Więcej klimatu miasta jest na samozwańczej „patelni” przy stacji metra Centrum niż na „placu pięciu rogów” – wybetonowanym dziele architekta.
zobacz więcej
Wygląda na to, że dogęszczanie osiedli znacznie obniża komfort życia tzw. „tubylców” i gdyby tylko mieli oni coś do powiedzenia, nie zgodziliby się na kolejne budowle w sąsiedztwie.
Legionowo betonowo
Przykładem miasta rozwijającego się kosztem komfortu mieszkańców, jest podwarszawskie Legionowo. Choć w ostatnich dwóch dekadach radykalnie zmieniło swoje oblicze, nadal traktowane jest jak sypialnia stolicy. Mimo rozbudowy obiektów sportowych i bogatej historii, która jest silnie eksponowana, Legionowo nie zapewnia swoim mieszkańcom wystarczającej liczby miejsc pracy. Dlatego korki w godzinach szczytu, są prawdziwą zmorą każdego uczestnika ruchu kołowego. Będąc, według jednych szacunków, najbardziej zagęszczonym miastem w Polsce, według innych w czołowej trójce, Legionowo przy ok. 4000 os/km kwadratowy już dawno powinno wyhamować z budową kolejnych budynków.
Tymczasem urbanistyczną plagą miasta jest nie tylko wciskanie bloków, czasem w bardzo dziwnych kształtach, jako architektoniczną osobliwość np. przy targowisku miejskim. Sprzeciw mieszkańców wzbudza także budowa znacznie wyższych obiektów niż istniejące na danym osiedlu, np. słynny wieżowiec na Piaskach, powstały na wyrównanej wydmie w miejscu terenu zielonego, czy okazały apartamentowiec wciśnięty pomiędzy 3 i 4 – piętrowe bloki na Osiedlu Młodych.
Aneksja przestrzeni zielonych pod budowę to w Legionowie norma – gdyż miasto nie posiada już praktycznie żadnych rezerw terenowych.
ODWIEDŹ I POLUB NAS

Innym problemem są wyrastające pośród domów jednorodzinnych szeregowce: budynki o niewysokim standardzie z miniaturowymi ogródkami, w obrębie których toczy się życie towarzyskie, zmieniające w piekło dotychczasowy azyl ludzi mieszkających zaledwie o metry od takiej inwestycji. Mieszkańcy rzeczonych szeregowców też muszą liczyć się z różnymi formami dyskomfortu. Na lokalnym forum można znaleźć m. in. opis sytuacji przy ul. Suwalnej: „Najpierw wybudowali jeden pseudo szeregowiec, zanim drugi, a teraz stawiają trzeci. Ci co zamieszkają w środkowym na parterze cały dzień będą skazani na palenie światła, bo słońce do ich mieszkań nie dotrze” (pisownia oryginalna).
Trudno się jednak dziwić, że developerzy budują, skoro pozwala im na to plan zagospodarowania przestrzennego. I niestety, nawet trwające kilka lat protesty mieszkańców nie są w stanie zatrzymać dogęszczania miasta. Co najwyżej opóźnią powstanie jakiejś inwestycji, jak było w przypadku wieżowca w dzielnicy Piaski. Został wzniesiony znacznie później niż chciał developer, ale za to… większy.
Radni miejscy pracują nad projektem uchwały, która zablokowałaby możliwość stawiania szeregowców wśród zabudowy jednorodzinnej, lecz póki interes budowlany przynosi krocie inwestorom i bankom, zmian nie należy oczekiwać prędko.
Ingerencja w historię
Jeszcze gorzej, gdy ofiarą nieprzemyślanego dogęszczania pada miejsce zabytkowe lub dzielnica mająca szczególny walor historyczny. Warszawskie Stare Miasto będące symbolem walk powstańczych i niezłomności ducha ludzkiego, zostało wpisane w 1980 r. na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Mimo to niemal 10 lat temu, przy zbiegu ulic Senatorskiej i Podwale, polsko-niemiecki inwestor zbudował wielki biurowiec, wybijający się rażąco odmiennym stylem wśród klasycystycznych pałaców.