Białe kruki lecą pod internetowe strzechy. 3 miliony dokumentów za darmo i dla każdego
piątek,
13 grudnia 2019
Teraz każdy może przejrzeć bezcenną łacińską Biblię z VIII wieku czy rękopisy Juliusza Słowackiego. Dostęp do najcenniejszych materiałów mamy błyskawicznie, z domowego fotela i możemy z nich swobodnie korzystać: kopiować bez ograniczeń, zmieniać i rozpowszechniać – nawet w celach komercyjnych.
17 grudnia 2019 odbędzie się oficjalna prezentacja projektu „Patrimonium”, mającego na celu digitalizację i udostępnienie zbiorów Biblioteki Narodowej oraz Biblioteki Jagiellońskiej.
Jeden z dowcipów o Chucku Norrisie, który jako jedyny potrafi spakować internet na dyskietkę, był hitem czasów „przedfacebookowych”. Budził powszechną wesołość. Jak to: zapisać na nośnik dorobek raczkującego wtedy nowego wirtualnego świata? Pomysł tak absurdalny, że aż zabawny.
Minęło kilka lat, dyskietki wysłaliśmy na wysypiska śmieci i niepostrzeżenie przekroczyliśmy próg wielkiej cyfrowej rewolucji. Płyty CD i winyle zastępują serwisy streamingowe, czasopisma czytamy w Internecie, a książki trzymamy na półce w aplikacjach jako cyfrowe e-booki. W znakomitej większości z niemałą satysfakcją będziemy może opróżniać zakurzone regały, skoro całą bibliotekę możemy mieć w tablecie.
Do cyfrowych komercyjnych serwisów trafiają dziś prawie wszystkie wydawane w Polsce książki. „Cyfrowość” prędzej czy później sprawi, że zapomnimy o romantycznym zapachu jeszcze ciepłego produktu drukarni.
Życie po życiu papierowej książki
W ciągu 900 lat istnienia języka polskiego od „Dać ać ja pobruczę a ty poczywaj” z Księgi Henrykowskiej, w naszym języku opublikowane zostało co najmniej kilkanaście milionów książek, manuskryptów, broszur, partytur, plakatów, dzienników lub czasopism. W ostatniej kategorii są periodyki od uznawanego za pierwszy wytwór rodzimego dziennikarstwa „Merkuriusza Polskiego” z 1661 r. po jeszcze cieplutkie numery „Działkowca”, „Braci łowieckiej”, czy „Uzdrawiacza” z roku 2019.
Egzemplarz każdego wydania książki, czy gazety powinien trafić do Biblioteki Narodowej. Zbiory liczące 9 milionów woluminów przechowuje się w magazynach na 11 piętrach. Dostęp do najbardziej unikatowych dokumentów przez dekady był jednak utrudniony.
Magistrzy czy doktoranci nauk humanistycznych piszący swoje prace musieli niejednokrotnie wykazać się niemałą determinacją. Aby uzyskać dostęp do późnośredniowiecznych map, starodruków, ale i wydanych przed II wojną światową książek czy prywatnych zapisków polskich pisarzy i naukowców trzeba było wielkiej cierpliwości. Żmudnego przeczesywania fiszek w katalogach, to następnie godzin spędzonych w bibliotecznych gmachach. Część ze zbiorów podlegała szczególnej ochronie, do innych w ogóle nie było dostępu.
Wszystko to zmienia projekt realizowany przez Bibliotekę Narodową pod egidą Ministerstwa Kultury. - Rozbudowaliśmy infrastrukturę cyfrową, w tym na potrzeby projektu zakupiliśmy nowe urządzenia do długotrwałego, bezpiecznego przechowywania danych oraz ich masowej digitalizacji. Cyfrowe reprodukcje udostępniane w POLONIE to idealne odwzorowanie egzemplarzy fizycznych. — mówi wicedyrektor Biblioteki Narodowej Dominik Cieszkowski odpowiedzialny za „Patrimonium”, projekt digitalizacji zbiorów polskiego piśmiennictwa. Dla użytkowników oznacza to szybki i powszechny dostęp do tych publikacji, które na co dzień były zamknięte w magazynach bibliotek.
Łącznie w wyniku realizacji projektu zdigitalizowano 1 milion obiektów, zwiększając tym samym zasób biblioteki cyfrowej POLONA do 3 milionów. – Zbiory Cyfrowej Biblioteki Narodowej POLONA powiększą się też o 90 e-booków, dostępnych do pobrania w formatach EPUB oraz MOBI. To jeden z elementów promocji projektu realizowany wraz z użytkownikami POLONY — dodaje.
Oglądamy dostępny on-line katalog, zastępujący tradycyjną biblioteczną „szuflandię”. Cyfrowe fiszki mają przewagę nad tradycyjnymi. Pozwalają przeszukiwać choćby skanowane czasopisma konspiracyjnej prasy, czy nawet XVI-wieczne inkabuły polskiej magnaterii po słowach kluczowych, wynajdując zapisane w nich nazwy geograficzne i rodowe. A jest co wyszukiwać! W Warszawie zeskanowano i wprowadzono do pamięci serwerów ponad 652 tys. obiektów, w tym 314 tys. czasopism, 30 tys. nut i 160 tys. książek. W krakowskiej Bibliotece Jagiellońskiej kolejnych prawie 348 tys. pozycji. Cyfrowe zbiory polskiej literatury zajmują blisko 1113 TB danych, co jest równe pojemności ponad 30 tysięcy pamięci standardowych smartfonów czy pendrive’ów lub blisko ćwierć miliona zapisanych płyt DVD.
Cyfrowy „superskryba” w akcji
Milion obiektów zapisanych w cyfrowej pamięci! Jak wyglądał proces przepisywania tylu ksiąg i starodruków na nowoczesny format?
Przez trzy lata na stanowiskach w Bibliotece Narodowej, z benedyktyńską cierpliwością skanowano kolejne karty, egzemplarze, liczone w tysiące pozycje z wybranego do cyfryzacji katalogu. - Pracujemy 16 godzin na dobę, mając do dyspozycji ponad 27 nowoczesnych skanerów. Na jednym stanowisku w ciągu dnia digitalizuje się blisko 2 tys. stron - mówi Tomasz Gruszkowski z Zakładu Zbiorów Cyfrowych BN. Razem obliczamy, że skoro na jednym stanowisku do formatu cyfrowego „przepisuje” się ponad 10 książek, cały zespół digitalizujący w ciągu tygodnia tworzy zawartość średniej wielkości biblioteki miejskiej.
Jesteśmy w nowoczesnym XXI-wiecznym „skryptorium”. Tak właśnie nazywał się warsztat pracy benedyktynów, a współczesne analogie do pracy mnichów są jak najbardziej uzasadnione. Gęsie pióro zastępuje tu skaner z precyzyjnym obiektywem i matrycą 71 milionów pikseli. Minimalna rozdzielczość zapisu to 14 tys. x 11 tys., czyli znacznie więcej niż potrafią najnowocześniejsze smartfony, czy skanery biurowe.
Do zadań specjalnych jest „superskryba”, skaner z matrycą 150 mln pikseli. Na niego trafiają wymagające największej dokładności mapy i inne białe kruki piśmiennicze, choćby „Biblia. Testamentum Novum cum prologis” - stworzona w VIII wieku księga, będąca najstarszym zabytkiem piśmiennictwa przechowywanym w Polsce. Rękopis oprawiony w dębowe ramki i zdobiony ornamentyką przed kradzieżą miała chronić klątwa zapisana na karcie 5: „Codex sancti Maximini. Si quis eum abstulerit anathema sit in eternum. Amen”.
Anatemy nie bały się myszy, które wygryzły całą dolną część księgi. Ona sama przez opactwo w Trewirze, bibliotekę w pruskim Braunsberg (dziś nasze Braniewo) i szereg zawirowań dziejowych trafiła na skanery Biblioteki Narodowej.
Zawijasy Żeromskiego
Cyfrowy zbór możemy przeczesywać bez wychodzenia z domu, w każdym miejscu przez przeglądarkę internetową, czy smartfona. Wyszukiwarka pozwalające sprawdzać nie tylko tytuł pozycji, ale także treść „wypluwa” rezultaty, które powodują przyspieszone bicie tętna. Nie tylko u historyków piszących pracę habilitacyjną, ale także fascynatów genealogii (po wpisaniu mojego niezbyt częstego nazwiska cyfrowy katalog zwraca 724 książki, w których treści pojawia się Korycki, do tego rękopis o towarzyszach broni hetmana Sobieskiego, aż ponad 4 tys. zawierających je czasopism i kilka ksiąg adresowych).
Katalog będzie gratką dla fanów kultury, gdyż gromadzi przedwojenne i pamiętające czasy zaborów afisze teatralne, filmowe i cyrkowe. Także i sportu, stanowiąc kopalnie artykułów o przedwojennych meczach reprezentacji Polski, starć Legii Warszawa z Wisłą Kraków czy Lechem Poznań.
Zostawiając z wypiekami na twarzy hobbystów, możemy przejść do obiektów najwyższej wagi polskiej historii i kultury. W POLONA.PL możemy przeglądać rękopisy muzyczne z nutami od Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszki, aż po przedwojenne tanga w aranżacji Henryka Warsa. Szybko znajdujemy najnowsze polskie obiekty wpisane na polską Listę Pamięci Świata UNESCO, rękopis „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego z poprawkami; pierwodruk broszury Józefa Pawlikowskiego „Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość?” oraz afisz Rady Regencyjnej obwieszczający przekazanie Józefowi Piłsudskiemu władzy wojskowej w odzyskującej niepodległość Polsce.
Spalone, zrabowane, zaginione…
Wielkim symbolem projektu jest Urna z pozostałościami po spalonej przez Niemców w październiku składnicy książek zagrabionych z warszawskich bibliotek. Wbrew umowie kapitulacyjnej Powstania Warszawskiego po jego upadku zniszczonych zostało 80 tys. starodruków dokumentujących polską historię, 50 tys. rękopisów, milion rysunków i grafik. Jądrem Urny jest strzęp książki, której pochodzenie i autor nadal pozostają nieustalone.
Te z najcenniejszych polskich obiektów piśmiennictwa, które cudem przetrwały wojenną pożogę, znajdują się w rozsianych po całym świecie prywatnych zbiorach i antykwariatach, najpewniej w Niemczech lub w Rosji. W Bibliotece Narodowej istnieje specjalny dział, który zajmuje się poszukiwaniem „białych kruków” i pozyskiwaniem ich do naszych narodowych zbiorów. Prawdziwym rarytasem, który został wytropiony i już jest poddany cyfryzacji jest pisany po francusku rękopis Juliusza Słowackiego „Le Cimetière du Père la Chaise”. Zabytkowy sztambuch zawierający wiersz, został znaleziony i zakupiony w paryskim antykwariacie.
To, czy inne legendarne dzieła polskiej literatury się zachowały jest już tylko przedmiotem domysłów bibliotekarzy. Choćby pierwsze wydanie baśni „Historya o krasnoludkach i o sierotce Marysi” Marii Konopnickiej. Wielu historyków literatury wątpiło, czy pierwsze wydanie Michała Arcta z 1896 zostało gdziekolwiek zachowane. Nasi bibliotekarze natrafili na książkę na aukcji. Zostało poddane żmudnej konserwacji i obecnie może być podziwiane na stronach.
- Ogromny zasób POLONY, w tym wszystkie obiekty pochodzące z Patrimonium, należy do domeny publicznej. Oznacza to, że możliwe jest ich nieograniczone wykorzystanie w dowolnym, nawet komercyjnym celu, przez różne grupy zainteresowanych – naukowców i studentów, nauczycieli i uczniów, bibliotekarzy, hobbystów po wydawców i przedsiębiorców.
– Cezary Korycki