Podczas każdego meczu Ekstraklasy pracuje trzech operatorów. Jeden ma specjalny „pad”, jak do konsoli Playstation i oznacza piłkę. Pilnuje jej posiadania i tego, czy piłka jest w grze, czy poza grą.
zobacz więcej
Eksperci zaczynają się gubić
Ostatnio największą rewolucją w piłkarskich przepisach było prowadzanie systemu VAR, czyli Video Assistant Referee (po angielsku: sędzia asystent wideo). Szkolenia sędziów z nowych regulacji zaczęły się w 2016 roku, a system zadebiutował w oficjalnej imprezie FIFA w 2017 roku, podczas MŚ do lat 20 w Korei Południowej.
I tu również Polska była prekursorem zmian, bo VAR pojawił się u nas zaraz po koreańskim turnieju, na starcie sezonu 2017/18. Polska ekstraklasa była trzecia w Europie po niemieckiej Bundeslidze i włoskiej Serie A, gdzie zaczęto korzystać z powtórek wideo. Na mundialu system miał swój debiut w 2018 roku, w Rosji.
Dziś doszło do sytuacji, że czasem przepisy są tak skomplikowane, iż nawet eksperci sędziowscy zaczynają się w nich gubić. Wiele kontrowersji wiosną 2019 roku wzbudziła sytuacja z meczu na szczycie ekstraklasy pomiędzy Lechią Gdańsk a Legią Warszawa. Na początku spotkania legionista Artur Jędrzejczyk podczas wślizgu zatrzymał ręką piłkę zmierzającą do jego bramki. Sędzia Daniel Stefański podyktował początkowo rzut karny, ale po wideoweryfikacji zmienił decyzję. Pytanie brzmiało, czy obrońca zagrał ręką umyślnie, czy był to przypadek. Większość komentatorów uznała, że sędzia się pomylił i powinien być rzut karny, a nawet wykluczenie gracza Legii, ale nie wszyscy.
Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji, gdy prezes PZPN Zbigniew Boniek mówił o błędzie, a szef Kolegium Sędziów bronił Stefańskiego. – Na podstawie obrazu telewizyjnego uznałem decyzję Daniela Stefańskiego za nieprawidłową. Ale dzień później analizując sytuację, obejrzałem zapis kamer, które on miał do dyspozycji, i uważam, że decyzja o braku karnego była słuszna – mówił w mediach. Podobne zdanie miał jeden z najlepszych przed laty sędziów na świecie, Niemiec Markus Merk, dla którego też decyzja o braku karnego była prawidłowa. – Dlaczego? Dlatego, że ręka znajduje się na ziemi, w tej sytuacji służy tylko do podtrzymania ciała – podkreślił. Jednoznacznie jednak tej sytuacji nie dało się rozstrzygnąć.
Wolne będą szybsze
A jakie zmiany w przepisach zaszły przed sezonem 2019/20? Jedna dotyczyła zagrania ręką napastnika, który strzela bramkę. Do tej pory sędzia mógł rozważać, czy było to zagranie przypadkowe, czy umyślne. Dziś nie ma już wątpliwości: każde dotknięcie piłki ręką przez strzelca skutkuje brakiem gola. Z kolei żółtą lub czerwoną kartkę może zobaczyć już nie tylko rezerwowy piłkarz siedzący na ławce, ale też trener, czy członek sztabu szkoleniowego (oczywiście wciąż arbiter może od razu wyrzucić szkoleniowca na trybuny za niesportowe zachowanie).