Obaj generałowie znali się od czasów legionowych – to wówczas narodził się konflikt między Sikorskim i Piłsudskim. Wieniawa wziął stronę Komendanta. Choć spór przygasł w pierwszych latach II RP, po przewrocie majowym rozgorzał na nowo i przetrwał do śmierci Marszałka – Piłsudski mówił Długoszowskiemu, że „winien był spotkać Sikorskiego w maju po tamtej stronie, en face, a co on zrobił? Napisał tchórzliwy, wiernopoddańczy list jeszcze w czasie wypadków!”. Po 1935 roku Wieniawa w dalszym ciągu nie utrzymywał kontaktów z Sikorskim – jego stosunek do generała zmieniła dopiero klęska wrześniowa. W obliczu upadku państwa polskiego uznał, że obowiązuje zasada „wszystkie ręce na pokład” i zadeklarował pełną lojalność wobec nowego premiera i Naczelnego Wodza.
Sikorski tymczasem, niemal od początku premierostwa, kopał dołki pod swoim ambasadorem. Jeszcze we wrześniu, jako przywódca opozycji storpedował powierzenie Wieniawie prezydentury, w dodatku w hańbiących okolicznościach (nie zawahał się przed szkalowaniem dawnego kolegi przed francuskimi dyplomatami). W tym kontekście nie dziwi fakt, że kilka miesięcy później Sikorski uwierzył w plotki, jakoby Wieniawa szykował zamach stanu. Przekonał się o tym, wezwany do Paryża Marian Romeyko, jeden z najbliższych współpracowników generała. Z ust premiera usłyszał m.in.: „Wy sabotujecie moje zarządzenia, gdy ja tu odtwarzam armię polską. […] W Rzymie zbieracie nowy rząd z sanatorów? Przygotowujecie nową „majówkę?”.
Jak się potem okazało, informacje o piłsudczykowskim spisku Sikorski czerpał od Michała Pawlikowskiego, prezesa Prymasowskiego Komitetu Pomocy Uchodźcom w Rzymie, a zarazem zatwardziałego endeka.
Sikorski zdecydował się wysłać do Wiecznego Miasta swoje „uszy i oczy” – Jerzego Kurcyusza w roli wicekonsula. Ten doszedł do porozumienia z ambasadorem, ale w maju 1940 Włochy przystąpiły do wojny i czas polskiej ambasady w Rzymie dobiegł końca.
Wieniawa przedostał się do USA i stamtąd wysłał do Sikorskiego list z deklaracją współpracy. Zaproponował premierowi zorganizowanie przy armii amerykańskiej Legii Cudzoziemskiej, ale przyznawał, że jest gotów przyjąć jakiekolwiek stanowisko wojskowe. List przeszedł bez echa, a kontrpropozycja Sikorskiego z marca 1942 – posady posła na Kubie – była bliższa kpinie niż poważnej ofercie politycznej.
Cztery miesiące później, w Nowym Jorku Wieniawa skoczył z okna domu, w którym mieszkał. Miał 61 lat.
– Tomasz Czapla
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Przy pisaniu tekstu korzystałem z publikacji: „Ulubieniec Cezara – Bolesław Wieniawa-Długoszowski: Zarys biografii” Jacka Majchrowskiego, „Dali pieróg… i do Rzymu… Czyli o nominacji ambasadorskiej Wieniawy” Piotra Podemskiego, „Stosunki polsko-włoskie w latach 1918-1940” Stanisława Sierpowskiego oraz „Wieniawa – szwoleżer na pegazie” Mariusza Urbanka.