Fox News czuje presję konkurencji. Nie CNN jednak, lecz MSNBC, która stała się medium tożsamościowym Amerykanów o lewicowych poglądach.
zobacz więcej
Wróćmy do „Shitshow!”. Jeden z bardziej pouczających przykładów rozziewu między oligarchiczną opowieścią o leniwych i roszczeniowych, mniej zasobnych białych Amerykanach a tym, jak sprawy mają się naprawdę, LeDuff przedstawił w rozdziale „Zdychaj, białasie”. Pokazał zresztą, że problem z uboższą Ameryką mają nie tylko liberałowie, ale także publicyści z „konserwatywnych prestiżowych pism”, opisujący typowego zwolennika „populistycznego” Trumpa jako „uzależnionego od opioidów Mike'a, żulowatego ojca, który naciąga Wujka Sama na zapomogi”.
Konkluzja jednego z tych publicystycznych tekstów, skierowanych przeciw „typowemu Mike'owi” brzmiała: „Prawda o tych dysfunkcyjnych, upadających społecznościach jest taka, że zasługują na śmierć. (…) Z moralnego punktu widzenia nie da się ich obronić”. Le Duff odpowiedział nie publicystyką, ale reporterską historią Kevina Careya z Garbutt w okolicach Nowego Jorku, samotnie wychowującego syna, pracującego jako pielęgniarz na pełen etat w szpitalu i dodatkowo dorabiającego sobie prywatnymi dyżurami pielęgniarskimi. Wcześniej Kevin robił w fabryce samochodów, gdzie zarabiał więcej niż jako harujący na nadgodziny pielęgniarz. Ale jego fabryka została zlikwidowana, a „miejsca pracy przeniesiono do Meksyku”.
Klisze kontra rzeczywistość, stereotypy o tych co przegrywają gospodarcze przemiany kontra ludzie z krwi i kości – naprawdę, skądś to znamy...
Żeby było jasne: „Shitshow!” nie jest opowieścią wyłącznie o cierpieniu uboższych białych amerykańskich rodzin, mężczyzn i kobiet. LeDuff – o czym przekona się każdy kto sięgnie po książkę – wybitnie nie cierpi wszelkiego rasizmu i jakichkolwiek rasistów. Niemała część książki opowiada choćby o losie nielegalnych imigrantów zarobkowych z Meksyku i pełnej hipokryzji postawie wobec nich przedstawicieli amerykańskiego wielkiego biznesu.
Marzenie o domu na przedmieściu
Ale walorem twórczości LeDuffa jest właśnie to, że autor staje po stronie zwykłych, zbyt często wysadzanych z siodła białych Amerykanów. Nie wyklucza ze swojej zdecydowanie mało optymistycznej historii właśnie tej grupy społecznej, dla której dziwnym trafem amerykańskie elity mają zwykle tak mało serca. LeDuff nie jest przy tym socjalistą – bardzo tęskni do amerykańskiego kapitalizmu z czasów, gdy każdy robotnik w Stanach zarabiał solidnie, kupował dom na przedmieściu, miał i pakiet zdrowotny, i fundusz emerytalny. I jak się zdaje, najbardziej go wkurza, że dziś tak to już nie wygląda, bo oligarchia zbyt wiele wzięła dla siebie.
„Shitshow!” nie wywołało w Polsce większej dyskusji. Padające w książce złośliwości wobec Trumpa to za mało – czytelnik zbyt łatwo mógłby odkryć podobne mechanizmy „panowania nad opowieścią” o Polsce ze strony liberalnych ośrodków realnej i symbolicznej władzy. I podobny mechanizm ich erozji.
– Krzysztof Wołodźko TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy