Rewolucja bolszewicka sprawiła, że z Rosji wyjechało ponad milion emigrantów. Wybierali przede wszystkim Jugosławię, Francję i Niemcy. W II RP w połowie dwudziestolecia międzywojennego mieszkało od 120 do 140 tysięcy Rosjan. W samej Warszawie około 4,5 tysiąca. Rosjan najwięcej było w województwie wileńskim, białostockim, poleskim i wołyńskim. Nie wszyscy byli emigrantami. Cześć się tu osiedliła lub została osadzona w czasach zaborów.
Oficerowie i dezerterzy
Wielu żołnierzy armii carskiej koniec I wojny światowej zastał w obozach jenieckich utworzonych przez Niemców na ziemiach polskich. Gdy przyszła wojna polsko – bolszewicka byli żołnierze cara, a szczególnie oficerowie, chcieli walczyć z bolszewikami. Na późniejszych etapach wojny do jednostek rosyjskich wspomagających armię polską włączano także chętnych jeńców bolszewickich. Ramię w ramię z Polakami walczyła Rosyjska Armia Ludowa zorganizowana przez Borysa Sawinkowa, który po rewolucji lutowej odpowiadał w rządzie Aleksandra Kiereńskiego za obronę.
Emigranci rosyjscy, byli jeńcy wzięci do niewoli przez Niemców i ci Rosjanie, którym udało się zdezerterować na polską stronę frontu stworzyli kilka pułków kozackich i jednostek piechoty. Stało się to za zgodą Wodza Naczelnego, marszałka Józefa Piłsudskiego. Z tym, że Piłsudski nie prowadził żadnych rozmów politycznych z białymi oficerami z tego względu, że oni przyszłą Polskę widzieli jako część Imperium Rosyjskiego, może jedynie z większą autonomią niż w czasach zaborów. Współpraca mogła być zatem wyłącznie militarna.
Marszałek nie czynił też przeszkód białym jednostkom wojskowym, gdy te – w miarę możliwości – chciały się przebić do oddziałów generała Antona Denikina operujących na południu Rosji. Przykładem na to, że Marszałek się nie mylił co do Rosjan, może być sytuacja z jednym z korpusów armii Antona Denikina. Korpus generała Nikołaja Bredowa, osaczony przez bolszewików przeszedł na polską stronę frontu i został internowany z przeznaczeniem do użycia przeciw bolszewikom. W miarę postępów Denikina na Ukrainie żołnierze Bredowa wykazywali coraz mniej subordynacji i wręcz pozwalali sobie na wystąpienia antypolskie. Jedyną droga dla nich było dołączenie z powrotem do armii Denikina, a raczej tego, co z niej zostało pod dowództwem generała Piotra Wrangla.
Ostatni zagończyk I Rzeczypospolitej
Szczególną jednostką wspomagającą armię polską był korpus generała Stanisława Bułak-Bałachowicza, bo – przede wszystkim – szczególny był dowódca tej jednostki i tylko poniekąd, i w ograniczonym zakresie, armia i generał mogą być traktowani jako biali Rosjanie.