Czyżby poeta szydził z polskiego mesjanizmu? A może wręcz odwrotnie – będąc świadkiem dramatycznych wydarzeń pogłębiał mesjanistyczne przesłanie odzierając obraz tanatycznej rzeczywistości z fałszywego patosu?
Przeciw infantylnemu, miałkiemu indywidualizmowi
I tylko można się zastanawiać, co by się stało z Gajcym, gdyby przeżył okupację niemiecką i doczekał się wkroczenia Armii Czerwonej do Warszawy. Można sobie wyobrazić, że trafiłby, jak wielu akowców – do ubeckiej katowni. Usłyszałby, że jest „faszystą”. A takie właśnie oskarżenia w III RP formułowane są ze strony „obrońców demokracji” pod adresem prawicy.
Ale przecież nie można pominąć i tego faktu, że negatywny piar „Sztuce i Narodowi” robił Czesław Miłosz. W oczach przyszłego noblisty, żywiącego przesądny stosunek do liberalno-humanistycznych wartości, to było środowisko groźnych nacjonalistów.
Czy byli świadomi tego zarzutu Lech Janerka i inni muzycy rockowi, kiedy w roku 2009 nagrali album „Gajcy”? Przypuszczalnie dla nich tytułowa postać to po prostu wielki poeta i zarazem bohater Powstania Warszawskiego.
Niemniej trudno się powstrzymać przed postawieniem pytania, czy Gajcy i jego koledzy mogą cieszyć się uznaniem uczestników akcji „Polska Walcząca przeciw faszyzmowi”.
Bądź co bądź członkom Konfederacji Narodu i pisarzom z kręgu „Sztuki i Narodu” marzyła się Polska jako wielkie chrześcijańskie imperium. Ludzie ci snuli plany mocarstwowe. Przede wszystkim jednak gloryfikowali heroizm istnienia. Przeciwstawiali go infantylnemu, miałkiemu indywidualizmowi, promującemu prawo zdziecinniałej jednostki do szczęścia oraz ideał życia bezproblemowego i wygodnego.
Z obecnej perspektywy zatem głosili poglądy sprzeczne z polityczną poprawnością, która obowiązuje na dzisiejszych „antyfaszystowskich” salonach. O Polskę tęczową na pewno nie walczyli.
– Filip Memches
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy