Zadali mu trzy pytania: czy nie ma żony, czy czci Matkę Bożą i czy jest w jedności z Białym Ojcem.
zobacz więcej
Dekrety bolszewickiego rządu zmierzały do zniszczenia Kościoła katolickiego, jak również prawosławnej Cerkwi – chodziło o zupełne wyeliminowanie religii z życia obywateli komunistycznej Rosji. Związki wyznaniowe zostały pozbawione własności świątyń, które przeszły na rzecz państwa. Zakazano nauczania religii dzieci i młodzieży. W 1922 r. ukazał się dekret konfiskujący wszelkie cenne dobra znajdujące się w kościołach i cerkwiach. Bolszewicka propaganda głosiła, że zostaną one przeznaczone na walkę z głodem. Lenin pisał poufnie do członków Biura Politycznego, że żaden inny moment, poza panującym właśnie straszliwym głodem, nie zapewni pozytywnej reakcji ze strony mas na dekret o konfiskacie dóbr zgromadzonych w świątyniach. Za klęskę głodu była odpowiedzialna w ogromnej mierze polityka bolszewicka, ale Lenin w swoim liście bynajmniej nie wspominał, że spieniężone kosztowności zostaną przeznaczone na żywność.
Przeciw bolszewickim dekretom protestował arcybiskup Cieplak, jedyny już wysoki hierarcha katolicki w Rosji. Obejmujące dawne ziemie Rzeczypospolitej diecezje mińska, żytomierska i kamieniecka przestały istnieć. Biskup Ignacy Dub-Dubowski opuścił Żytomierz w 1920 r. wraz z wycofującymi się wojskami polskimi. Biskup Piotr Mańkowski został w tym samym roku zmuszony przez bolszewików do opuszczenia diecezji kamienieckiej. Biskupa mińskiego Zygmunta Łozińskiego czekiści aresztowali w 1920 r. i wywieźli do Moskwy. Odzyskał wolność po niemal roku dzięki interwencji polskiego rządu.
Francis McCullagh pisał: „Arcybiskup Cieplak, człowiek o nieskazitelnej prawości sumienia, miał mocne przekonanie, że nie wolno mu ustąpić na żadnym z tych trzech punktów. Żądał więc od księży dalszego nauczania dzieci katechizmu, zwlekał z wydaniem naczyń kościelnych, jedynych kosztowności, jakie jego kościoły posiadały i nie pozwolił podpisywać kontraktów na budynki kościelne, dopóki nie przyjdzie na to przyzwolenie z Rzymu”.
Zakaz nauki religii dla dzieci i młodzieży był, oczywiście nie do przyjęcia dla arcybiskupa Cieplaka. Nie mógł też, bez uprzedniej zgody papieża, zaakceptować umów dzierżawnych kościołów, które miała zawierać grupa dwudziestu obywateli (nawet nie parafian) z władzami bolszewickimi. Ani też zabierania kosztowności, a wśród nich były przecież także sprzęty liturgiczne. Deklarował jednak pomoc dla głodujących, a sam papież proponował czerwonym władcom Kremla, że wykupi za każdą cenę owe kosztowności. Propozycja pozostała bez odpowiedzi. Próby egzekwowania dekretu dotyczącego kosztowności spotykały się nierzadko z czynnym oporem wiernych broniących kościołów, a także cerkwi.