Rozmowy

Boski Lenny – gwiazdor z szerokim gestem, który stworzył „West Side Story”

– Jestem w stanie zrozumieć ludzi, dla których jego sposób dyrygowania i interpretacji muzyki w swojej żywiołowości wydają się niekiedy czymś nieco tanim. Dla nas, po tej stronie Atlantyku, z naszą europocentrycznością, mogą być czymś „amerykańskim” właśnie. Ale taki był Leonard Bernstein i za to warto go pokochać – mówi o słynnym kompozytorze polski dyrygent Wojciech Michniewski.

TVP Kultura od 10 marca w niedzielne poranki o 9:35 w familijnym paśmie „Od ucha do ucha” zaprasza na muzyczne spotkania z Leonardem Bernsteinem, czyli Young People Concerts.

Geniusz, który miał się nie urodzić

Artur Rubinstein w czasach przedmałżeńskich nigdy nie zasypiał w łóżku kobiety, ponieważ nie potrafił znieść myśli, że mógłby chrapać, albo że zaburczy mu w brzuchu. Leżał więc z otwartymi oczami do rana.

zobacz więcej
TYGODNIK.TVP.PL: Pierwsze skojarzenie z nazwiskiem Leonard Bernstein to…

WOJCIECH MICHNIEWSKI:
Człowiek o fantastycznych uzdolnieniach, przede wszystkim muzycznych, ale również szerszych, pozamuzycznych, otwarty na zachłanne doświadczanie – i w muzyce, i w życiu – różnorodności otaczającego nas świata. Dyrygent o zadziwiającej, ekstrawertycznej i bardzo ekspresyjnej, a przy tym skutecznie „majeutycznej” dla orkiestr technice dyrygowania, dzięki której kreował zapadające w pamięć interpretacje.

Jamie Bernstein, córka legendarnego dyrygenta, podróżuje po całym świecie jako narrator koncertowy i – jak mówi – nie ma koncertu, po którym ktoś z widowni nie podszedłby do niej, wspominając Young People Concerts – Koncerty dla Młodych jej ojca. Muzycy i dyrygenci opowiadają jej o tym, jak Leonard Bernstein zaważył na ich życiu. Czy na życiu Wojciecha Michniewskiego też zaważył jakoś „boski Lenny”?

W czasie studiów dyrygenckich zetknąłem się z tymi telewizyjnymi programami Bernsteina i pamiętam, że podobał mi się jego sposób odnajdowania w komentarzach węzłowych punktów, umiejętność opowiadania o muzyce i prowadzenia przez nią słuchacza w sposób bardzo prosty, zabawny, ale równocześnie nie trywialny, nie spłaszczony, dotykający spraw naprawdę dla omawianego utworu istotnych. Zawsze lubiłem też jego sposób dyrygowania z powodu ogromnej swobody gestu.
„West Side Story” to „arcydzieło gatunku, wzór musicalu szlachetnego i klasycznego”. Na zdjęciu musical wystawiany w Schiller Theater w Berlinie. Kompozytor: Leonard Bernstein. Libretto: Stephen Sondheim. Fot. POP-EYE / ullstein bild via Getty Images
Artur Rubinstein mawiał o Bernsteinie, że „to najlepszy pianista wśród dyrygentów, najlepszy dyrygent pośród kompozytorów i najlepszy kompozytor pośród pianistów”. Gdy zatrzymamy się przy Bernsteinie-kompozytorze, to które z jego kompozycji pan ceni?

Duch obłąkanego egalitaryzmu

Piotr Nowak, filozof: Spróbujcie w rozmowie z prostym ludem zminimalizować wyczyny Kowalczyk, Stocha czy Małysza. Albo dowieść, że Kubica to dęta wielkość.

zobacz więcej
Pierwsze co przychodzi mi do głowy, to chyba jednak „West Side Story” – masterpiece gatunku w najlepszym wydaniu, wzór musicalu szlachetnego i jakoś bardzo klasycznego w sensie swojego formatu. Zapewne wybór taki niekoniecznie lubiłby sam Bernstein, który w wielu różnych utworach starał się zapracować na inny swój, nie kojarzony z tym broadwayowskim, międzynarodowym hitem wizerunek. Ja jednak uważam, że Bernstein-kompozytor najlepiej czuje się tam, gdzie coś synkopuje i swinguje. Nawet w takim utworze o dramatycznie poważnym przesłaniu, jakim jest „The Age of Anxiety”, najlepiej odbieram swingującą „The Masque”. Albo wolę na przykład nieregularnie, świetnie rytmizowane fragmenty „Chichester Psalms” od ich głębokich pozostałych części.

Wojciech Michniewski, podobnie jak Leonard Bernstein, jest dyrygentem i kompozytorem. Co daje dyrygentowi znajomość warsztatu kompozytorskiego?

Uważam, że dyrygentowi bardzo przydają się jakieś własne doświadczenia kompozytorskie. I to zarówno próby pisania muzyki stylistycznie przypominającej muzykę epok poprzednich – klasycyzmu, baroku, romantyzmu, ekspresjonizmu, jak napisanie czegoś zupełnie własnego, nowego, niezwykłego. Daje to nie tylko lepszy wgląd w wewnętrzną tkankę faktury orkiestrowej, w możliwości poszczególnych instrumentów i znaczenie tworzonych z ich zestawiania ze sobą konglomeratów brzmieniowych. Przede wszystkim upatruję zalety w przepracowaniu na własnej skórze rozmaitych elementów i możliwości konstruowania formy, co potem, już w dyrygowanych utworach, powinno wpłynąć na łatwiejsze, lepsze i głębsze rozpoznawanie przez dyrygenta formotwórczego znaczenia różnych elementów partytury.


Od 10 marca TVP Kultura zaczyna emitować Young People Concerts w nowym familijnym paśmie „Od ucha do ucha”. Lubi pan koncerty dla młodych?

Niezwykle lubię koncerty zarówno d l a m ł o d y c h, jak i przede wszystkim koncerty z m ł o d y m i. Z orkiestrami składającymi się z młodych muzyków daje się uzyskać rezultaty lepsze, niż z niejedną orkiestrą profesjonalną, a sam proces pracy bywa wspaniały i inspirujący.

Młody muzyk – wiadomo, to inna energia, ciągłe poszukiwanie i świeżość. Ale po co dyrygentowi młody słuchacz? Nie lepszy jest dorosły meloman?

Młody słuchacz to przecież przyszły dorosły meloman! Trzeba o niego dbać, hołubić go i rozwijać. Niezależnie od tego wrażliwość młodych słuchaczy bywa zadziwiająca – stykałem się z komentarzami młodych ludzi dotyczącymi słuchanej właśnie muzyki, które były o wiele ciekawsze od komentarzy niejednego krytyka.
Na koniec tak trochę przewrotnie. Nie możemy udawać, że Bernstein miał tylko zwolenników. Zarzucano mu często, że był dla orkiestry dyktatorem, dyrygował wielkimi, gwiazdorskimi gestami, które nijak nie miały uzasadnienia w partyturze, ale dobrze wyglądały w… telewizorze. Jak Wojciech Michniewski definiuje osobę dyrygenta, bo chyba pana sposób prowadzenia orkiestry daleki jest od bernsteinowskiego showmenstwa?
Nie wydaje mi się, żeby Bernstein był dyktatorem. Dostrzegam w nim raczej dyrygenta, który chce wydobyć z orkiestry jak najwięcej, liczy bardzo na indywidualny wkład każdego pojedynczego muzyka orkiestry w kreację utworu, próbuje go do takiej współpracy zachęcić. Dlatego widzę w jego sposobie dyrygowania wręcz przeciwieństwo despotyzmu.

Czasami przestrzeń, jaką pozostawiał on samodzielności orkiestry, wpływała nawet na drobne niesynchrony w koordynacji czasowej, nierówności, które wyraźnie były dla Bernsteina mniej ważne, niż ekspresja całości przebiegu. Jego potakiwania głową przy każdym niemal ruchu, mrużenie oczu, mimika twarzy nieustannie zachęcają: „tak, dobrze, graj, świetnie, jeszcze!”. Ma on przy tym nieprawdopodobną po prostu swobodę i elastyczność gestu, jego naprawdę ruchowo rozsadza własna energia i roztańczenie, które próbuje wcisnąć do każdej niemal muzyki – na zmianę z poszukiwaniem w niej dla kontrastu nadmiernie czasem głębokiego patosu.

Takie silne ekstrema istotnie dają wrażenie dyrygenckiego gwiazdorstwa, zresztą Bernstein jako człowiek bez wątpienia był typem gwiazdora. I jestem w stanie zrozumieć ludzi, dla których bernsteinowski sposób dyrygowania i równocześnie sposób interpretacji muzyki w swojej żywiołowości wydają się niekiedy czymś nieco tanim, efektownym – dla nas, po tej stronie Atlantyku, z naszą europocentrycznością, mogą być czymś „amerykańskim” właśnie. Ale taki był Bernstein – i za to niewątpliwie można i warto go pokochać.

– rozmawiała Kalina Cyz

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Leonard Bernstein był amerykańskim kompozytorem, pianistą i dyrygentem. Urodził się w 1918 roku w Lawrence, w rodzinie żydowskich imigrantów z Równego (obecna Ukraina). Komponował muzykę symfoniczną, kameralną, baletową, filmową i musicale dla Broadway, wykorzystując w swych utworach elementy folkloru amerykańskiego – tak ulicznego jazzu, jak i pieśni kowbojskie czy muzykę tańców meksykańskich. Tworzył piosenki m.in. dla Franka Sinatry. Był dyrektorem słynnych amerykańskich orkiestr i teatrów operowych, w tym Metropolitan Opera. Prowadził także programy telewizyjne popularyzujące muzykę, pisał felietony i książki.
Do najważniejszych kompozycji Bernsteina należą: balety – Fancy Free (1944), Facsimile – Choreographic Essay for Orchestra (1946); musicale dla Broadwayu – On the Town (1944), Trouble in Tahiti (1952), Wonderful Town (1953), West Side Story (1957); symfonie – Jeremiah (1942), Kaddish (1963), a także operetka Kandyd (1956).
Został uhonorowany 16 nagrodami Grammy, ostatnią – Grammy Lifetime Achievement Award – przyznano mu w 1985 roku, na pięć lat przed śmiercią. Zmarł w wieku 72 lat w Nowym Jorku.
Dyrygent Wojciech Michniewski, prowadzący Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Świętokrzyskiej podczas koncertu finałowego XVII Świętokrzyskich Dni Muzyki, 27 marca 2009 roku w Kielcach. Fot. PAP/Piotr Polak
Wojciech Michniewski – polski dyrygent, twórca grupy kompozytorskiej KEW – w 1973 roku, wraz z Elżbietą Sikorą i Krzysztofem Knittlem. Jego utwór SZEPTET zdobył nagrodę Radiotelevisione Italiana w kategorii „Muzyka” podczas Prix Italia 1975 we Florencji. Prowadzi koncerty symfoniczne i operowe, jest też ceniony za interpretacje muzyki współczesnej. Zagrał dyrygentów w kilkunastu filmach. W 2005 minister kultury Waldemar Dąbrowski nadał mu Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Urodził się w 1947 r. w Łodzi, ukończył Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną w Warszawie w klasie dyrygentury Stanisława Wisłockiego, a teorię muzyki oraz kompozycji w klasie Andrzeja Dobrowolskiego. W 2009 uzyskał stopień doktora sztuki muzycznej w zakresie dyrygentury w Akademii Muzycznej w Krakowie.
03.01.2019
Zdjęcie główne: Otwarcie Festiwalu Holenderskiego, 1 czerwca 1985 roku. Królowa Beatrix i książę Claus z dyrygentem Leonardem Bernsteinem. Fot. Rob Croes / Anefo - http://proxy.handle.net/10648/ad4737ee-d0b4-102d-bcf8-003048976d84, CC0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=66492398
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.