Cywilizacja

Borsalino, symbol męskości

Borsalino czyli kapelusz. Atrybut fascynującego mężczyzny, takiego jak np. Indiana Jones, który ze swoim nakryciem głowy nie rozstawał się prawie nigdy. Po 160 latach nieprzerwanej pracy kultowa włoska firma kapelusznicza Borsalino została zmuszona przez sąd do ogłoszenia bankructwa. Mimo to nadal działa. A świat przypomniał sobie o uroku kapeluszy, które są zawieszonym ponad modą wyznacznikiem stylu.

Muzyka z filmu „Borsalino”, skomponowana przez Claude’a Bollinga, zabrzmiała w styczniu na głównym placu w Alessandrii w Piemoncie, gdzie siedzibę ma słynna firma. Zgromadzeni tam ludzie nosili kultowe kapelusze i mieli ze sobą kartki z napisem #siamoBorsalino (jesteśmy Borsalino).



Ten flashmob to jeden z elementów kampanii, mającej uratować małą włoską fabrykę, która wiele znaczy w świecie mody. W mediach społecznościowych szybko rozchodzi się hashtag #saveBorsalino, a artyści tworzą rysunki nawiązujące do Borsalino i wrzucają je do sieci.

Jeśli zajrzymy do słownika PWN, to pod hasłem „borsalino” znajdziemy wyjaśnienie: „kapelusz filcowy z szerokim, miękkim rondem”. Gwiazdy kochają te nakrycia głowy i chętnie się w nich fotografują. Są wśród nich m.in. Johnny Depp, Leonardo Di Caprio, Denzel Washington, Justin Timberlake, Kate Moss, Nicole Kidman, Naomi Campbell czy John Malkovich.

Filmowa kariera borsalino

„Prawdziwym przebojem firmy stał się niezwykle twarzowy filcowy kapelusz, dzięki któremu nazwisko właściciela firmy stało się znane pod każdą szerokością geograficzną. Upodobali je sobie zarówno mafiosi, jak i ścigający ich policjanci, filmowi amanci, a za nimi miliony anonimowych mężczyzn, chcących upodobnić się do swoich celuloidowych idoli. Borsalino stał się symbolem męskości” – napisał o borsalino w książce pt. „ABC męskiej elegancji” Jerzy Turbasa.


Filmowi bohaterowie spopularyzowali przede wszystkim model fedora, który ma duże, filcowe rondo, wklęsłą fałdę wzdłuż główki oraz dwie symetryczne fałdy w jej przedniej części. Tylna część ronda jest lekko wywinięta ku górze, a przednia ku dołowi. Kapelusz robiony jest z filcu wytwarzanego z króliczego włosia. Dekoracyjnym elementem nakrycia głowy jest wstążka ze spłaszczoną kokardką – w modelu dla mężczyzn jest po lewej stronie, dla kobiet – po prawej. W środku jest pas skórzany, wykonany ze surowca sprowadzanego z Maroka, a także jedwabna podszewka ze znakiem firmowym. Wielbicielem fedory był wielki włoski reżyser Federico Fellini.
Nazwa fedora ma pochodzić z końca XIX wieku, gdy Sarah Bernhardt, grająca tytułową postać w inscenizacji sztuki francuskiego dramaturga Victoriena Sardou pt. „Fédora”, nosiła na głowie męski kapelusz.

– Zanim rozpowszechniło się kino, elity chodziły do teatru oraz do opery i to niemalże co wieczór. Tam podpatrywano nowinki modowe. Magazynami o modzie były właśnie teatry. Aktorzy w XIX wieku sami przygotowywali swoją garderobę. Naśladowano wtedy ich styl ubierania się – mówi portalowi tygodnik.tvp.pl dr Piotr Szaradowski ze School of Form, historyk sztuki i mody.



W 1970 r. we Francji nakręcono film pt. „Borsalino”. Reżyserem tej gangsterskiej, opartej na faktach opowieści był Jacques Deray, a bandziorów w kapeluszach zagrali ówcześni gwiazdorzy – Alain Delon i Jean-Paul Belmondo. Film okazał się wielkim przebojem, tak samo jak wspomniana na wstępie muzyka do niego, którą napisał Claude Bolling.

Magazyn filmowy „Empire” w 2009 r. umieścił „Borsalino” na 19. miejscu na liście kultowych filmów gangsterskich wszech czasów. W 1974 r. nakręcono sequel filmu pt. „Borsalino i spółka”.

„Borsalino City”

W 2015 r. na festiwalu filmowym w Turynie miał premierę pełnometrażowy dokument pt. „Borsalino City”, który wyreżyserowała Enrica Viola. To opowieść o historii fabryki Borsalino i jednocześnie o tym kapeluszu jako znaku kultury, przedmiocie pożądania elegantów i elegantek.
Film otwiera rozmowa z Robertem Redfordem, który 50 lat temu napisał list do szefa fabryki w Alessandrii. Zaczyna się on od słów: „Drogi Vittorio, być może mnie pamiętasz. Nazywam się Robert Redford”. Dalej aktor tłumaczył, że chciałby mieć taki sam kapelusz jak ten, który nosił Marcello Mastroianni w filmie „8 i pół” (1963) w reż. Federica Felliniego. Ekipa Violi odwiedziła amerykańskiego gwiazdora w Santa Monica i okazało się, że nadal ma kapelusz, który przed półwieczem kupił w Alessandrii.

Enrica Viola mówiła w wywiadach, że chciała w filmie nie tylko opowiedzieć historię fabryki Borsalino, ale przede wszystkim zależało jej na uwypukleniu kontrastu między światową sławą kapeluszy tej marki a skromnością piemonckiego miasteczka, skąd idą w świat.

„Pan Józek” rusza w świat

Historia słynnego kapelusza zaczęła się 160 lat temu, w 1857 roku, gdy w małym miasteczku Alessandria nieopodal Turynu Giuseppe Borsalino założył niewielką fabrykę. „U siur Pipen” – w lokalnym dialekcie „pan Józek” – urodził się w tym mieście 23 lata wcześniej, w 1834 r. Po praktyce w miejscowym zakładzie kapeluszniczym pojechał uczyć się do fabryki w Paryżu. Pracował tam przez siedem lat, zdobył stopień mistrzowski i wrócił do domu, by wraz z bratem Lazzaro założyć własny interes.

Maszyny Giuseppe Borsalino sprowadził z Manchesteru. Tam też podpatrzył (czy raczej podkradł) pewne rozwiązania technologiczne. Biznes szybko się rozkręcał. Trzeba pamiętać, że był to czas, gdy na ulicy nie wypadało się pokazywać z gołą głową. Kapelusz czy czapka były znakiem rozpoznawczym klas społecznych.
Trzymano się tego co najmniej do II wojny światowej. Bracia Borsalino rozwijali swój biznes i wkrótce ich kapelusze pojawiły się na głowach nie tylko Włochów, ale też eleganckich Europejczyków i Amerykanów.

Sposób noszenia kapeluszy określały poradniki dobrego wychowania. „Kłaniając się znajomemu na ulicy, mężczyzna podnosi kapelusz prawą ręką, o ile znajomy idzie z lewej strony, i na odwrót lewą, jeżeli idzie z prawej. W przeciwnym razie zakryłoby się sobie twarz i znajomy mógłby pomyśleć, że nie jemu składamy ukłon” – pisał Mieczysław Rościszewski w 1905 r. w książce pt. „Dobry ton. Szkoła pożycia z ludźmi wszelkich stanów w stosunkach poufnych i ceremonialnych”.

Lata świetności

Godnym następcą zmarłego w 1900 r. Giuseppe był jego syn, Teresio, który rozkręcił rodzinny biznes. W 1929 r. fabryka dawała zatrudnienie trzem tysiącom osób i produkowała dwa miliony kapeluszy rocznie. Teresio zajął się też marketingiem i dopracował znaki firmowe, strategię marketingową oraz kampanie reklamowe. Plakaty z tamtego okresu można oglądać w muzeum Borsalino w Alessandrii.

Nie obyło się już wtedy bez kłopotów, bo kuzyn Teresia, Giovanni Battista, założył konkurencyjną fabrykę Borsalino. W 1938 r. Teresiowi udało się ją odkupić.

Lata trzydzieste XX wieku to lata sukcesu borsalino. Miękkie, filcowe kapelusze upodobali sobie aktorzy, politycy i gangsterzy, m.in. Winston Churchill i Al Capone.



W 1942 r. borsalino nosił bohater melodramatu „Casablanca”, którego grał Humphrey Bogart. Scena pożegnania na lotnisku Ricka Blaine’a i jego ukochanej Ilsy (Ingrid Bergman) wyglądałaby inaczej, gdyby jego twarzy nie ocieniało rondo miękkiego kapelusza.
Kapelusze nosili też prywatni detektywi z filmów noir, m.in. grany przez Bogarta bohater „Sokoła maltańskiego” (1941).

Nadchodzą kłopoty

W bombardowaniach podczas II wojny światowej zburzono dwie fabryki Borsalino, ale szybko odbudowano je z ruin. Produkcja znów ruszyła. Kapelusze eksportowano na cały świat, m.in. do USA, Ameryki Południowej i prawie wszystkich krajów europejskich. W połowie lat 50. Borsalino produkowało prawie milion kapeluszy rocznie. Firma rosła w siłę, zakładała salony w światowych metropoliach.

W połowie XX wieku firma Borsalino zmieniła też profil działalności i przestawiła się z masowej produkcji kapeluszy na wytwarzanie „małych przedmiotów modowego kultu”. Coraz trudniejsza była jednak jej sytuacja finansowa. W 1979 r. rodzina sprzedała fabrykę.



W 1987 r. jej siedziba została przeniesiona z historycznego centrum Alessandrii do niewielkiej, położonej nieopodal maleńkiej Spinetty Marengo. Prezes Borsalino, Vittorio Vaccarino, scedował większość udziałów na mediolańskiego przedsiębiorcę. I to był początek naprawdę dużych kłopotów.

Na początku lat 90. Brosalino dostało się w tryby wielkiej afery Tangentopoli (Łapówkogród), w który byli zamieszani współwłaściciele, czyli m.in. polityk Włoskiej Partii Socjalistycznej Silvano Larini oraz Gabriele Cagliari, szef Eni – międzynarodowej korporacji gazowo-petrochemicznej. Akcje Borsalino, które posiadał Larini, zostały sprzedane na giełdzie, a udziały Cagliariego – po jego samobójstwie w więzieniu – przejęła i spieniężyła rodzina.

Z rąk do rąk

Potem Borsalino kilka razy przechodziło z rąk do rąk.
Kolejny kryzys przyszedł wraz z przedsiębiorcą z Astii, Marco Marenco, który „prawdziwe” interesy robił jednak na rynku paliw, miał udziały w ponad 80 dużych firmach we Włoszech i za granicą. W efekcie dorobił się 3,5 mld euro długów, które obciążyły także Borsalino. Marenco trafił do więzienia za malwersacje. Firmie kapeluszniczej udało się jeszcze wtedy wyjść z tego finansowego zamieszania obronną ręką, ponieważ zawarto układ z wierzycielami.

Następnie w fabryce pojawił się szwajcarski biznesmen Philippe Camperio i postanowił, że Borsalino będzie produkowało już wyłącznie kapelusze. Poprzedni zarządzający rozkręcali bowiem w firmie przeróżne produkcje, m.in. perfum i parasoli.



Spokój w Alessandrii trwał krótko. W sądzie pojawiła się nowa sprawa, związana z zadłużeniem Haeres Equita, której właścicielem jest Camperio. I sąd ów orzekł, że firma Borsalino jest bankrutem. Mimo to kapelusznicy się nie poddają.

Kapelusz – anachronizm czy obiekt kultu?

W XXI wieku fabryka Borsalino nadal produkuje nakrycia głowy tradycyjnymi metodami. Na przykład filc jest robiony na miejscu z króliczego włosia importowanego m.in. z Australii. Jeden kapelusz wymaga około dwóch miesięcy pracy – przygotowania materiału, kształtowania, farbowania itd.

Nic więc dziwnego, że ceny ich są dość wysokie, zaczynają się od kilkuset dolarów za sztukę. A właściciele fabryki wierzą, że borsalino to produkt luksusowy, na który zawsze będzie popyt. – Kapelusz jest już anachroniczny. To bardziej element przebrania niż codziennego stroju, raczej część stylizacji, kostiumu. I dlatego chętnie zakładają go nadal gwiazdy filmowe. Era kapeluszy minęła po II wojnie światowej – ostrzega Joanna Bojańczyk, znawczyni mody, dziennikarka i publicystka, w rozmowie z portalem tygodnik.tvp.pl.
Ale ocenie eksperta kobiety zaprzecza fachowiec w dziedzinie dobrych manier i etykiety Adam Jarczyński, który w kapeluszu widzi taki sam atrybut męskiej mody jak krawat czy mucha. Jest mniej lub bardziej, ale zawsze modny, jak w damskiej modzie tzw. mała czarna spopularyzowana w latach dwudziestych XX wieku przez słynną projektantkę mody Coco Chanel.

– Kapelusze chyba zaczną wracać do codziennej męskiej garderoby po dość długim okresie, gdy nosili je jedynie seniorzy i mała grupa osób, które chciały być bardzo eleganckie. Mówię tu o Polsce, bo na przykład we Włoszech częściej widzę ludzi w kapeluszach niż u nas – mówi Jarczyński portalowi tygodnik.tvp.pl.

Jak dodaje, właśnie następuje zwrot ku dawnym atrybutom elegancji. Robią to pasjonaci mody i ci, którym drogi jest dobry styl.



Jest przekonany, że kapelusze wrócą do łask też z tego powodu, że w modzie panuje cykliczność: – Teraz obserwuję powrót męskich poszetek. To już nie jest element stroju przypisany dandysom, ale noszą je chętnie także ludzie po prostu eleganccy.

Moda i kultura

O cykliczności przypomina też historyk sztuki i mody.

– Lata pięćdziesiąte XX wieku były jeszcze kontynuacją przedwojennej estetyki. Nawiązywał do niej nawet new look Diora, choć wprowadzał już dużo świeżości. W końcu pojawiają się buntownicy, którzy nie chcą nosić kapeluszy, bo kojarzą im się z pokoleniem rodziców. James Dean czy Elvis Presley nigdy by kapelusza nie założyli. Ale po ultranowoczesnych latach sześćdziesiątych dawne trendy zaczynają znowu inspirować w kolejnej dekadzie. Wraca też kapelusz jako coś fajnego. W cenie znowu jest secesja i art deco. Edwardiańska moda powróciła w Anglii, a Ives Saint Laurent promuje kolekcje, nawiązujące do lat przedwojennych. Madonna w 1990 r. nakręciła teledysk do piosenki „Vouge”, który ewidentnie przywoływał lata trzydzieste – mówi dr Szaradowski.

Jednak kino straciło już swoją wielka moc kreowania mody i dziś na ulicach panuje zupłena dowolność. Dzieje się tak – dodaje wykładowca School of Form – od lat 80., gdy zaczynamy mówić o postmodernizmie.

– Nie ma jednego trendu, który ogarnia wszystkich. Do dziś są ludzie ubierający się w styli hippisowskim lub punkowym. Oczywiście pojawiają się filmy, które inspirują projektantów mody. Znowu nawiążę do lat siedemdziesiątych, gdzie obok siebie istniały moda disco i retro, wywołana „Wielkim Gatsbym” (1974) z Robertem Redfordem i Mią Farrow. W tym samym roku miał premierę rozgrywający się w latach trzydziestych „Chinatown” Polańskiego. Natomiast w 1981 r. na ekrany kin wszedł film „Poszukiwacze zaginionej arki”, w którym Harrison Ford grający Indianę Jonesa miał na głowie fedorę. Akcja „Poszukiwaczy…” rozgrywała się w 1936 r. – wylicza Szaradowski. I podkreśla, że „teraz jest czas blogerów, Instagrama”. – Moda się atomizuje, tworzą się grupy, kierujące się własnymi wytycznymi. Ich członkowie nie zważają na ogólną opinię i jeśli uznają np., że białe kozaczki są szczytem szyku, noszą je z upodobaniem – tłumaczy specjalista od historii mody.

Część z nich za szyk uznaje zaś przecież właśnie kapelusz jako ów atrybut dawnej elegancji.

– Pamiętajmy o powiedzeniu Coco Chanel: „moda przemija, a styl pozostaje”. Coraz więcej osób gromadzi się wokół blogerów, którzy nie tylko piszą o klasycznej elegancji, ale też przygotowują własne stylizacje i zaczynają swoje kolekcje. Nie konkurują z popularnymi markami, ale mają sporą grupę fanów i fanek. To kontra do codziennej bylejakości i uniformizacji – potwierdza Adam Jarczyński.

Nadzieja umiera ostatnia

Zgodnie z tym, w grudniu 2017 r. o Borsalino przypomnieli więc sobie wszyscy Włosi. Uznają, że to ich dziedzictwo gospodarcze i kulturowe.

Pracownicy Borsalino powtarzają, że fabryka działa prężnie, nie ma przestojów, dostaje dobre zamówienia i się z nich wywiązuje. Firma może zarobić rocznie, ok. 17 mln euro. Ma m.in. specjalną linię kapeluszy dla ortodoksyjnych Żydów z USA i Izraela. Wyrok sądu w Alessandrii wisi jednak nad nią jak miecz Damoklesa.

Nadzieję wszyscy pokładają teraz w odwołaniu od decyzji sądu. Liczą też na pomoc finansową dużych firm, być może na gest ze strony rządu.



Wykonywane ręcznie kapelusze to produkt luksusowy, który pokochały gwiazdy. Może więc mała fabryczka z Alessandrii przetrwa w swojej niszy, jeśli tylko nie będą po nią wyciągać rąk biznesmeni, którym jest wszystko jedno, jak zdobywają pieniądze, legalnie czy też w szarej lub zakazanej strefie.

– Beata Zatońska
Zdjęcie główne: Aktor Johnny Depp przemawia podczas ceremonii, w której aktorka Penelope Cruz została uhonorowana gwiazdą na Walk of Fame w Hollywood w Kalifornii. 2011 rok. Fot. REUTERS / Mario Anzuoni
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.