Wystąpienia prezydenta Steinmeiera w Wieluniu i Warszawie, z prośbą o wybaczenie, uznaję za bardzo ważne, potrzebne i dobre. Wspominając i doceniając polskie ofiary i polski opór, brakowało mi jednak zdania na temat losu polskich i europejskich Żydów oraz bezpośredniego odniesienia do Holokaustu. Wątek tragicznego losu polskich Żydów, obywateli II Rzeczypospolitej, poruszył natomiast celnie Prezydent Andrzej Duda. Co nie zmienia faktu, że wystąpienie Steinmeiera było niezwykle znaczące i bez precedensu jeśli chodzi niemieckich polityków po zjednoczeniu kraju.
Jeśli miałbym jednak znaleźć gdzieś łyżeczkę historycznego dziegciu w warszawskim przemówieniu – to myślę, że są to słowa nawiązujące do „pokornego cesarza i pielgrzyma Ottona III”, który stoi bosy na polskiej ziemi. Jak podają historycy średniowiecza Otton był nie tylko pielgrzymem, ale także pewnym siebie, świadomym swojej władzy monarchą, wiec chyba ten wątek bym sobie darował.
Jeśli chodzi o konsensus w sprawie upamiętnienia w Berlinie polskich ofiar II wojny światowej to przede wszystkim warto zwrócić uwagę na spotkanie w stolicy Niemiec pomiędzy marszałkiem Sejmu Polskiego Elżbietą Witek i przewodniczącym Bundestagu Wolfangiem Schäuble. Otóż, Schäuble i Witek uczestniczyli m.in. w spotkaniu na Placu Askańskim, gdzie według pomysłodawców ma stanąć pomnik poświęcony Polakom – ofiarom niemieckiej okupacji.
I choć z inicjatywą wzniesienia takiego monumentu wystąpiła jeszcze w 2017 roku grupa działaczy społecznych, naukowców i polityków, to podczas spotkania z polską marszałek Sejmu Schäuble potwierdził swoje poparcie dla tego projektu. Jego zdaniem tego typu upamiętnienie może przyczynić się do lepszego zrozumienia pomiędzy Polkami a Niemcami jako „widoczny znak pamięci” w centrum Berlina.
A warto pamiętać, że to miejsce ma symboliczne znaczenie, gdyż leży nieopodal ruin dworca kolejowego Anhalter Bahnhof. A właśnie tam w listopadzie 1940 roku został powitany przybywający z „przyjacielską” wizytą sowiecki szef dyplomacji Wiaczesław Mołotow – jeden z architektów „diabelskiego” paktu, który przesądził o wybuchu wojny i losie Polski.
Jednak od postawy niemieckich elit politycznych ostatnio różni się wydźwięk niemieckiej popkultury, a w szczególności filmu. Począwszy od wyidealizowanego obrazu o Stauffenbergu („Stauffenberg – Operacja Walkiria” z 2004 r.), kończąc na odebranym w Polsce jako historyczny skandal serialu ZDF „Nasze matki, Nasi ojcowie”. Czy nie jest tak, że młode pokolenie niemieckich twórców nie chce nieustanie ponosić odpowiedzialności za winy swych dziadków, że chciałby widzieć Niemców również jako ofiary? I czy nie stąd się bierze się popularność AfD?