Ponadto władze muszą skasować uprawnienia do wcześniejszych emerytur szeregu grup społecznych, powiększyć dywidendy od państwowych firm i znacznie zwiększyć pulę pieniędzy ze sprzedaży węglowodorów przeznaczanych na odbudowę rezerw emerytalnych.
I wreszcie proponuje zaprzestanie drogich i niepotrzebnych imprez w stylu Mundialu i Olimpiady w Soczi, o rozmaitych prestiżowych inwestycjach infrastrukturalnych nie wspominając.
Ta zmiana polityki, przecież nie tylko gospodarczej, Moskwy pozwoli odbudować reputację kraju w oczach inwestorów międzynarodowych i w efekcie wrócić na rynek finansowy po to, aby zaciągnąć kredyty, które mogą pomóc sfinansować reformę emerytur.
Projekt ładnie wyglądający, tylko, że w rosyjskich realiach kompletnie nierealistyczny, bo jego realizacja musiałaby oznaczać gruntowną przebudowę rosyjskiego systemu władzy.
Daleki Wschód
Obserwatorzy zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt ostatnich rosyjskich wyborów. Władza zanotowała na swym koncie bolesną porażkę na Dalekim Wschodzie, przegrywając w dwóch największych i najlepiej uprzemysłowionych regionach, w których mieszka 3,2 mln z 6,1 mln tamtejszej ludności. I to przegrała w sytuacji, kiedy Władimir Putin ogłosił, że rosyjski Daleki Wschód jest cywilizacyjnym wyzwaniem kraju w XXI wieku, a niemała część rosyjskiej elity mówi o nowej euroazjatyckiej tożsamości Rosji.
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Ale chodzi nie tylko o deklaracje. Na rosyjski Daleki Wschód centrum pompuje niemałe środki, namawia prywatne korporacje do inwestowania na Sachalinie czy we Władywostoku, zabiega o inwestycje z Chin, Japonii i Korei. Ogłasza też ambitne programy społeczne, których celem ma być zatrzymanie ucieczki Rosjan z regionu.
I pierwsze efekty już są. Emigracji nie udało się zatrzymać, ale znacznie ją spowolniono. Tempo wzrostu gospodarczego jest większe niźli całej Rosji, a ma on jeszcze przyspieszyć po zapowiedzianych inwestycjach związanych z tworzeniem strefy wolnego handlu we Władywostoku, inwestycjami na Sachalinie, czy wspólnymi rosyjsko – japońskimi przedsięwzięciami na Kurylach.
Ale z politycznego punktu widzenia, ten wzrost nakładów, częste wizyty, kongresy, międzynarodowe spotkania, utrzymywanie kosztownych z punktu widzenia budżetu systemu ulg i zwolnień, jednym słowem wszystkie preferencje dla Dalekiego Wschodu, nie przekładają się na popularność władzy. Wręcz odwrotnie. Demonstracji jest tam więcej, a wyborcy też nie głosują tak jakby tego życzyła sobie władza.