Używanie „komórki” przez 30 minut dziennie przez 10 lat zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na glejaka od 40 aż do 170 procent.
zobacz więcej
Każdego roku sprzedawanych jest około 1,5 miliarda nowych urządzeń, a wszystko wskazuje na to, że ta liczba może znacząco się zwiększyć. Największym trendem technologicznym w komunikacji ma być bowiem w obecnej dekadzie sieć 5G, nowy, znacznie szybszy sposób przesyłania danych w oparciu o częstotliwości tzw. fal milimetrowych.
Hasło „5G” które towarzyszy każdej reklamie usług telekomunikacyjnych i wkrótce smartfonów, jest jednak wielką marketingową manipulacją. Technologiczni eksperci, którzy nie chodzą „na kabelku” koncernów wskazują, że: po pierwsze to, co dziś oferują telekomy, to tak naprawdę pseudo-5G, czyli szybszy internet sprzedawany pod nową nazwą, a po drugie, że nawet jeżeli 5G już się pojawi, to obecnie dla użytkowników telefonów będzie praktycznie bezużyteczna. Nie istnieją jeszcze stacje bazowe tej technologii, a jej specyfika będzie polegała na bardzo gęstym ustawieniu nadajników, np. wzdłuż dróg dla potrzeb pojazdów w sieci 5G.
To stoi w sprzeczności z wolnością dostępu do sieci, którą chcemy mieć niezależnie od miejsca, w którym przebywamy. Fani gadżetów są jednak karmieni obietnicą jeszcze szybszego przesyłania danych, choć dziś praktycznie w każdym polskim mieście możemy bez problemu łączyć się z internetem, oglądać i czy przesyłać wideo.
Niezależnie od wątpliwości, standard 5G jest już uznany za kolejny wielki krok w rozwoju technologicznym. Nie zapominajmy jednak, że będzie on oznaczał wymianę urządzeń, które mamy teraz (4G, LTE) na nowe, obsługujące to pasmo. Historia smartfona i magazyny producentów nie znoszą próżni.
– Cezary Korycki
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy