Byle nie o polityce
W tym punkcie jednak dochodzimy do pytania fundamentalnego, ale niezmiernie rzadko formułowanego otwarcie: czy obecność kobiet w polityce ma sens? Co wnosi i czy jest potrzebna? To prawda, że zdjęcia parlamentów sprzed stu i więcej lat, prezentujące dystyngowanych dżentelmenów zasiadających w ławach poselskich lub przy stole obrad, wydają się dzisiaj mocno egzotyczne, jak z innego świata – bo też faktycznie pochodzą z innego świata.
Ale, z drugiej strony, czy obrazy rozradowanych premierów czy partyjnych przywódców, otoczonych przez wianuszek, ba! wielki wieniec uśmiechniętych, kolorowo ubranych koleżanek z rządu czy partii, nie są jednak trochę komiczne? Takie fotki to przecież żywa ilustracja tezy: idziemy z postępem, bo mamy dużo, dużo kobiet w partii, parlamencie i rządzie.
Udział kobiet w polityce jest więc traktowany jak pewnik. Nie ma tu miejsca na znaki zapytania i jakiekolwiek wątpliwości. Intensywne poszukiwania, jakie przeprowadziłam w internecie, dały wynik aż nadto jednoznaczny: nie ma takich analiz, badań czy innego rodzaju materiałów, w których kuszono by się o rozważenie, czy masowa obecność kobiet w świecie polityki jest warta świeczki. Tego się, jak widać, nie robi.
Jedyne, na jakie trafiłam, dotyczą pytania, czy i jak bardzo kobiety interesują się polityką. To opublikowana przed rokiem analiza wieloletnich badań brytyjskich gospodarstw domowych, prowadzona na dużej, ponad 10-tysięcznej próbie. „Czy kobiety interesują się polityką mniej niż mężczyźni?”, pytał, relacjonując je, brytyjski tygodnik „The Economist”,
Interesują się nią, w powszechnym mniemaniu, o wiele mniej albo wcale. Miałam okazję to obserwować, gdy w jednej ze szkół dziennikarskich prowadziłam zajęcia z publicystyki międzynarodowej. Gdy wybierano tematy do pisania, ze strony damskiej części grupy niezmiennie sypały się prośby: niech będzie o społeczeństwie, o czymkolwiek, byle nie o polityce. Panowie przeciwnie. Tak było przez parę kolejnych lat, z różnymi grupami, a to już stanowi pewne pole obserwacji.
Oczywiście jednak regularne badania są bardziej miarodajne. A wynika z nich, że im ludzie są starsi i lepiej wykształceni, tym większa jest różnica między kobietami i mężczyznami, jeśli chodzi o zainteresowanie polityką (mowa jest o różnicy, bo liczb i odsetków nie podano). Wśród 15-latków wynosi 20 punktów procentowych, wśród 25-latków – 30 punktów, wśród absolwentów uniwersytetów – aż 37 punktów.
Mandaty tylko dla kobiet
W świetle i badań, i doświadczeń trudno nie stawiać pytania, czy obecność kobiet w polityce jest aż tak cenna, że warto bawić się w kwoty, parytety, suwaki na listach wyborczych czy „all-women shortlists”, czyli listy, na których umieszczone są wyłącznie kobiety.