Kard. Maradiaga oczywiście odrzuca oskarżenia, twierdzi, że nic nie wiedział ani o malwersacjach, ani o kochankach swojego bliskiego współpracownika i zarzuca klerykom, że rozpowszechniają nieprawdziwe plotki. Kłopot polega tylko na tym, że jeśli nawet kardynał rzeczywiście nic nie wiedział, to nie najlepiej świadczy to o kompetencjach głównego doradcy papieża.
Gejom trudniej o wstrzemięźliwość
Tych kilka nazwisk to zaledwie wierzchołek góry lodowej lobby gejowskiego wewnątrz Kościoła. W latach 70. i 80., co jasno wskazuje raport instytutu Johna Jaya, mimo zakazu wyświęcania homoseksualistów z roku 1965, do seminariów w krajach zachodnich wstąpiło tysiące gejów. Ogromna większość z nich nie tylko pozostała w Kościele, ale i zrobiła w nim kariery.
Obecnie, według amerykańskich badań, choćby byłego benedyktyna prof. Richard Sipe’a, od 30 do 50 procent amerykańskich księży może być homoseksualna. Niekoniecznie oznacza to aktywne współżycie, ale skłonność i związane z nią uczestnictwo w kulturze gejowskiej albo przynajmniej próby wyciszania problemów ze skłonnością tą związanych.
Od 2005 roku obowiązuje wprawdzie, ponowiony przez Benedykta XVI, zakaz wyświęcenia na kapłanów mężczyzn o trwale zakorzenionej skłonności homoseksualnej, ale… tylko w niektórych diecezjach się go egzekwuje, a w innych wręcz przeciwnie.
Efekt jest taki, że problem się odradza w każdym pokoleniu, a jeśli homoseksualny jest biskup, to problem się zwiększa, bowiem homoseksualni kapłani są mianowani na kluczowe stanowiska. Są nawet takie diecezje, w których kapłaństwo zostało całkowicie zdominowane przez gejów, a heteroseksualni klerycy są w istocie eliminowani już na poziomie seminarium.