Każde trudne i niecodzienne doświadczenie może być szansą. Ważne, aby umieć to odczytać i podjąć konkretne działania. Kiedy jest inaczej, wtedy opanuje nas lęk, który może nas zniszczyć.
To co się obecnie dzieje na świecie zmusza nas, abyśmy popatrzyli na to z Bożej perspektywy – Jego oczami, jako znak czasu. Jeśli mamy ograniczoną możliwość przeżywania wiary w dużych wspólnotach, możemy bardziej skupić się na małych, wśród osób nam najbliższych. I tu zachęcamy między innymi do budowania ołtarzyków domowych w naszych Domowych Kościołach.
Zawsze mówiło się, że rodzina chrześcijańska jest Domowym Kościołem. Teraz nie tylko wiemy, że tak jest, ale możemy tego osobiście doświadczyć. To określenie nabrało dzisiaj bardzo realnego kształtu. Część rodzin pięknie się w tym odnalazło.
Wcześniej wspólna modlitwa rodzinna była rzadka albo nie było jej wcale. Teraz o wiele częściej jej członkowie klękają do niej przy ołtarzyku domowym, nierzadko mężczyźni, którzy wcześniej uważali, że to jest dla nich wstydliwe, krępujące i niemęskie. Poprzez swoją codzienną wierność, wysiłek, mogą pokonywać swoje słabości, wyzwalać się z grzechu, pójść głębiej w siebie, aby być lepszym mężem, żoną, rodzicem.
To jednak nie jest to samo, co obecność fizyczna w świątyni. Nie rodzi się zagrożenie osłabienia wiary?
Posłużę się tu przykładem rodziny, w której mąż pracuje za granicą. Nie ma osobistego kontaktu na co dzień, żona nie powie mu na ucho, co ją boli. Nie ma możliwości przytulenia. Ale dzięki łączności telefonicznej, internetowej podtrzymywana jest między nimi więź. Oczywiście nigdy to nie będzie to samo, gdyby byli obok siebie, ale mają świadomość, że kiedyś ta rozłąka minie. Relacja wirtualna ma więc podtrzymać relację realną, a nie zastąpić ją. Nie wolno nam w czasie pandemii uczynić pomiędzy tymi dwiema relacjami znaku równości. To byłby fatalny błąd na przyszłość.
Kościół jest wielopłaszczyznowy. Pierwsza płaszczyzna to wspólnota Kościoła Powszechnego – tu łączymy się wirtualnie z innymi rodzinami, uczestnicząc w mszy świętej online czy we wspólnej wieczornej modlitwie różańcowej. Wszystko po to, aby nasza wiara nie osłabła. Ta wirtualna relacja ma podtrzymać realną wieź wspólnoty Kościoła.