Pierwsze w Europie udokumentowane mecze piłkarzy z numerami na koszulkach odbyły się rzecz jasna w ojczyźnie futbolu, czyli w Anglii. W 1928 roku Sheffield Wednesday rywalizowało z Arsenalem Londyn, a Chelsea Londyn ze Swansea Town. Zaznaczyć jednak należy, że numeracja była wówczas dość osobliwa, bo numery nie mogły się powtarzać! Oznaczało to, że gospodarze grali z numerami od 1 do 11, a goście od 12 do 22.
W Polsce numery przed wojną nie przyjęły się. Prekursorem takiego rozwiązania miała być krakowska Wisła, która – jak podaje portal historiawisly.pl – użyła numerów na koszulkach w 1933 roku podczas meczu towarzyskiego w Paryżu z Racing Club de Paris, przegranego 0:1.
Pomysł numerowania zawodników podobał się jednak coraz większej liczbie drużyn w Europie, więc do akcji postanowiła wkroczyć FIFA, a konkretniej jej ciało, zajmujące się zmianami przepisów gry, czyli International Football Association Board. W 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej przedstawiono zarys projektu numerowania zawodników podczas meczu, który w zasadzie znamy do dziś, a który tak naprawdę zaczęto stosować dopiero po zakończeniu wojny, również w Polsce.
Z założenia piłkarze mieli być numerowani od 1 do 11, a każdy z numerów miał być przypisany ich funkcji na boisku. I tak „1” – to był bramkarz, „2” i „3” to lewy i prawy obrońca, „4” i „5” to środkowi defensorzy, „6” to defensywny pomocnik, „7” i „11” to prawo- i lewoskrzydłowy, „8” to tzw. łącznik, czyli środkowy pomocnik, „10” to rozgrywający i ofensywny pomocnik, a mityczna „9” to środkowy napastnik. I już wiemy, czemu akurat o tym numerze myślał Piątek i czemu grają z nim z reguły najlepsi napastnicy świata, m.in. Robert Lewandowski w Bayernie Monachium.
Deyna zagrał z numerem „12”
Co ciekawe, nie wszyscy napastnicy lubią „9”. Portugalczyk Cristiano Ronaldo nie bez powodu ma przydomek „CR7”, bo przez całą karierę gra akurat z „7”. Powód jest banalny: gdy w wieku 18 lat trafił do Manchesteru United, ówczesny trener „Czerwonych Diabłów” Szkot Alex Ferguson zarządził, że młokos dostanie trykot z „7” po odchodzącej gwieździe zespołu Davidzie Beckhamie. Miała to być dla Portugalczyka motywacja do ciężkiej pracy i tak już zostało, bo wiele lat później w Realu, a teraz w Juventusie Ronaldo gra właśnie z „7”.
A powojenna rewolucja numerowa zataczała coraz szersze kręgi i na początku lat 50. XX wieku już w zasadzie wszyscy grali z numerami na plecach. W 1954 roku, w Szwajcarii, po raz pierwszy finaliści mistrzostw świata musieli mieć już przyporządkowane numery na cały czas trwania mundialu. To wtedy z „10” grał m.in. słynny Węgier Ferenc Puskas (84 bramki w 89 meczach kadry), mistrz olimpijski z 1952 roku, kapitan tzw. Złotej jedenastki, która miała wygrać w cuglach tytuł mistrzowski w Szwajcarii, ale w finale, choć prowadziła 2:0, to przegrała 2:3 z RFN.