Nie traćcie czasu na pościg za Europą. Wtórność „Słodkiego końca dnia”
piątek,
17 maja 2019
„Uderzcie raczej w sztukę europejską, bądźcie tymi, którzy demaskują, zamiast podciągać się do cudzej dojrzałości, spróbujcie raczej ujawnić niedojrzałość Europy” – pisał Gombrowicz. To byłaby dobra rada dla Szczepana Twardocha i Jacka Borcucha.
O filmie „Słodki koniec dnia” 18 maja godz. 17.25 w programie „Dranie w Kinie” w TVP Kultura będą rozmawiać Krzysztof Kłopotowski i Jakub Moroz.
Deklaracja wypada w samą porę; w Rzymie doszło do islamskiego zamachu terrorystycznego. Jednak poetka z celebrytki przemienia się w wyklętą, a zasymilowany arabski kochanek pada ofiarą ślepej nienawiści.
Recenzent branżowego pisma Variety pochwalił film, że przypomina mu francuskie. Co w tym złego? Wtórność. Zajęcie cudzego punktu widzenia na najważniejszy dziś temat.
Skrojony pod gusta zagranicznych krytyków i tak samo sformatowanych polskich – film Borcucha przemknie przez ekrany ledwo zauważony przez publiczność. A mógłby nami wstrząsnąć. Przypomnijmy, co radził Gombrowicz:
„Nie traćcie czasu na pościg za Europą – nigdy jej nie dogonicie. (...) Uderzcie raczej w sztukę europejską, bądźcie tymi, którzy demaskują, zamiast podciągać się do cudzej dojrzałości, spróbujcie raczej ujawnić niedojrzałość Europy. Postarajcie się zorganizować wasze prawdziwe odczuwanie, aby uzyskało byt obiektywny w świecie, znajdźcie teorię zgodną z waszą praktyką, stwórzcie krytykę sztuki z waszego punktu widzenia, stwórzcie obraz świata, człowieka, kultury, który by był zgodny z wami".
„Polacy przywykli do całkowicie jednorodnej etnicznie, gomułkowskiej wizji Polski”.
zobacz więcej
Stwórzmy więc kino polskie, które byłoby zgodne z nami. Uprawiajmy krytykę sztuki z naszego punku widzenia. Jak wtedy wyglądałby podobny film o zmierzchu zachodniej Europy?
W filmie poetka jest żydowskiego pochodzenia. Uważam to za koniunkturalne podpięcie pod religię Holokaustu. Przecież Polacy byli następni w kolejce do zagłady, również więc zapewniamy tragiczne tło postaci. Czy to bez znaczenia dla polskiego reżysera?
Postać poetki jest inspirowana Wisławą Szymborską. Jej nagroda Nobla wywołała protesty w Polsce. Zdaniem wielu Zbigniew Herbert bardziej się zasłużył. Jego poezja miała wielką moc. O ileż ciekawiej brzmiałoby w ustach takiej postaci wyznanie, że słowa straciły dzisiaj siłę.
Herbert jako znawca i miłośnik kultury europejskiej miałby poważniejszy powód, żeby wszelkimi środkami stawiać opór imigracji islamskiej. Ciekawe, czy na to by się zdobył. Ale na pewno miłośnik Herberta prędzej, niż wielbiciel Szymborskiej, poszedłby bronić Europy. „Bądź wierny. Idź” – pamiętacie?
A jak można w takim filmie „zorganizować nasze prawdziwe odczuwanie” i „zamiast podciągać się do cudzej dojrzałości raczej ujawnić niedojrzałość Europy”?
Jacek Borcuch był gościem Tygodnika Kulturalnego w TVP Kultura 10 maja 2019.