Niespodziewanie dotknęła go poważna choroba, musiał mieć przeszczep wątroby. Mimo częstych pobytów w szpitalu, nigdy nie zrobił sobie przerwy w wykonywaniu palmy. Zawsze przed Niedzielą Palmową wracały do niego siły, co go bardzo cieszyło. Swoją pracę ofiarowywał Bogu w różnych intencjach. Również swojej choroby. Do końca wierzył, że jeszcze wyzdrowieje. Niestety nie było mu to pisane. Kolejny przeszczep nie był możliwy, zmarł w styczniu ubiegłego roku.
Po uroczystym poświęceniu w Niedzielę Palmową, palmy są zabierane do domu. Mają symboliczny charakter i szerokie zastosowanie, według wierzeń m.in. chronią od nieszczęść, chorób czy klęsk żywiołowych.
Palmę wiesza się nad drzwiami domu, na budynku czy koło zagrody. Z elementów wikliny wykonuje się krzyżyk, który w Wielki Piątek rolnik wbija w ziemię na polu. Ozdobiony kokardkami, gałązkami bukszpanu, kwiatkami powiewa na uprawnych rolach. Ma chronić gospodarzy przed wszelkimi niepowodzeniami i kataklizmami, choćby przed powodziami czy gradobiciem. Ale też przynieść obfite plony i dostatek.
Elementy z palmy podaje się też zwierzętom jako lekarstwo. Baziami karmi się chore zwierzę bądź krowę, która na wiosnę ma dawać mleko. Wiosną witką z palmy wygania się bydło na pastwisko. W ten sposób zachęca się je do wypasu.
Mam poczucie, że Lipnica jest szczególnie chroniona. Większość nieszczęść nas omija, takich jak groźne wichury czy gwałtowne burze. Na przestrzeni lat odczuliśmy jedynie skutki powodzi z 1997 roku. Na szczęście nie było tak dramatycznie, jak w innych regionach. Zalane zostały sutereny domostw, ale nikt z mieszkańców poważnie nie ucierpiał, a ich dobytki zostały uratowane. Nasza lipnicka perełka, Kościół św. Leonarda znajdujący się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, została lekko przesunięta, lecz nie zmyta. Też cudownie ocalała.
Myślę, że to też zasługa naszego patrona – świętego Szymona, prezbitera, kapłana z zakonu ojców bernardynów. Jego pomnik stoi na lipnickim rynku, przetrwał w nienaruszonym stanie I i II wojnę światową. Chronią nas także święta Urszula Ledóchowska i błogosławiona Maria Teresa Ledóchowska, które mieszkały w Lipnicy. Pierwsza założyła Zgromadzenie Sióstr Urszulanek, druga wspomagała misje w Afryce, zakładając sodalicje św. Piotra Klawera.
Ta mała ojczyzna jest dla Pani tak samo ważna jak dla Pani ojca?
Jestem szczęśliwa i dumna, że mogę tu mieszkać. Nie zamieniłabym tego miejsca na inne. Obserwuję, że wielu lipniczan wraca do swojej rodzinnej miejscowości po latach pobytu w dużych miastach.
Tradycje są tutaj szczególnie pielęgnowane. Da się to odczuć właśnie między innymi w Niedzielę Palmową. Mamy coraz więcej zespołów regionalnych, stoisk z rękodziełem ludowym. To jest ważne, żeby kolejne pokolenia znały swoją tożsamość, swoje korzenie. To nasze bogate dziedzictwo kulturowe.
– rozmawiała Monika Chrobak, dziennikarka Polskiego Radia TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy