ważna, że widział ją w książkach, szczególnie rosyjskich pisarzy: Fiodora Dostojewskiego i Antoniego Czechowa. – Dzięki literaturze znikały wszystkie ograniczenia czasu i przestrzeni. Doświadczałem tego szczególnie, kiedy wchodziłem w świat Czechowa. Jego zwyczajne i zarazem fantastyczne opowieści o zwykłych ludziach przypominały mi własne życie. Mój ojciec był postacią prosto z jego nowel. Do bohaterów Czechowa zbliżało go zwłaszcza pragnienie małego człowieka, by uczestniczyć w wielkiej historii – wspominał.
Jeszcze bardziej istotnym pisarzem dla Kusturicy był Ivo Andrić, laureat Nagrody Nobla, autor takich powieści jak „Most na Drnie”. Pisarz, podobnie jak młodszy reżyser, deklarował, że jest Serbem, mimo że urodził się w Bośni, w katolickiej rodzinie. Kusturica bardzo chłonął poglądy Andricia, który należał do ugrupowania odpowiedzialnego za zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Przywoływał opinię prozaika: – Jako jedyny zrozumiał całą złożoność tragicznej triady, na którą składają się islam, katolicyzm i prawosławie. Trzy wyznania, których obiekty miłości, jak pisał Andrić, są bardzo od siebie oddalone, za to nienawiści bardzo bliskie.
Para książęca – Franciszek Ferdynand i jego żona Zofia – opuszcza ratusz w Sarajewie. Za 10 minut oboje zostaną zastrzeleni przez Gawriłę Principa, 28 czerwca 1914 r. Fot. Wikipedia/http://humus.livejournal.com/2181956.html
Kusturica urodził się tuż obok miejsca, gdzie w 1914 roku Gawriło Princip, członek organizacji Czarna Ręka, strzelał do Franciszka Ferdynanda. Wydarzenie rozpoczęło I wojnę światową. Według reżysera, po latach Princip powinien być uniewinniony. Jak twierdzi Kusturica: – Od zabójstwa arcyksięcia rozpoczęło się wyzwolenie z niewoli i niewolnictwa. Więc nie jest on zamachowcem, a bohaterem.
Pierwszy raz polityka zaczęła nabierać dla niego prawdziwego znaczenia w 1974 roku, kiedy Jugosławia przyjęła nową konstytucję uwzględniającą chorwackie ciągoty do autonomii. – Był to pierwszy krok do osłabienia jedności federacji Słowian południowych – oceniał reżyser.
Jogurtowa rewolucja
Rok po śmierci Tity, w 1981 roku, na ekrany kin wszedł pierwszy pełnometrażowy film Kusturicy „Czy pamiętasz Dolly Bell?”. Cztery lata później kolejny – „Ojciec w podróży służbowej”. Scenariusz tej produkcji został zatrzymany przez cenzurę.
Kusturica pokazał w nim m.in. dramatyczne wydarzenia z więzienia na wyspie Goli Otok. Mimo że Tito już nie żył, to nadal przy władzy byli ludzie, którzy swoją pozycję zbudowali na micie o zerwaniu jugosłowiańskiego dyktatora z Sowietami. Reżyserowi zarzucano, że nie przedstawia duch walki z Kominformem i nie ma w nim pokazanej walki ze stalinizmem. Kusturica odpowiadał, że historia nie ma jednego czasu i opowiada o „pewnego rodzaju rozbieżności politycznej”.
Rozżalony chciał uciekać na Zachód albo do Belgradu, który uważał za „ostatnią deskę ratunku symbolizującą konieczny etap na drodze ku wolności”. Przypadek sprawił, że spotkał aktorkę Mirę Stupicę, żonę byłego prezydenta Jugosławii Cvijetina Mijatovicia. Mimo różnic politycznych panowie dogadali się i film mógł powstać.
Być może polityka ujęła odwaga, z jaką reżyser wyrażał swoje zdanie. – Jedyną siłą sprawczą dramatów dotykających Bałkany jest polityka, a wynikające z niej problemy, z którymi borykają się bohaterowie filmów, to jedynie autentyczne tworzywo dramatyczne. U nas nie ma innych dramatów niż polityczne – mówił. Zgarnął za ten film Złotą Palmę w Cannes.
W 1988 roku wyjechał wraz z żoną i dziećmi do Nowego Jorku, gdzie otrzymał posadę wykładowcy na wydziale filmowym Uniwersytetu Columbia. Gdy opuszczał Jugosławię, ta właśnie zaczęła się rozpadać. – Kiedy wśród smutku przyjaciół i rodziny przygotowywaliśmy się do opuszczenia naszego mieszkania, telewizja transmitowała tzw. jogurtową rewolucję. Wtedy to Wojwodina utraciła autonomię i wtedy po całej Jugosławii zaczęło rozlewać się gówno – krzyczał.
Ze Slobodą Micalovic (po lewej) i Moniką Bellucci podczas premiery „Na mlecznej drodze”, 73. Festiwal Filmowy w Wenecji, 9 września 2016 r. Fot. PAP/EPA
Rok później otrzymał państwowe wyróżnienie Socjalistycznej Federacji Republiki Jugosławii. Podczas odebrania nagrody nie mógł się powstrzymać i wygłosił płomienną przemową na temat bieżących wydarzeń historycznych. Powiedział m.in.: – Jaki ma sens uzyskanie najwyższego wyróżnienia w kraju, który jest jedynie zlepkiem zwaśnionych ludów i plemion i który stoi u progu powszechnej wojny? W kraju, którego system wartości rozpadł się w drobny mak?
Johny Depp i wojna
W 1992 roku Jugosławia rozpadała się na dobre. Kusturica wrócił do Europy i planował dzielić życie na kraj ojczysty i Francję. Niestety wydarzenia następnych tygodni wybiły mu ten pomysł z głowy. Musiał zadowolić się Paryżem.
Jeszcze przed wybuchem wojny w Bośni odwiedził rodzinne strony wraz z Johnym Deppem, z którym kręcił właśnie film „Arizona Dream”. Chciał pokazać aktorowi Sarajewo i przy współpracy z nim zorganizować festiwal filmowy. Jednak w stolicy Bośni było już zbyt niebezpiecznie. Dwa miesiące później wybuchła wojna.
Eskalację konfliktu poprzedziło referendum, w którym przygniatająca większość zagłosowała za wyjściem republiki Bośni i Hercegowiny z federacji jugosłowiańskiej i niepodległością. Jednak Serbowie zbojkotowali plebiscyt. – Muzułmanie, Serbowie i Chorwaci zmiażdżyli nas. Nas, którzy sądziliśmy, że na Bałkanach można być po prostu zwykłym obywatelem. Ludność Bośni wybrała nacjonalistyczne partie polityczne. To krótkowzroczność, która naszym zdaniem była zapowiedzią wojny – ocenił Kusturica.
Reżyserowi pozostało śledzenie telewizyjnych doniesień. – Oglądaliśmy wiadomości na wszystkich kanałach. To było dla nas ważniejsze niż jedzenie. Kiedy tak wpatrywaliśmy się w dzienniki telewizyjne z różnych krajów i słuchaliśmy rozbieżnych interpretacji tych samych wydarzeń, zrozumiałem, że Hitlerowi do ostatecznego zwycięstwa jego zbrodniczego systemu zabrakło tylko telewizji. Nikt nie dałby mu rady, gdyby miał własne kanały telewizyjne – wspominał.
Kupił dom w Normandii, do Sarajewa nie miał co wracać, do Stanów Zjednoczonych już nie chciał. Miał do nich ogromny żal za wtrącanie się w wojnę na Bałkanach. – Z Amerykanami jest ten problem, że sprzedają dobra po niskich cenach, ale za to kiedy kogoś bombardują, to rachunek jest tak wysoki, że nie sposób ich polubić. I tak jest zawsze, kiedy coś dzieje się niezgodnie z oczekiwaniami Amerykanów i kiedy zaczynają znowu przerabiać historię na swoją modłę – krytykował.
Oskarżenia Bośniaków
Jeszcze w czasie wojny kręcił „Underground”. – Dzięki światowej uwadze, którą skupiła na sobie Jugosławia, a także dzięki dotychczasowemu uznaniu twórczości reżysera, film ten stał się długo oczekiwaną wypowiedzią artystyczną na temat tej wojny – mówi portalowi tygodnik.tvp.pl krytyk filmowy i znawca filmu Julian Tomala. – Kusturica ukazał wojnę jako rodzaj niekontrolowanego szaleństwa, poprzez rozpad przyjaźni i miłości trójkąta miłosnego na przełomie czterdziestu kilku lat od końca II wojny światowej do lat 90. – dodaje.
Ze Złotą Palmą za „Underground”, Cannes, 28 maja 1995 r. Fot. Eric Camoin/Reuters
Bośniacy oskarżyli Kusturicę o szerzenie propagandy na zlecenie prezydenta Serbii Slobodana Milosevicia. Część filmu miała być finansowana przez telewizję RTS, propagandową zabawkę prezydenta. A to był czas, kiedy w całej Bośni trwała wojna i dochodziło do masowych egzekucji.
– Kusturica uniknął w „Undergroundzie” ścisłych, etnicznych różnic między stronami konfliktu. Skoncentrował się na uniwersalnych kwestiach moralnych. To połączenie różnych gatunków. Jest tu miejsce nie tylko na dramat z elementami symbolizmu, na kino wojenne, ale też na różne typy komedii, od sytuacyjnej, przez farsę po czarną komedię – recenzuje Julian Tomala.
– „Underground” doceniono w Cannes przyznając Kusturicy drugą Złota Palmę dla najlepszego filmu. I jest to do tej pory najważniejszy, najbardziej znany i komentowany film tego reżysera. Do tematyki wojennej Kusturica powracał pośrednio lub bezpośrednio w kolejnych filmach, ale nie wywoływały one już takiego aplauzu – dodaje.
Kawa porozumienia
Co tu dużo mówić, wybitny reżyser od dobrych kilkunastu lat nie potrafi powrócić do swojej dawnej formy. Zamiast tego z jego postawy wyłania się obraz awanturnika, który popiera politykę Władimira Putina i oręduje za wskrzeszeniem bytu, jakim była Jugosławia.
Podczas inauguracji kolejnej prezydentury Władimira Putina (pierwszy po lewej). W uroczystości na Kremlu brał też udział reżyser Nikita Michałkow (pierwszy po prawej). Moskwa 7 maja 2012 r. Fot. Reuters/RIA Novosti
Do Sarajewa wrócić nie chce. A tak ocenia miejsce, w którym się urodził i wychował: – Moje rodzinne miasto stało się jedynym miejscem na świecie, w którym nie ma już zbędnych warunków do praktykowania pewnego rodzaju ważnego rytuału. Chodzi o towarzyski zwyczaj, który odgrywał w moim życiu kluczową rolę. Mój jedyny poważny nałóg, wynikający z mojego orientalnego skrzywienia, nazywany „kawą porozumienia”.
– Jakub Gralik
Przy pisaniu artykułu korzystałem z książki „Gdzie ja jestem w tej historii?” (Wydawnictwo Claroscuro, 2014).
Zdjęcie główne: Emir Kusturica na Festiwalu Filmowym w Wenecji w 2016 roku (fot. Pascal Le Segretain/Getty Images)