W roku 1969 Hen wyjeżdża na kilka miesięcy do Paryża. W rozmowie dla programu „Koło pióra” mówił, że, komunistyczne władze wypuściły go, bo były przekonane, że nie wróci. Ale pisarz nie miał planu, aby zostać na Zachodzie. Miał za to plan, żeby we Francji spotkać się z Jerzym Giedroyciem.
Redaktor „Kultury” namawiał Hena do pisania kolejnych opowiadań rozgrywających się w realiach marcowej Polski, ale ten nie był w stanie robić tego za granicą. Musiał wrócić do Warszawy, poczuć atmosferę rodzinnego miasta, by napisać „Bliźniaka” i „Oko Dajana”.
To ostatnie opowiadanie na Zachód przemycił niemiecki dziennikarz, towarzyszący kanclerzowi Willy’emu Brandtowi w czasie pamiętnej wizyty w roku 1970.
Sława „Koraba” rosła równie szybko jak wściekłość bezpieki. Opowiadania Józefa Hena w ciągu kilkunastu miesięcy – jako ważne świadectwo wydarzeń Marca 1968 – doczekały się przekładów na francuski, włoski, niemiecki i angielski. W tym czasie komunistyczne służby próbowały wszelkich środków, włącznie z analizami kryminologicznymi, by ustalić kim jest autor. Bez skutku.
Pomógł im przypadek. Józef Hen opublikował pod pseudonimem krytyczny artykuł o Edwardzie Gierku we francuskim tygodniku „L’Express”. Jedna z pracownic, nie bardzo rozumiejąc realia komunistycznej Polski, wysłała do pisarza list w firmowej kopercie. Co skończyło się zakazem zagranicznych wyjazdów i innymi pomniejszymi szykanami.