– Jakie relacje z Andrzejem Placzyńskim utrzymuje Zbigniew Boniek?
– Inne niż z moją żoną.
– Kiedy i w jakich okolicznościach Zbigniew Boniek poznał Andrzeja Placzyńskiego? Kto mu go przedstawił?
– Nie mam pojęcia.
– Ile razy Zbigniew Boniek uczestniczył w wyjazdach zagranicznych finansowanych przez Andrzeja Placzyńskiego, firmę Sportfive?
– Nigdy, jak już to ja jako prezes zapraszam ludzi, sponsorów na mecze czy wyjazdy.
– Szanowny Panie Prezesie, takimi odpowiedziami ośmiesza Pan siebie, nie mnie. Miłej środy.
Boniek z artykułami „Gazety Polskiej” oraz internetowymi wpisami dziennikarza nie chciał dyskutować, choć uważa je za niezgodne z prawdą, ale od razu zapowiedział skierowanie sprawy na drogę prawną. „Nawet nie wiem jak [Nisztor] wygląda, jutro szukam dobrego, twardego adwokata. [Nisztor] mówi rzeczy totalnie z kosmosu i jeszcze oczekuje odpowiedzi. Pewnych rzeczy się nie zostawia...” – wyrokował.
I tak się stało: preludium do decyzji sądu było wezwanie dziennikarza do zaprzestania naruszeń, które otrzymał od kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy. „Szanowny Panie Prezesie, naprawdę Pan myśli, że pismo mec. Ślusarka mnie zastraszy? Nie jest Pan żadną świętą krową, ale szefem największego związku sportowego w PL finansowego przez państwo i spółki kontrolowane przez Skarb Państwa” – napisał Nisztor.
To fakt: Boniek zarządza najbogatszym związkiem sportowym w Polsce, którego budżet wynosi ponad 300 milionów złotych – choć warto zaznaczyć, że to są pieniądze w części zdobyte dzięki operatywności prezesa od prywatnych firm. I jeśli uważa, że jego dobra zostały naruszone, może dochodzić sprawiedliwości na drodze sądowej w normalnym trybie, nie poprzez postanowienia sądowe i zastraszanie dziennikarza .
Boniek wybrał jednak drogę na skróty, aby spacyfikować następnych pytających, bo to samo działo wytoczył wobec „Gazety Polskiej” – wystąpił o „zabezpieczenie roszczeń na czas trwania postępowań”, decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła, ale „Gazeta Polska” z feralnym artykułem zniknęła z kiosków i stała się białym krukiem. Póki co zamilknąć ma Nisztor, innych chętnych być nie powinno.
Prowizja, presja, prywata
Otóż są. „Przy okazji trochę szkoda, bo były też bardzo ciekawe wątki, choćby zlecenia PZPN dla firmy należącej do brata Bońka. I to umknęło i przeszło niezauważone w zalewie zbędnych insynuacji” – zauważył Marek Wawrzynowski, dziennikarz Wirtualnej Polski.
Chodzi o Romualda Bońka, który wraz z synem Marcinem od 19 lat prowadzi rodzinną firmę Mikrotel zajmującą się brandingiem imprez sportowych i świadczącą usługi przy okazji meczów piłkarskiej reprezentacji Polski. To pachnie nepotyzmem, tymczasem PZPN nie chciał ujawnić Nisztorowi, ile zarobiła bydgoska firma. Sąd zakazał mu również publikowania informacji, że „Mikrotel świadczy usługi na rzecz PZPN, z tytułu których wystawia faktury”. Czy i Wawrzynowskiemu z tej okazji zostaną zakneblowane usta?