Dzieją się na tej mapie rzeczy niezwykłe: Francji przyznana zostaje cała Bawaria, w wyniku czego gdzieś przez Szumawę biegnie pierwsza w dziejach granica francusko-czeska. Biednej Danii, nie wiedzieć czemu, odebrana została reszta Holsztyna, za to Holandia sięga aż po Łabę i Szczecin, stykając się tu z Polską. Tej ostatniej Kaufman przyznał zresztą hojnie również Prusy Wschodnie, choć nie był tak szalony, by oddać nam również Nowogródek i Wołyń – te, jak widać, pozostać mają przy Sowietach. Co do Słowacji, Kaufman jeszcze się waha, nie ma za to wątpliwości, że kawałek germańskiej ziemi należy się również Szwajcarom. Luksemburgiem nie zawraca sobie za to głowy.
Wiele podobnych szkiców pojawia się w zeszytach piętnastoletnich kapitanów, żaden z nich nie odegrał jednak takiej roli w dziejach. Niezwykła – nazwijmy to uprzejmie – śmiałość intelektualna Kaufmana jest inspirująca również dzisiaj.
Germański lęk przed „plutokratyczno-żydowskim Zachodem”
Amatorzy kartografii, specjalizujący się w rysowaniu „nieistniejących krain”, rozrysowali propozycję z broszury na wiele sposobów. Bodaj najbardziej imponująca i szczegółowa jest praca rysownika, publikującego na portalu Reddit pod pseudonimem Kuhx. Artysta (który podkreśla, że mapa nie odzwierciedla jego poglądów) zmodyfikował nieco wizję z roku 1941: okolice Hanoweru zajęli Brytyjczycy (co wydaje się zgodne z ambicjami Londynu), pod skrzydłami PRL wyrosła autonomiczna Połabska Socjalistyczna Republika Ludowa i druga – saska. Tak czy owak, Polska w tej projekcji jest gigantem, sięgającym od linii Curzona po Ren!
„Skromna propozycja": co by się stało, gdyby sojusznicy zrealizowali plan Theodore'a N. Kaufmana dla Europy? from r/imaginarymaps
Po stronie aliantów broszurą ani mapą Kaufmana nikt się specjalnie nie przejął, nowojorska i kanadyjska prasa przeprowadziła z nim kilka wywiadów. W tym czasie miał już jednak miliony innych czytelników.
Fantazje Kaufmana o sterylizacji i rozbiorach trafiały bowiem w sedno niemieckich lęków przed „plutokratyczno-żydowskim Zachodem”, w 1941 roku rozdmuchiwanych już od blisko dekady przez nazistowską propagandę. Amerykański Żyd (syn emigrantów) o nazwisku „Kaufman”, propagujący przymusową sterylizację i zagładę Niemiec? Czy Joseph Goebbels mógł pragnąć czegoś więcej?
Już we wrześniowym „Der Stürmerze” jego naczelny, Julius Streicher, deklarował w swoim stylu: „Żydzi, niszcząc naród niemiecki, chcą zarazem zniszczyć odwieczne źródło piękna, szlachetności i dobra”. W tym samym miesiącu Goebbels poświęcił Kaufmanowi długie przemówienie na falach radia. A potem, po przystąpieniu USA do wojny, było już tylko lepiej. Przed „planem Kaufmana” przestrzegał sam führer. Dość zresztą spojrzeć na plakat propagandowy z roku 1943 pod budzącym grozę tytułem rozważanej publikacji „Deutschland Muss Sterben!” – złożonym zresztą, by nikt nie miał wątpliwości, czcionką skrojoną na wzór liter hebrajskich.
Pośrodku – mapa z „planem Kaufmana”. U dołu – osiem postulatów z jego drugiej broszury, „No more German wars!” (Żadnych wojen niemieckich) z 1942 roku. A po lewej – cztery twarze: alianccy Triumwirowie, a nad nimi, u szczytu piramidy – Theodore N. Kaufman. Żaden sprzedawca biletów nie zaszedł w dziejach tak wysoko.
Dał nazistom amunicję: wzbudził strach
Czy to możliwe, że Kaufman był niemieckim agentem? Lub marionetką w rękach Berlina, mającą za zadanie „zgalwanizować” 80 milionów Niemców i przekonać ich, że za wszystkimi postulatami Zachodu kryją się jedynie żydowskie projekty kastracyjne?