„Obecne różnice – pisał Barber parę miesięcy temu na łamach pisma
Psychology Today – to skutek specjalizacji z dawnych czasów, gdy kobiety zajmowały się domem i opiekowały dziećmi, natomiast mężczyźni wyruszali do zajęć wykonywanych z dala od domu”. Męskie zajęcia – prace leśne, polowanie, połów ryb, prace wydobywcze czy na budowach – wiązały się z podejmowaniem dużego ryzyka. I tak już pozostało.
Co ciekawe, dzieje się tak, chociaż w ostatnich latach duchowe inklinacje kobiet i mężczyzn bardzo się zmieniły, ściślej: upodobniły. Amerykański psycholog zwraca uwagę, że kobiety, zwłaszcza młode, bez oporów praktykują ryzykowne zachowania, takie jak zażywanie narkotyków i szaleńcza jazda samochodem, i pod tym względem często nie różnią się wcale od swych kolegów. Mężczyźni natomiast o wiele częściej niż ich ojcowie i dziadkowie zajmują się domem i dziećmi. Tego rodzaju zmiany nie przekładają się jednak na zmiany w wyborze zawodu i miejsca pracy.
„Dlaczego – zastanawia się Nigel Barber – jest tak niewielu mężczyzn-pielęgniarzy i kobiet-górników? Współczesne kobiety bez oporów siadają po pijanemu za kierownicę, ale bardzo niewiele z nich chce wydobywać węgiel czy ścinać drzewa. Widać, że niewiele jest skłonnych zarabiać na życie w sposób, który niesie z sobą jakieś ryzyko”.
Pandemia kontra praca
Wzmożone zainteresowanie pracą kobiet nie pozostaje bez związku z pandemią. Jak bowiem twierdzą specjaliści, o wiele mocniej uderzyła ona w zajęcia kobiece niż męskie. Branże, które w całej Europie podlegały największym ograniczeniom czy całkowitemu zamknięciu, takie jak hotelarstwo czy gastronomia, są bowiem w dużej mierze obsługiwane przez kobiety. Dlatego kobiety bardzo silnie odczuły ciężar wprowadzanych obostrzeń.
Z drugiej strony nie bez skutków pozostało wyjątkowe obciążenie profesji medycznych, które wszędzie są sfeminizowane, zwłaszcza gdy chodzi o personel pomocniczy – pielęgniarki, rehabilitantki, laborantki. No i, jak zaobserwowano, gdy członkowie rodziny są razem w domu, bo wszyscy albo pracują, albo uczą się zdalnie, dzieci z pytaniami i problemami zwracają się raczej do matek niż do ojców.
Nowy temat, jaki zarysowuje się obecnie w dyskusjach o pracy kobiet w męskich zawodach, to niedoreprezentowanie kobiet w dziedzinie, którą w języku angielskim określa się skrótem STEM – „science, technology, engineering, mathematics”, czyli „nauka, technologia, inżynieria i matematyka”. To zupełnie inna historia, wykraczająca poza ramy tego tekstu, ale być może za rok, zapewne w marcu, wkroczy z rozmachem na medialne i naukowe salony.
– Teresa Stylińska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy