Cywilizacja

Jak to na wojence. Kamuflaż w sztuce, na wybiegach, ulicach i plażach

Wzory moro i kamuflaż drukowano na wszystkim, nawet na kostiumach do opalania. Nic bardziej pikantnego nad połączenie młodego ponętnego ciała z brutalnymi wojennymi klimatami. Tu kawałek biustu, tam odsłonięte do połowy pośladki, ówdzie nagi tors (męski) lub dziewczęce loki – plus ciuch jakby jeszcze pachnący wojennym znojem. Jak narkotyk!

Akceptowano je w kurortach, podczas uprawiania sportów i… w łóżku. Kiedy kobiety zaczęły nosić spodnie

Jeszcze w latach 50. XX wieku do eleganckich lokali dama w spodniach nie miała wejścia.

zobacz więcej
Od kiedy pandemiczne obostrzenia zostały poluzowane, uważnie obserwuję wygląd współziomków. Jak prezentują się na ulicach, w sklepach, w barach? Bo w ekstremalnych sytuacjach – a niewątpliwie taką jest stan pandemii – to, co ludzie noszą na sobie, oddaje społeczne emocje.

Tradycyjny dress code stał się nieaktualny, zastapiony ciuchami, w których jest nam po prostu wygodnie. Stąd zalew outfitów wyprowadzonych z sal gimnastycznych i treningów. Dresy, spodnie kolarki, odzież do joggingu (ta oddychająca), bluzy i topy-staniki są noszone bez obciachu nawet podczas biznesowych meatingów. Internet obiegły memy z „poważnymi” postaciami odzianymi od góry oficjalnie, od dołu – domowo.

Jednocześnie, uaktywnił się drugi nurt. Militarny.

Zauważyli państwo? Na ulicach widać coraz więcej cywili udających wojaków. Sieć sklepów Rambo z odzieżą z demobilu czy militaria.pl z asortymentem MON nie narzekają na brak klientów. Widać mamy potrzebę dodać sobie animuszu. Chcemy pokonać własną słabość. Stanąć do walki z koronawirusem i trudną rzeczywistością.
Wojsko (nawet w rezerwie) daje nam poczucie siły. To organizacja z wielowiekowym doświadczeniem, wystawiana nie tylko do walki z wrogiem, także z przeciwnościami natury. Gdy cywile załamują się w obliczu kataklizmów, na zagrożony odcinek rzucane jest wojsko, które przywraca ład. A nowoczesne wojsko to również strategia ubioru.


Pełnosprawny żołnierz nie utyka przez za ciasne buty, nie mdleje z przegrzania w futrzanej czapie (co zdarza się brytyjskiej gwardii honorowej), broń i akcesoria nie obciążają mu rąk (poza akcją), a mundur jest tak wygodny, jak najbliższa ciału koszula. Dla armii pracują najlepsi projektanci, a nad komfortem bojowych formacji czuwają fachowcy różnych branż. W dodatku żołnierski ubiór ma cechy kameleona: wtapia się mimetycznie w otoczenie.

Zamiast czapki-niewidki

Bywają momenty, kiedy chcemy pozostać niewidzialni. Tak było w stanie wojennym – na oko „nasi” z podziemia nosili się podobnie jak ZOMO-wcy, tyle, że zakładali ciuchowe zrzuty z demobilu, często kolportowane przez kościoły.

W pamięć wryły mi się dwa ciuchy, taką właśnie drogą zdobyte: sukienko-tunika, uszyta przez moją krawcową z cieniutkiego spadochronowego płótna we wzór camouflage. Została uwieczniona na zdjęciach Tadeusza Rolke, z którym na przełomie 1982/1983 roku pracowałam nad kalendarzem z Korą (Jackowską z Manaamu) w roli głównej. Kora pozowała w tym stroju na tle obrazów Edwarda Dwurnika – rzecz do wglądu, także w sieci, bo zarówno fotografie, jak i kalendarz zyskały status kultowych.
Od lewej: kamuflaż wz. 68 „Moro” – nadruk używany od 1969 roku w Wojsku Polskim do szycia mundurów polowych, zastąpiony w roku 1989 przez wz. 89 „Puma” (miał lepiej maskować w polskim krajobrazie), a w 1993 przez wz. 93 „Pantera” (inne kolory plam powodują większy kontrast, co poprawia skuteczność maskowania). Fot. G.Markuć - Praca własna, CC BY-SA 3.0 i Magnum045 - Praca własna, CC BY-SA 4.0: https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=25075343/ =88924370 /=88905157
Drugi ciuch to była ocieplana kurtka w kolorze khaki, której naszyłam „łaty” z resztek po tym spadochronie. Była na mnie o kilka numerów za duża, więc wiązałam ją w talii paskiem z parcianej taśmy, także w kolorze zgniłej zieleni.

Przywołuję te stroje dlatego, że oddawały ducha epoki: ludzie płci obojga, obojętnego wieku, maskowali swe antyrządowe działania, jednocześnie – jakoś instynktownie – kamuflując indywidualne cechy swej powierzchowności.

Kolejny zryw mody paramilitarnej nastąpił w latach 90. XX wieku, wywołany wojną w Zatoce Perskiej. Wzór moro – drobny rzucik na tkaninach, niewyróżniający się na tle pustyni i jej ubogiej flory. Beż, kolor piaskowy i zieleń zmieszane w gęste ciapki i przecinki. Abstrakcje, które wymyślili… malarze.

Tak, początek strojom (i siatkom) kamuflującym dali postimpresjoniści i fowiści. To oni, odchodząc od realistycznego odtwarzania krajobrazu, zwrócili uwagę na pewne cechy ogóle – powtarzające się elementy i kolorystykę.

W 1909 roku Abbot Thayer, amerykański artysta, pedagog i amator-zoolog opracował wraz z synem dzieło o ubarwieniu ochronnym. Książka „Ukrywając – zabarwienie w królestwie zwierząt” zainspirowała pomysłodawców kamuflażu podczas I wojny światowej.

W 1914 roku powstał we Francji, w Amiens, Departament (zwany też Seksją) Kamuflażu. Wymusiły to warunki: w okopach i w ogóle w terenie słabo sprawdzały się malownicze, niebieskie płaszcze i czerwone spodnie armii francuskiej.
Po prawej „Camouflage Self-Portrait” (Kamuflaż- autorportret) Andy’ego Warhola z 1986 r., Metropolitan Museum of Art. W Nowym Jorku. Obok przetworzony obraz w domu aukcyjnym w londyńskim Sotheby, podczas przeglądu nowojorskich aukcji sztuki impresjonistycznej, nowoczesnej i współczesnej. Fot. Anthony Devlin / PA Images via Getty Images
Najpierw wymyślono maskowanie przy pomocy siatek „ubranych” w korę drzewną. To z kolei wykorzystał malarz Lucien-Victor Guirand de Scevola, wynalazca materiału pokrytego kamuflującym deseniem, co wykorzystano do maskowania tak wojska, jak sprzętu.

I tak powstał zespół artystów projektujących kamuflaż, tzw. camoufleur. Już wtedy doszło do zróżnicowania wzorów i barw w zależności od okoliczności przyrody. Malując statki wojenne, używano kamuflażu typu dazzle – geometryczne skomplikowane kształty, nie tyle kryjące, co oślepiające wroga i utrudniające mu poprawne ocenienie pozycji jednostek.

Pablo Picasso przyznawał, że inspirowały go (i innych kubistów) koncepcje kamuflerów. A mało komu dziś znany angielski artysta Edward Wadsworth, autor wzorów dazzle, po wojnie poświęcił się malowaniu marynistycznych motywów, czasem ze statkami pokrytymi maskującymi wzorami. Już w służbie pokoju.

Tematem kamuflażu zajął się Andy Warhol w latach 80. XX wieku, narzucając wzory maskujące na swoje graficzno-fotograficzne portrety i autoportrety. Ba, czyniąc z kamuflażu motyw obrazów. Jako abstrakcje.

Za mundurem fani sznurem

Pół wieku temu militarna moda weszła na estrady świata. Klub Samotnych Serc Sierżanta Pieprza (okładkę do tej kultowej płyty zaprojektował brytyjski pop-artysta Peter Blake) zaowocował rozlicznymi wersjami dawnych paradnych mundurów, noszonymi przez gwiazdorów muzyki i ich fanów.
Brytyjski pop-artysta Peter Blake a okładce płyty The Beatles "Klub Samotnych Serc Sierżanta Pieprza" umieścił rozliczne wersje dawnych paradnych mundurów, noszonymi przez gwiazdorów muzyki i ich fanów. Fot. SSPL / Getty Images
Najważniejsza była kurtka, czy raczej kurteczka – ze stójką, szamerowaniem, wcięta w talii i poszerzona w barach pagonami. Na bogato. Oprócz Beatlesów nosili podobne Mick Jagger, Eric Clapton, a potem, w latach 80., Michael Jackson. Dodajmy do tego niezliczone zastępy czirliderek, przyodzianych w paradne wojskowe kubraczki plus minispódniczki.

Około roku 2006 wrócił styl wojskowych orkiestr dętych, rozdęty w detalach dla płci obydwu, coraz bardziej biżuteryjny i sexy. Armani, Moschino, Prada, Jean-Paul Gautier i wielu innych wymyśla coraz to nowe warianty mundurów dla salonowych lwów i lwic, którym wojna kojarzyła się z… grą w karty. Albo z operetką.

Właściwie, nie jest to mylny trop. Wielka kariera Sierżanta Pieprza i jego klubu miała antywojenne korzenie. Zjawisko wyrosło w pacyfistycznej aurze młodzieżowej rewolty końca lat 60. All you need is LOVE – śpiewano i jako antidotum na wszelkie zło tego świata zalecano „robić miłość, nie wojnę”.

Tymczasem dzieci tych pacyfistów nie miały oporów przed rozlewem krwi.

Znowu w powietrzu powiało wojną, co natychmiast wykorzystali projektanci mody. Wzory moro i kamuflaż drukowano na wszystkim, w co tylko można się przyodziać: od klasycznych spodni bojówek po bieliznę, a nawet… kostiumy do opalania. Nic bardziej pikantnego nad połączenie młodego ponętnego ciała z brutalnymi wojennymi klimatami. Tu kawałek biustu, tam odsłonięte do połowy pośladki, ówdzie nagi tors (męski) lub dziewczęce loki – plus ciuch jakby jeszcze pachnący wojennym znojem. Jak narkotyk!
Czy można się dziwić, że kamuflaż wciąż szerzy się jak pod obstrzałem? A sklepy z demobilem nie plajtują w dobie koronawirusa?

Antymundur od gminu

Na koniec – historia spodni, które u swego zarania także łączyły się z krwawą walką, choć nie na polu bitewnym.

Zanim powstał mundur, czy raczej samo pojęcie munduru (z francuskiego: la montuje – oprawa; z niemieckiego: montur), wojska prezentowały się malowniczo niejednorodnie. W XVII wieku pojawiły się pewne elementy unifikacji – np. hełmy, nakrycia głowy, kolorystyka mundurów, dekoracje mankietów i kołnierzy. To wszystko jednak było barwne i niepraktyczne (o czym było powyżej).

Kres pawiemu przepychowi wojskowych strojów położyła wielka rewolucja francuska.

Wtedy do akcji wtargnęli prawdziwi macho, urodzeni pod ciemną gwiazdą, bez herbów. Nie nosili białych pończoch i obcisłych culottes ani zgrabnych, dopasowanych żakietów; nie zarzucali zawadiacko pelerynkami. Gmin przywdział wygodne, luźne portki, długie do połowy łydki lub do kostki. Stany wyższe ochrzciły ich pogardliwie sans-culottes – sankiuloci. Ale to oni „wylansowali” styl, który – z przerwami – trwa do dziś. Co prawda, przez ponad dwa stulecia zgubił się przedrostek sans (bez), zmieniła się pisownia i dziś szerokie spodnie noszą po prostu nazwę „kulotki”.

Kto pamięta, że to pamiątka po „zbrojnym ramieniu” francuskiej rewolucji?

– Monika Małkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Paryski Tydzień Mody w styczniu 2020 r. Na wybiegu Winnie Harlow podczas pokazu haute couture Jean-Paula Gaultiera na wiosnę/lato. Fot. Bertrand Rindoff Petroff / Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.