12 nastolatków i ich trener przez ponad dwa tygodni było uwięzionych w zalanej jaskini na północy Tajlandii. Szef akcji ratunkowej zapowiedział, że w kompleksie jaskiń Tham Luang w przyszłości powstanie muzeum, poświęcone dramatycznej akcji ratunkowej. Gdy tylko rozeszła się informacja o tragedii, turyści i gapie natychmiast przybyli na miejsce. Służby ratunkowe musiały zaostrzyć środki ostrożności i pilnować terenu. Nic dziwnego, w mediach społecznościowych roi się od zdjęć, które ludzie robią sobie w miejscach katastrof i zbrodni.
Dark tourism (mroczna turystyka), thanatourism (turystyka śmierci) lub po włosku turismo dell'orrore – turystyka grozy – rozwija się od wielu lat. Pojęcie „turystyka” kojarzy się przede wszystkim z wakacjami, z odwiedzaniem miejsc pięknych, powiązanych z historią, niezwykłych. Jednak fani mrocznych wypraw szukają specyficznego uroku. Kierują się kluczem zbrodni i masowych katastrof. Wędrują tam, gdzie ludzie tracili życie. Rzesze turystów poszukują miejsc, w których mogą poczuć dotknięcie śmierci. Chcą przeżyć strach oswojony, podobny temu, przeżywanemu podczas oglądania horrorów lub kryminałów.
Powstają nawet wyspecjalizowane biura, która oferują klientom wyprawy w okolice Czarnobyla, gdzie w 26 kwietnia 1986 wydarzyła się największa katastrofa w dziejach energetyki jądrowej lub do Kambodży, gdzie czerwoni Khmerowie mordowali masowo swoje ofiary. Popularne są też podróże do miejsc, gdzie doszło do zbrodni lub wypadków na mniejszą skalę.
– W Polsce jest popełnianych ok. 500 zabójstw w ciągu roku, ale zaledwie kilkanaście z ich osiąga medialny rozgłos. Dzieje się tak np. dlatego, że ofiarą lub sprawcą zostaje ktoś znany, tak jak stało się to w przypadku malarza Zdzisława Beksińskiego; gdy zbrodnia zostaje popełniona w bardzo drastyczny sposób lub gdy jej ofiarami padają bardzo młode osoby. Ludzi przyciąga to, co widzą w telewizji, o czym czytają w Internecie i w prasie. Chcą wiedzieć, co wydarzyło się naprawdę, poznać motywy, dowiedzieć się, kto był zabójcą i dlaczego to zrobił. W mediach pokazywane są relacje na żywo z miejsca zbrodni, łatwo więc je zidentyfikować i tam trafić – tłumaczy dr Stojer-Polańska.