– Polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata było znacznie więcej niż podają oficjalne dane. I kiedy dziś pojawiają się w świecie głosy, że Polacy byli współsprawcami Holokaustu, to ja nie mogę pozwolić na to, żeby imię Polski, mojej ojczyzny, było szargane – mówi muzyk Dariusz Malejonek.
TYGODNIK.TVP.PL: 1 lutego w warszawskim Teatrze Palladium odbędzie się premierowe wykonanie albumu „Panny Sprawiedliwe wśród Narodów Świata”, z udziałem między innymi: Katarzyny Cerekwickiej, Olgi Szomańskiej, Renaty Przemyk. To kolejny pański projekt, którego tematem jest przeszłość. Tym razem chodzi o polskie kobiety, które ratowały Żydów podczas okupacji niemieckiej. Wpisuje się pan zatem w obecną politykę historyczną państwa, która piętnuje „pedagogikę wstydu” i eksponuje bohaterstwo Polaków. To nie jest przejaw koniunkturalizmu?
DARIUSZ MALEJONEK: Trudno coś takiego zarzucić mojej ekipie. Rozpoczęliśmy te projekty ponad sześć lat temu, kiedy w Polsce był zupełnie inny klimat społeczny i polityczny. Wtedy nie było mowy o modzie wśród młodych ludzi, by interesować się historią. Jesteśmy więc po prostu konsekwentni.
Mam poczucie, że wszystkich tych tematów, które poruszyliśmy – od „Panien Morowych”, poprzez „Panny Wyklęte” i „Panny Wygnane”, do „Panien Sprawiedliwych” – jest w przestrzeni publicznej za mało. A wybrana przez nas forma przekazu dotyczącego historii pozostaje wciąż unikatowa. Nie ma w przestrzeni publicznej i kulturalnej tego typu inicjatyw. Kocham nasze dziewczyny za teksty, tak genialnie odnoszące się do wydarzeń z tamtych lat. Dlatego, jeśli chodzi o naszą działalność, nie obawiam się nadmiaru czy przesytu.
W czym zatem tkwi unikatowość tego, co pan robi?
Wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Dariusz Gawin powiedział, że swoją twórczością zapoczątkowaliśmy oddolny ruch patriotyczny, że dzięki nam zainteresowanie historią dotarło pod strzechy. Bo owszem, są artyści, którzy wykonują piosenki retro, te sprzed ponad 70 lat, jednak my podchodzimy do promowania polskiej historii inaczej. Szukamy życiorysów ludzi, którzy uczestniczyli w dramatycznych wydarzeniach, a kiedy je znajdujemy, służą nam one jako treści, które ubieramy we współczesne formy muzyczne, filtrujemy przez naszą muzyczną wrażliwość. Teksty zaś wyrażają osobisty stosunek, jaki mają uczestniczące w projekcie wokalistki do przeszłości. Dlatego można powiedzieć, że robimy coś, czego przed nami w Polsce nikt inny nie robił. Ale przed „Pannami…” był choćby album zespołu Lao Che „Powstanie Warszawskie”.
Tylko że to był pastisz – pastisz piosenek z okresu okupacji niemieckiej. Mnie to się zresztą bardzo podobało, było inspirujące. My natomiast wykonujemy całkowicie własne utwory.
To, co robimy, porównałbym w jakimś sensie do twórczości Włodzimierza Wysockiego. On opowiadał, że śpiewając kiedyś na spotkaniu rosyjskich weteranów drugiej wojny światowej, usłyszał pytanie: „A ty, chłopcze, w którym pułku służyłeś?” Tymczasem Wysocki urodził się w roku 1938, więc nie mógł brać udziału w żadnych działaniach wojennych. Natomiast tak się wczuwał w to, o czym śpiewał, że ci weterani wojenni odnosili wrażenie, iż przeszedł przez te same doświadczenia, co oni.
I ludzie, którzy słuchają piosenek z „Panien Morowych” czy „Panien Wyklętych” potem też mówią, iż można odnieść wrażenie, że dziewczyny wykonując te piosenki śpiewają o własnych przeżyciach. Bo w ich śpiewie są niesamowite emocje wyrażające coś bardzo autentycznego. Zatem jest to przekaz budujący wspólnotę międzypokoleniową.
Dzięki tym projektom mogliśmy poznać uczestniczki dawnych wydarzeń – choćby panią Lidię Lwow-Eberle, która walczyła u boku majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Dziś kobiety te mają ponad 90 lat, ale wtedy były przecież młode. Miały swoje marzenia i pragnienia. Pod tym względem te panie nie różniły się od dziewczyn z naszej ekipy. A nie przychodzi panu do głowy, że wątek ratowania Żydów ma coś tak naprawdę przykryć? Krytycy obecnej polityki historycznej państwa polskiego uważają, że tym czymś jest polski antysemityzm.
Nasze projekty mają na celu odkłamywanie historii. Bo historię piszą zwycięzcy.
Najmniej zakłamanym tematem jest dziś oczywiście Powstanie Warszawskie. Ale to dzięki Muzeum Powstania Warszawskiego. Bez tej placówki ten temat nie wrósłby tak w tkankę społeczną.
Inaczej było z żołnierzami wyklętymi. Ja po każdym kolejnym projekcie mówiłem sobie, że to już ostatni. Ale nagle pojawia się Przemysław Omieczyński z Fundacji Niepodległości, pasjonat, wielki patriota, który namówił mnie do następnego projektu! Zobaczyłem, że jestem winny pamięć tym bohaterom, którzy oddali swoje życie za nas. Za czasów komunistycznych byli oni chowani w mundurach Wehrmachtu, w miejscach, w których były kloaki i to niosło określone skutki społeczne. Wielu Polaków dało sobie wmówić, że ludzie ci byli zbrodniarzami. I to są sprawy, którymi trzeba się zająć, ponieważ kłamstwa narosłe wokół nich stanowią istotny problem społeczny.
Natomiast problem antysemityzmu Polacy przerabiają już od bardzo wielu lat. Polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata było znacznie więcej niż podają oficjalne dane. I kiedy dziś pojawiają się w świecie głosy, że Polacy byli współsprawcami Holokaustu, to ja nie mogę pozwolić na to, żeby imię Polski – mojej ojczyzny – było szargane.
Ale akurat obecnie Polacy w olbrzymiej większości podzielają to pańskie stanowisko. Widzimy przecież ewidentne wzmożenie patriotyzmu.
Co to znaczy: Polacy? Przecież młodzi ludzie wychowani w naszym kraju w latach 90. nie dostali wystarczającej dawki lekcji historii. Mam zatem poczucie, że swoimi projektami ciągle dopełniam braki systemu edukacji. Młodzież czerpie wiedzę z telewizji i internetu, ale odbywa się to na zasadzie loterii. Młodym ludziom zostają w głowach przypadkowe treści, ponieważ najbardziej wartościowe programy telewizyjne nadawane są w czasie najniższej oglądalności. Poza tym teraz dominuje kultura memów, kultura prostego przekazu obrazkowego.
Tylko czy zasadniczy problem nie tkwi w tym, że wojna jest dla polskiej młodzieży bajką o żelaznym wilku?
Nie, bo to temat uniwersalny. Tylko trzeba odnaleźć klucz do tego, jak młodym ludziom o wojnie opowiadać. Przecież chodzi o coś bardzo pierwotnego i zarazem ponadczasowego – o walkę. Człowiek w życiu walczy niezależnie od tego, czy jest wojna czy pokój.
Napisała do mnie kobieta, która zmaga się z chorobą swojego dziecka. I dla niej postawa bohaterek naszych utworów stanowi pewien drogowskaz, jeśli chodzi o stawianie czoła cierpieniu. W sytuacjach, w których kogoś bliskiego trapi ciężka choroba, mamy do czynienia nieraz z nierówną walką. Bo wtedy jest to walka z silniejszym od nas przeciwnikiem.
Tygodnik TVPPolub nas
Nasze piosenki dodają więc ducha. To jest takie sienkiewiczowskie – „ku pokrzepieniu serc”. Szczególnie potrzebują tego właśnie kobiety. Są jednak miejsca, w których dziś naprawdę toczy się wojna. Tak jest w Syrii. Niedawno ukazał się album „Nieśmiertelni”, z którego dochód przeznaczony jest na wsparcie dzieci i młodzieży z Aleppo. To inny projekt z pańskim udziałem. Większość Polaków w rozmaitych sondażach wyraża sprzeciw wobec przyjmowania uchodźców z tego kraju. Czy to właściwa postawa?
Ja to widzę z perspektywy człowieka, który angażował się w pomoc tam na miejscu. Do Europy uciekają głównie ludzie najbogatsi i najbardziej rzutcy. W Syrii zaś zostają osoby biedne, słabe, niezaradne – takie, które nie mają możliwości wyjazdu. One potrzebują pomocy najbardziej.
Biskup Aleppo powiedział mi, że wkład Polski w pomoc tam na miejscu jest największy. Tam nie ma lekarzy, bo uciekli z tego miejsca. I biskup Aleppo ma pretensje do najbogatszych krajów zachodnich o to, że wydrenowały Syrię z najbardziej wartościowych ludzi: lekarzy, nauczycieli, inżynierów. Oni są bowiem potrzebni do odbudowy tego kraju.
Syryjczycy i Irakijczycy, których poznałem, nie chcą opuszczać swoich ojczyzn. Oni potrzebuję pewnego minimum: kościoła lub meczetu oraz szkoły dla swoich dzieci. Tymczasem arcybiskup Stanisław Gądecki powiedział niedawno, że bezpieczeństwo uchodźców jest ważniejsze niż bezpieczeństwo narodowe. Jak pan odbiera te słowa?
W trakcie drugiej wojny światowej Polacy stawali wobec dramatycznych wyborów. Mam na myśli sytuacje, w których Żydzi przychodzili po pomoc i ukrywanie ich było dla całych polskich rodzin olbrzymim ryzykiem. Dziś natomiast mamy do czynienia z zupełnie inną sytuację. Kwestia pomocy uchodźcom z Bliskiego Wschodu wplątana jest w wielką politykę. To są decyzje poszczególnych rządów, a nie zwykłych ludzi.
Bardzo często poparcie dla przyjmowania uchodźców jest deklaratywne, przybiera formę lewicowej ideologii. Nie wiem, jak zachowaliby się jej zwolennicy, gdyby przyszło im osobiście zetknąć się z szukającą pomocy syryjską rodziną. Ludzi poznajemy po czynach, a nie po słowach. Pomagać trzeba, to nie ulega wątpliwości, ale w jaki sposób – to zależy od każdego z nas. – rozmawiał Filip Memches
Dariusz Malejonek – gitarzysta, wokalista, kompozytor w zespołach: Moskwa, Izrael, Armia, Houk, 2 Tm 2,3, Maleo Reggae Rockers
Zdjęcie główne: Lato z radiem Legionowo, Dariusz Malejonek z Maleo Reggae Rockers, 2016. Fot. arch. TVP/Krzysztof Kurek