Miejsce ex aequo, w uznaniu kunsztu Jerzego Hoffmana i jego niezapomnianych ekranizacji dwóch części „Trylogii”. Do „Potopu” po sukcesie „Krzyżaków” szykował się wprawdzie Ford, ówcześnie najpotężniejszy człowiek polskiego kina, jednak ubiegł go „Panem Wołodyjowskim” młodszy o 24 lata Jerzy Hoffman, który w swoim dorobku miał „Gangsterów i filantropów” oraz „Prawo i pięść”. Ekranizacja ostatniej części „Trylogii” była kończona w 1969 roku już po marcowej nagonce, która uderzała w obu reżyserów mających żydowskie pochodzenie. Ford wyjechał do Izraela, Hoffman szantażował władze, że przeniesie się, ale do Moskwy, skąd pochodziła jego małżonka. Ostatecznie odebrano mu prawo realizacji czarno białego serialu „Przygody pana Michała”.
Pełnometrażowy „Pan Wołodyjowski” był wielkim sukcesem Daniela Olbrychskiego w roli Azji i Magdaleny Zawadzkiej, która zyskała ogromną popularność jako Basia „Hajduczek”. Największy podziw milionów Polaków zyskał odtwórca roli tytułowej, uznany za najwybitniejszego aktora teatru polskiego – Tadeusz Łomnicki.
Po latach twórcy przyznawali, że pierwszy film był doskonałym przygotowaniem do powstałego w roku 1974 „Potopu”, absolutnego majstersztyku w dziedzinie scen batalistycznych, kostiumów i gry aktorskiej. Tylko determinacja reżysera sprawiła, że w jednych z najważniejszych dla polskiego kina rolach wystąpili Daniel Olbrychski i Małgorzata Braunek. W przypadku roli Andrzeja Kmicica opiniotwórcza prasa nie zostawiła na tym wyborze suchej nitki, wyśmiewając pomysł obsadzenia w tej roli aktora grającego wcześniej Azję. W roli Oleńki miała wystąpić Janina Sokołowska, ale już po rozpoczęciu zdjęć rola przypadła Braunek.
Odnośnie zdjęć, to po latach ten fenomen tłumaczył reżyser: – Świat zachwycał się naszą słowiańską duszą i długimi sugestywnymi ujęciami, a wynikały one z... braku taśmy. Najważniejsze filmy kręciliśmy, mając podstawowy problem z tym, co w światowym kinie było najtańsze, czyli techniką.
Niezapomniana scena:
W obu ekranizacjach aż roiło się od wspaniałych ujęć batalistycznych, ale także mistrzowsko przeprowadzonych pojedynków, nie tylko starcia na szable Kmicica z Wołodyjowskim, ale i konnej potyczki bohatera z księciem Bogusławem Radziwiłłem (Leszek Teleszyński). W zbiorowej świadomości Polaków największe znaczenie jednak do dziś odgrywa ballada „W stepie szerokim (Pieśń o małym rycerzu)” w wykonaniu Leszka Herdegena. Piosenka, która od lat jest uznana za hymn kibiców polskiej siatkówki, nie pochodzi jednak z filmu Hoffmana, a z serialu telewizyjnego w reżyserii Pawła Komorowskiego.