Okazuje się, że choć w latach 1347-1352 dżuma pozbawiła życia 1/3 mieszkańców Europy, naszej ludności prawie nie dotknęła. Nie było jej w Polsce. Dzięki temu państwo Kazimierza Wielkiego miało pewien bonus. Gdy cała Europa wymierała, Polska się rozwijała m.in. eksportowaliśmy zboże. Oczywiście najbardziej fascynującym, bo tłumaczy nam to, co dziś obserwujemy, jest wiek XX. Te historię również lubię zgłębiać.
Czyli woli pan patrzeć przez codzienność, a nie przez daty?
Można tak powiedzieć, choć rzecz jasna daty, imion królów, czy chociażby ich miejsca w drzewach genealogicznych poszczególnych dynastii, są równie cenne. Nie bez powodu sporządza się tabele, w których zestawia się wydarzenia w Polsce z tym, co działo się na Zachodzie i Wschodzie. To są zawsze światy równoległe, nierozłączne, które na siebie oddziałują. Zwykła analiza daty chrztu Polski, czy Rusi może nasunąć ciekawe refleksje.
Dałem przykład dżumy, ale innym współcześnie ciekawym zagadnieniem, które jest ostatnio mocno obecne chociażby w mediach, to kwestia klimatu. Stąd też wzięło się moje zainteresowanie tzw. wiekami ciemnymi. Zostały tak nazwane z tego względu, że po wybuchach wulkanów w VI wieku aż na trzy wieki Europa była gorzej naświetlana i było chłodniej. Ten stan zmienił się dopiero w VIII wieku i od renesansu karolińskiego już zaczęło być cieplej.
Ciekawią mnie takie okresy post. Wspomniałem o tych „wiekach ciemnych”, ale w niedalekiej przeszłości w 1816 roku również mieliśmy rok bez lata. Nie tylko w Europie zachodniej temperatura była niższa. Podobno wówczas na północy USA jeszcze w czerwcu można było zobaczyć zamarznięte jeziora.
15 sierpnia rusza nowy teleturniej „Giganci Historii”, którego jest pan prowadzącym. Który z odcinków wzbudził największe emocje?
Byłem tak skupiony na prowadzeniu tego teleturnieju, że wszystko wydawało się ekscytujące. Prowadzimy ten teleturniej na zmianę z Maciejem Kurzajewskim. On nagrał pięć odcinków, ja sześć. Wśród tematyki tych, których byłem gospodarzem był m.in. sarmatyzm, narodziny Solidarności, wojna Rosji bolszewickiej z Polską, czy bitwa pod Kłuszynem. Tę ostatnią lubię z tego względu, że była to bitwa dla nas tryumfalna. Odnieśliśmy w niej zwycięstwo przy proporcjach dla nas niekorzystnych. Nasza taktyka i walka dała efekty, a konsekwencje tej bity były takie, że przez chwilę nawet obsadziliśmy Kreml.