Historia

Dla wolności podeptała ławkę

Uniwersytet Warszawski nie zaprosił Ireny Lasoty na obchody 50 rocznicy Marca ’68. Podobno ze względu na ton jej obecnej publicystyki. Pół wieku temu podczas słynnego wiecu na UW to właśnie Lasota odczytywała petycję wzywającą do przywrócenia na uczelnię Adama Michnika. Potem jednak wielokrotnie ostro krytykowała redaktora naczelnego „Wyborczej”.

Irena Lasota. Fot. PAP/Paweł Kula
Są osoby, z którymi zawsze jest problem. Bez wątpienia do takich należy Irena Lasota, która od pół wieku działa na rzecz demokracji w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Irena Lasota to jedna z najważniejszych postaci Marca 1968 roku. Kiedy mówimy o tym, co wtedy działo się w Polsce, jej nazwisko jest jednym z tych, które pada najczęściej. I to nie tylko dlatego że wymienił je podczas słynnego przemówienia z 19 marca 1968 roku na spotkaniu z aktywem robotniczym Władysław Gomułka, I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Gdzie podziało się hiszpańskie złoto

Irena Lasota, wówczas 22-letnia studentka filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, była aktywną uczestniczką tamtych wydarzeń. Zasiadała wśród rozemocjonowanej publiczności na ostatnim spektaklu „Dziadów” 30 stycznia, a po zdjęciu przez PRL-owskie władze tego spektaklu, uczestniczyła w zbieraniu podpisów pod petycją domagająca się przywrócenia wystawień tej inscenizacji dramatu Adama Mickiewicza. Pod petycją podpisało się ponad trzy tysiące osób. W połowie lutego 1968 roku Irena Lasota przesłała ten protest do marszałka Sejmu.

Trzy tygodnie później, 8 marca 1968 roku, podczas słynnego wiecu na Uniwersytecie Warszawskim, odczytuje petycję wzywającą od przywrócenia Adama Michnika i Henryka Szlajfera, wcześniej relegowanych z uczelni, oraz do zaprzestania represji wobec studentów.

Entuzjastkę filozofii i Leszka Kołakowskiego aresztowano i osadzono w warszawskim więzieniu na Rakowieckiej, a następnie kolegium do spraw wykroczeń skazało ją na dwa miesiące pozbawienie wolności za to, że podeptała butami publiczną ławkę. Na tę ławkę weszła, żeby odczytać tekst marcowej rezolucji. I ta ławka stała się symbolem tego studenckiego protestu. Tak jak jedną z twarzy Marca’68 jest Irena Lasota.

Do niej samej – jak mówiła po latach w jednym z wywiadów – to, że uczestniczy w tworzeniu historii dotarło dopiero podczas pobytu w więzieniu na Rakowieckiej, kiedy 20 marca przeczytała w dzienniku, a był to „Żołnierz Wolności”, jedna z najbardziej obrzydliwych gazet w PRL, przemówienie Gomułki, w którym padało także jej nazwisko.
Zaliczana do tak zwanych „marcowych komandosów” sama mówi, że zapewne do tej formacji przypisano ją już w 1966 roku, kiedy na jakimś spotkaniu Związku Młodzieży Socjalistycznej z sowieckim ambasadorem zadała pytanie o to, co się stało ze złotem rewolucyjnej Hiszpanii, którym to „zaopiekował się” Związek Sowiecki.

Córka dąbrowszczaka

To, co zawsze charakteryzuje Irenę Lasotę to gotowość, nieprzeparta chęć do zadawania trudnych pytań, stawiania niewygodnych tez, czy też po prostu do mówienia prawdy. Również w sprawach, które dotyczą ją osobiście. Jej ojciec podczas wojny domowej w Hiszpanii brał udział w XIII Brygadzie Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego. Jednak kiedy w połowie kwietnia 2007 roku na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się „Apel Antygony” przeciwko wymazywaniu z historii Polski pamięci o Dąbrowszczakach i podpisany przez wybitne osobistości oraz potomków uczestników walk w Hiszpanii, pod tym apelem zabrakło podpisów właśnie Ireny Lasoty i jej brata, Jean-Pierre Lasota-Hirszowicza.

„Nasze adresy, telefony i e-mejle są dobrze znane wielu autorom apelu, a mimo to nikt się do nas w jego sprawie nie zgłosił. W przypadku siostry podejrzewamy, że nie chciano, aby jej podpis zbeszcześcił ten wzniosły dokument, gdyż jest ona znaną antykomunistką i na dodatek od lat nawołuje do dekomunizacji i lustracji w Polsce. W przypadku brata, który jest prostym astrofizykiem, powody wykluczenia są mniej jasne – pisali potem w blogu Ireny Lasoty „Sawanarola z Ameryki". Jesteśmy jednakowoż dziećmi Dąbrowszczaka i mamy prawo zabrać głos zarówno w samej sprawie pamięci o Dąbrowszczakach, jak i w sprawie apelu i niektórych na niego reakcji”.

Listu – jak piszą autorzy – nie chciały opublikować liczące się w Polsce dzienniki. „Trudno natomiast uwierzyć – pisali dalej – że »Apel Antygony« został napisany w XXI stuleciu, a nie w latach trzydziestych wieku ubiegłego. Zachłystując się “no pasaran !”, jak gdyby nie było wiadomo do czyich (zbrodniczych) celów wykorzystywano Brygady Międzynarodowe, autorzy apelu zapominają o najważniejszym, to znaczy o tym, że nie tylko stalinowcy i pachołki Rosji jechali w 1936 roku do Hiszpanii.
Dąbrowszczacy, przed wycofaniem z Hiszpanii, przysięgają wierność sprawie Republiki. Fot. Wikimedia


Ku naszemu zdumieniu nie przypominają o tym, ze dąbrowszczacy, generałowie Hibner i Komar w 1956 bronili Warszawy przed oddziałami Armii Sowieckiej (choć wzmianka o tym pojawia się w podpisie Michała Komara) i że generał Pál Maléter, bohaterski dowódca powstania węgierskiego 1956, powieszony przez Sowietów po jego upadku, był weteranem Brygad Międzynarodowych.

Ochotnicy walczący po stronie Republiki nie są skazani na wieczne potępienie! Ale oczywiście w odpowiedzi na apel Antygony przypomniano tylko sowiecką marionetkę Erno Gore i mordercę Andre Marty. Polemiści powołujący się na wartości chrześcijańskie zapomnieli, że prześladowca może się nawrócić i nawet zostać męczennikiem, a polemiści lewicowi nie chcą uwierzyć że komunista może obrócić się przeciwko Związkowi Sowieckiemu, a nawet zostać antykomunistą”.

Zoologiczny antybolszewik

Kilka lat temu w rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach „Plusa Minusa”, dodatku „Rzeczpospolitej”, Irena Lasota opowiadała o swojej przyjaźni z Januszem Szpotańskim, którego poznała w 1962 roku. Szpotański, poeta i satyryk, to postać ważna dla historii i literatury polskiej, za swoją twórczość został w 1967 roku aresztowany i w 1968 skazany przez władz PRL na trzy lata więzienia. „Ujął mnie swoim nieprawdopodobnym poczuciem humoru – wspominała. – Przypuszczam, że to także dzięki niemu mam dużo większe wyczucie ironii niż Michnik czy Blumsztajn, wtedy zresztą bardzo młodzi i niedojrzali”.
Adam Michnik w 40. rocznicę wydarzeń roku 1968 r. podczas konferencji Institiute for Polish-Jewish Studies w ambasadzie Polski w Londynie. Fot. PAPElżbieta Walenda
Irena Lasota przypomina zawsze, że środowisko „marcowych komandosów” nigdy nie było grupą jednorodną, czego najlepszym przykładem jest ona sama i jej droga życiowa. Śmieje się, że była tą pierwszą walczącą z Adamem Michnikiem, któremu zarzuca, że ma „totalitarną mentalność, z nim nie można prowadzić dialogu, tylko wysłuchiwać” . „Były podziały towarzyskie. Jednak jeszcze w 1969 roku, przed wyjazdami, zaczęły się deklarować podziały na tych wiernych lewicy i tych którzy, jak ja, stają się antykomunistami. To o mnie Michnik powiedział »zoologiczny antybolszewik«, który przypomina bolszewika” .

Nakładał się na to inny podział: ja byłam zwolenniczką otwarcia na inne środowiska, bardzo przywiązana do pluralizmu, a Michnik był bardzo elitarny – mówiła w rozmowie z Mazurkiem. – To się nasiliło, kiedy powstał KOR. mnie i moim przyjaciołom podobało się, że były też inne inicjatywy, z kolei Michnik bronił KOR-u w ten sposób, że innych zwlaczał”.

Irena Lasota zmuszona do emigracji, opuściła Polskę w 1970 roku. Na stałe osiadła w Stanach Zjednoczonych, mieszka w Waszyngtonie. Obecnie współpracuje m.in. z portalem tygodnik.tvp.pl, w bieżącym wydaniu jest jej tekst podsumowujący rok prezydentury Donalda Trumpa. Przez lata z emigracji wspierała krajowe inicjatywy, nie tylko jako publicystka, zakładając między innymi grupę Amnesty International na Europe Wschodnią oraz organizując Institut for Democracy in Eastern Europe (IDEE). Opowieść o działaniach, jakie prowadziła na obczyźnie walcząc o sprawy polskie, o demokrację i wolność w bloku wschodnim, to temat na oddzielny, bardzo długi tekst.

Rok temu przyznano jej medal „Wolność i Odwaga”. „Boli ją niesprawiedliwość, przemoc i dyktatura; interweniuje wszędzie, gdzie może – mówił podczas uroczystości wręczenia medalu Bronisław Wildstein. – Działała w cieniu, nie wysuwała się na plan pierwszy (…) Nie prezentowała siebie, gdy organizowała tę pomoc. Cechował ją nonkonformizm, również wobec własnego środowiska”.

– Grzegorz Sieczkowski
Zdjęcie główne: Wiec w Krakowie potępiajacy protesty studenckie, marzec 1968. Fot. PAP/Stanisław Gawliński
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.