Choćby dusza była jak trup…
piątek,
22 maja 2020
Tej modlitwy Jan Paweł II nie zdążył już odmówić. Miał ją wygłosić 3 kwietnia 2005 roku. Zmarł dzień wcześniej, w wigilię Święta Bożego Miłosierdzia.
Ludzkości,
która zdaje się być
zagubiona i zdominowana
przez siły zła,
egoizmu i strachu,
Zmartwychwstały Pan
ofiaruje miłość,
która przebacza, jedna
i otwiera ducha na nadzieję.
Ta miłość
przemienia serca
i ofiaruje pokój.
Jak konieczne
jest światu
zrozumienie
i przyjęcie
Bożego Miłosierdzia
Słowa tej modlitwy są swoistym testamentem Jana Pawła II, jakże trafiającym we współczesne problemy i lęki świata. Karol Wojtyła, obdarzony szczególnym rodzajem wrażliwości duchowej i umiejętności czytania znaków czasu, już w latach II wojny światowej zrozumiał, że orędzie o Bożym Miłosierdziu, jakie Bóg poprzez św. s. Faustynę przypomniał światu, było właśnie na ówczesny czas. Na lata wojny, wywołanej barbarzyńską ideologią nazizmu, ale także okres powojenny, gdy inna ideologia zła – komunizm – ogarnęła dużą część świata.
Wiek XX, jak pisał już jako papież, był w sposób szczególny naznaczony tajemnicą nieprawości – mysterium iniquitatis, ale nie znaczy to, że skończyła się ona wraz z końcem stulecia.
Grzech ma konsekwencje społeczne
Mysterium iniquitatis wciąż obecna jest w świecie i obecna jest w człowieku, wciąż „wpisuje się w rzeczywistość świata, w którym żyjemy. Doświadczając tej tajemnicy, człowiek przeżywa lęk przed przyszłością, przed pustką, przed cierpieniem, przed unicestwieniem” – mówił papież w czasie ostatniej wizyty w Polsce, w czasie Mszy św. na krakowskich Błoniach, 18 sierpnia 2002 roku. Lęk współczesnego człowieka dotyczy bowiem samej ludzkiej egzystencji, sensu istnienia. Jest to niepokój o przyszłość człowieka i całej ludzkości – „niepokój sięgający jakichś decydujących rozstrzygnięć, które zdają się stać przed człowiekiem”.
Najgłębsze źródło owych lęków jest w samym człowieku, w jego sercu. Tam – mówił papież – trzeba szukać korzeni owej tajemnicy nieprawości, czyli zła, którego pochodzenie człowiekowi trudno czasem uchwycić i zrozumieć, tym bardziej że świat współczesny zatraca poczucie grzechu.
Jan Paweł II w ogłoszonej w 1980 roku encyklice „Dives in misericordia” (Bóg bogaty w miłosierdzie) cytuje konstytucję „Gaudium et spes”, która mówi o swoistym zachwianiu równowagi w ludzkim sercu, zwalczaniu się wzajemnym wielu elementów. Człowiek, „przyciągany wielu ponętami, musi wciąż wybierać pomiędzy nimi i wyrzekać się niektórych. Co więcej, będąc słabym i grzesznym, nierzadko czyni to, czego nie chce, nie zaś to, co chciałby czynić. Stąd cierpi rozdarcie w samym sobie, z czego z kolei tyle i tak wielkich rozdźwięków rodzi się w społeczeństwie”.
Im bardziej więc tracimy poczucie grzechu – podkreśla Jan Paweł II – tym więcej owych rozdźwięków, czyli zła, które jest wynikiem naszych działań i wyborów osobistych oraz społecznych, gdyż grzech popełniony przez konkretną osobę ma zawsze konsekwencje społeczne. Efektem zaś jednego i drugiego jest cierpienie człowieka – tego, który doznaje krzywdy od innych ludzi albo całego systemu – oraz tego, który sam uwikłany jest w zło. Ale miarą, którą Bóg wyznacza „złu, którego sprawcą i ofiarą jest człowiek, jest ostatecznie Miłosierdzie Boże” – pisał w książce „Pamięć i tożsamość”.
Natomiast w czasie Mszy św. w Łagiewnikach 17 sierpnia 2002 roku mówił: „Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego Miłosierdzia! Na wszystkich kontynentach z głębin ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie panuje nienawiść, chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, która koi ludzkie umysły i serca i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy” .
Trzeba rozniecać iskrę
Odpowiedzią na wszystkie lęki, napięcia i zagrożenia współczesnego człowieka, na mysterium iniquitatis, w którym człowiek zatraca swą godność i człowieczeństwo, jest Boże Miłosierdzie. Dlatego – podkreślał Jan Paweł II – trzeba, aby orędzie o miłosiernej miłości zabrzmiało z nową mocą. „Nadszedł czas, żeby Chrystusowe przesłanie dotarło do wszystkich”. Jan Paweł II, który umaił czytać znaki czasu, od początku swego pontyfikatu miał świadomość, że jego zadaniem jest głosić orędzie o Bożym Miłosierdziu.
Powiedział o tym publicznie, w listopadzie 1981 roku, a zatem trzy lata po rozpoczęciu pontyfikatu, gdy odwiedził sanktuarium Miłości miłosiernej we włoskiej Collevalenzie: „Od samego początku mojej posługi Piotrowej w Rzymie uważałem, że głoszenie tego orędzia [Bożego Miłosierdzia – przyp. red.] to moje szczególne zadanie. Wyznaczyła mi je Opatrzność w dzisiejszej sytuacji człowieka, Kościoła i świata. Rzec by można, że to właśnie ta sytuacja wyznaczyła mi to orędzie jako moje zadanie przed Bogiem”. I powtarzał często to, co Jezus mówił s. Faustynie, a ona zapisała w „Dzienniczku”: „Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia Mojego”.
Cały „Dzienniczek” św. s. Faustyny, który jest pieśnią na cześć Bożego Miłosierdzia, głosi, że najważniejszym przymiotem Boga jest właśnie Miłosierdzie. I że każdy człowiek, choćby obaczony największymi grzechami, w każdym momencie życia może zwrócić się do Jego miłości miłosiernej. „Niech nikt nie wątpi o dobroci Bożej; choćby grzechy jego były jak noc czarna, Miłosierdzie Boże mocniejsze jest niż nędza nasza” – pisała, wielokrotnie podkreślając, że Bóg Miłosierny przebacza największe grzechy: „choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia, i wszystko już stracone – nie tak jest po Bożemu, cud Miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni” („Dzienniczek”, 1507, 1448). Miłosierdzia możemy dostąpić w ostatniej godzinie życia: „Jednego trzeba, aby grzesznik uchylił choć trochę drzwi serca swego na promień łaski Miłosierdzia Bożego, a resztę już Bóg dopełni. Ale nieszczęsna dusza, która zamknęła drzwi Miłosierdziu Bożemu, nawet w ostatniej godzinie” („Dzienniczek”, 1507).
Jan Paweł II, 30 kwietnia 2000 roku, podczas kanonizacji s. Faustyny na placu Świętego Piotra powiedział m.in. że za sprawą polskiej zakonnicy orędzie Bożego Miłosierdzia „związało się na zawsze z XX wiekiem”, ale jest też pomostem do nowego trzeciego tysiąclecia. I choć nie jest to „orędzie nowe, ale można je uznać za dar szczególnego oświecenia, które pozwala nam głębiej przeżywać Ewangelię Paschy, aby nieść ją niczym promień światła ludziom naszych czasów”.
Jan Paweł II nie tylko przekazał ludziom XXI wieku orędzie o Bożym Miłosierdziu, ale wskazał też miejsce, gdzie Bóg miłosierny w sposób szczególny „wylewa łaski i udziela swego miłosierdzia”. To Łagiewniki, z klasztorem sióstr Bożego Miłosierdzia, w którym w 1938 r. zmarła s. Faustyna. Gdy 17 sierpnia 2002 r. Jan Paweł II konsekrował tu nową Bazylikę Bożego Miłosierdzia prosił, „aby ten kościół był zawsze miejscem głoszenia orędzia o miłosiernej miłości Boga; miejscem nawrócenia i pokuty; miejscem sprawowania ofiary eucharystycznej – źródła miłosierdzia; miejscem modlitwy – wytrwałego błagania o Miłosierdzie Boże dla nas i całego świata”.
Natomiast przed aktem zawierzeniem świata Bożemu Miłosierdziu powiedział: „Czynię to z gorącym pragnieniem, aby orędzie o miłosiernej miłości Boga, które tutaj zostało ogłoszone za pośrednictwem s. Faustyny, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniało ich serca nadzieją. Niech to przesłanie rozchodzi się z tego miejsca na całą naszą umiłowaną Ojczyznę i na cały świat. Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść «iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście» (...). Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście!”.
Nie odwracać się od chłopca czy dziewczyny
Jan Paweł II w ostatniej, niewygłoszonej modlitwie – testamencie pisał, że Boże Miłosierdzie to miłość, która „przemienia serca i ofiaruje pokój”. Nie tylko indywidualny, ale i społeczny, jeśli miłosierdzie zostanie wprowadzone do stosunków społecznych. To jest warunek zbudowania „bardziej ludzkiego świata” – o co apelował już Paweł VI. Papież Wojtyła proponował, aby sposób, w jaki Bóg okazuje miłosierdzie człowiekowi, stał się wzorem dla relacji społecznych i był fundamentem zasad rządzących społeczeństwami i całym światem.
„Ów ludzki świat może stawać się «bardziej ludzkim» tylko wówczas, gdy we wzajemne stosunki, które kształtują jego moralne oblicze, wprowadzimy moment przebaczenia, tak istotny dla Ewangelii” – pisał w encyklice „Dives in misericordia”. Świat, w którym nie ma przebaczenia jest „światem zimnej, bezwzględnej sprawiedliwości”, a życie staje się walką. Bardziej ludzki świat – podkreśla papież – powstanie wtedy, gdy praktykowane będą dzieła miłosierdzia „co do ciała i co do ducha”. Do tego zaś potrzeba szczególnej ,„wyobraźni miłosierdzia”, a właściwie nowej „wyobraźni miłosierdzia”, która odpowie na nowe problemy, potrzeby i sprzeczności świata w trzecim tysiącleciu chrześcijaństwa.