Przesadza pan.
Ależ skąd. Bierut niektórych rzeczy ze względów politycznych nie odważył się zanegować i udawał, że liczy się z obowiązującą, niekomunistyczną cywilizacją prawną, chociaż nie zamierzał jej zrealizować w praktyce. Za Hanny Gronkiewicz-Waltz pozbyto się skrupułów w niwelowaniu roszczeń byłych właścicieli, a o prawach nabytych przez osoby trzecie – tych lokatorów, nawet się nie zająknięto.
To była druga gruba kreska III RP. Gorsza od grubej kreski Tadeusza Mazowieckiego, która dotyczyła spraw personalnych, zaś druga gruba kreska godzi w prawo własności.
Szturmowałem wtedy Krzysztofa Łaszkiewicza, który był ministrem u prezydenta Bronisława Komorowskiego, żeby prezydent zrobił porządek z tym wszystkim. Łaszkiewicz mówił, że oczywiście, że w drugiej kadencji sprawa zostanie załatwiona. Ale drugiej kadencji Bronisław Komorowski nie wywalczył. Trzeba mu jednak oddać sprawiedliwość, że odchodząc z urzędu, 6 sierpnia 2015 roku podpisał wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z konstytucją owej małej reprywatyzacji. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny uznał, że „mała reprywatyzacja” jest zgodna z ustawą zasadniczą, ponieważ po tak długim czasie w interesie publicznym jest zachowanie stanu faktycznego. Czyli jeżeli ktoś nakradł, to w interesie publicznym leży przyklepanie tej kradzieży? Najwyraźniej tak. A przecież zanim się chroni prawa słusznie nabyte, przywraca się prawa niesłusznie odebrane albo się je kompensuje.
W Europie jesteśmy jedynym krajem, który nie załatwił sprawy reprywatyzacji?
Z tego co wiem, to jeszcze Chorwacja nie ma ustawowo uregulowanej reprywatyzacji. Najgorsze jest to, że wszystkie opcje polityczne dążyły do stanu obecnego czyli braku ustawy reprywatyzacyjnej. Moim zdaniem nie ma prawicy bez szacunku dla własności, tymczasem partie prawicowe też nic z tym fantem nie zrobiły.
Ludziom, którzy utracili mienie należy się choćby symboliczna złotówka w ramach rekompensaty. Zdecydowaliśmy się jako państwo wypłacić odszkodowania za mienie zabużańskie, a za prywatne mienie znacjonalizowane czy usamorządowione w Polsce – nie.
Gdy tzw. mała reprywatyzacja weszła w życie, nie było nikogo, kto by się jej sprzeciwił. Jako prawnik zwróciłem się do byłego dziś senatora PiS Jana Żaryna, żebyśmy coś wspólnie zrobili z tą sprawą. Opracowaliśmy projekt, który nazwaliśmy: „O prawach osób trzecich na mieniu podlegającym reprywatyzacji i świadczeniach kompensacyjnych”. Projekt ustawy jest gotowy, leży w Ministerstwie Sprawiedliwości, i słuch o nim zaginął. Kolejny projekt przygotował sędzia Kamil Zaradkiewicz i też słuch o nim zaginął.
Twierdziłem i twierdzę, że dopóki reprywatyzacja nie zostanie rozstrzygnięta jednoznacznie, systemowo i ustawowo, dopóty będziemy mieli do czynienia z powtarzającymi się patologiami i roszczeniami zewnętrznymi w tym zakresie. A wie pani, co było najbardziej niesamowite? Unia Europejska wśród przeszkód dotyczących przyjęcia Polski do Wspólnoty wymieniała brak reprywatyzacji. A jednak jakoś nas do Unii przyjęli. Co innego się myśli, co innego się mówi, co innego się robi… Polityczna poprawność.
– rozmawiała Eliza Olczyk
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy