Grecy zupełnie nie przejmują się tym, jak ich starania zostaną odebrane w Niemczech i w Europie. Nie mają kompleksów.
zobacz więcej
Jednak podczas jednego z szczytów strefy euro było już wiadomo, że jeśli przywódcy nie dojdą do porozumienia, to wraz z otwarciem sesji na giełdzie w Tokio, może nie być już euro. I to wówczas pani kanclerz zmusiła wszystkich do wielogodzinnych negocjacji i zbudowania funduszy ratunkowych, ryzykując własne stanowisko, bo nie miała żadnej pewności, że jej własna frakcja poprze te rozwiązania.
Nie tylko niemiecki establishment, ale także społeczeństwo nie było gotowe zapłacić za „błędy i zaniedbania” południa Europy. Jednakże Merkel wiedziała, że ratuje nie tylko euro, ale także przyszłość niemieckiej gospodarki, która jest największym beneficjentem wspólnoty.
Ostatnia, i chyba najtrudniejsza próba historyczna, przyszła wraz z kryzysem migracyjnym, kiedy Merkel zdecydowała o złamaniu umowy Dublin II (rozporządzenia UE z 2003 roku na temat rozpatrywania wniosku o azyl przez państwa członkowskie Unii) i o wpuszczeniu do Niemiec fali uchodźców. Dzisiaj możemy oczywiście dyskutować o tym, czy zrobiła słusznie, ale imigranci wtedy albo już koczowali na Węgrzech, albo byli w drodze do Niemiec.
Wydawało się, że i tym razem Merkel podjęła decyzję słuszną, bo pierwsza reakcja Niemców była niezwykle pozytywna. Obywatele RFN tłumnie witali i pomagali uchodźcom, a pani kanckerz osiągała po raz kolejny szczyty popularności.
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Jednak z każdą kolejną falą migrantów, z każdym kolejnym miesiącem i incydentem z udziałem migrantów, entuzjazm Niemców słabł i co więcej stworzył grunt pod nacjonalistyczne inicjatywy w postaci Pegidy (organizacji sprzeciwiającej się islamizacji Niemiec), ale także pozwoliło prawie już nieistniejącej eurosceptycznej partii AfD (Aternatywa dla Niemiec) ponownie odżyć.
AfD potrafiła zagospodarować wyborców niezadowolonych z polityki migracyjnej Merkel i nie tylko odżyła, ale wprowadziła do Bundestagu i wszystkich landtagów swoich przedstawicieli.