Szukam wielu możliwości, żeby zarobić dodatkowo, bo nie ukrywajmy, że pieniądze w lekkiej atletyce nie są tak duże, jak w innych sportach. Oczywiście, ja się na to nie skarżę, tak po prostu jest, trzeba to zaakceptować i próbować sobie poradzić.
To będzie kontrakt na wiele lat?
Chciałabym się dostać na etat sportowy. Na ile lat? Tego jeszcze nie wiem, bo najpierw muszę trafić do konkretnej jednostki. Nie wiem, jak to służba będzie wyglądała. Powinno się to rozstrzygnąć w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Czym koledzy straszyli przed pójściem na te testy? Podobno opowiadali, że na takim przeszkoleniu wojskowym jest bardzo ciężko?
Podczas zawodów w Ostrawie przyjechał do nas Michał Rozmys [lekkoatleta, mistrz Polski w biegu na 800 metrów w 2017 roku – red.], który był w trakcie przeszkolenia, bodajże w jednostce w Tarnowskich Górach i zaczął opowiadać, co nas tam czeka. Wszystkim dziewczynom, które się zapisały na szkolenie do jednostki wojskowej w Mrzeżynie, trochę zrzedły miny.
Wiedziałam, że nie zamieszkamy w luksusowym hotelu, ale wyobrażałam sobie, że będą tam panowały takie warunki, jak na naszych obozach sportowych. Okazuje się, że tam warunki są bardzo ascetyczne i trzeba to wytrzymać. To hartuje ducha i dzięki temu w wojsku oraz w sporcie zostają najwięksi twardziele.
Lekkoatletki zawsze dbają, żeby dobrze wyglądać na bieżni.
Tam nie będzie nawet mowy o tym, żeby się umalować. Wytrzymamy. Śmiejemy się z dziewczynami, że szykujemy się starannie, ale tylko na same starty. Kiedy trenujemy, podczas zgrupowań, nie chodzimy w pełnych makijażach. My, tak jak wszyscy ludzie, którzy normalnie pracują, też bywamy zmęczone, nie chce nam się malować, idziemy do pracy jak za karę. Takie chwile bywają w życiu każdego człowieka.
Podobno rozpoczęła pani też studia?
To jest moje trzecie podejście i teraz powiedziałam sobie, że muszę doprowadzić sprawę do końca. W październiku rozpoczęłam naukę na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, na kierunku „menedżer sportu”.