Cywilizacja

Na traktorze i za sterami. Kobieta pracująca, często z łapanki

Australijskie linie lotnicze Qantas postawiły przed sobą cel niesłychanie ambitny: by już wkrótce 20 procent ich pilotów stanowiły kobiety. Poinformowano o tym przed dwoma laty, dodając, że w ciągu 10 lat kobiet-pilotów (chyba nie pilotek, skoro pilotka to czapka?) powinno być aż 40 proc.! Czy to się uda? Przed pandemią odsetek kobiet wśród pilotów Qantas wynosił 6 proc., a czas zarazy i wielkiego spadku ruchu lotniczego raczej celu nie przybliży.

Jeżeli ktoś nie wierzy w trafność uwagi, że historia powtarza się jako farsa, powinien uważnie przyjrzeć się temu wszystkiemu, co dzieje się dzisiaj w sferze zatrudnienia kobiet. Postępowe społeczeństwa Zachodu podążają dokładnie śladami dawnych krajów obozu komunistycznego. Wzory obowiązujące w świecie wczesnego, powojennego socjalizmu przejmuje dziś świat kapitalizmu, być może nawet bez świadomości tego, że wszystko to kiedyś już było. Co w praktyce oznacza, że kobiety nie tylko mogą, ale wręcz powinny wykonywać wszelkie prace, a jeśli się do tego nie kwapią, należy je skłonić – może nie zmuszać, ale namawiać i zachęcać.

Po wojnie jednym z symboli nowych porządków w dziedzinie pracy stała się w Polsce Krysia Traktorzystka. Wizerunek młodej kobiety kierującej traktorem pokazywał czarno na białym, że przed kobietami otworzyły się wielkie możliwości. Mogą robić wszystko, wykonywać nawet takie prace, które niegdyś uchodziły za nieodpowiednie. A zatem nastała równość. Traktor zresztą to nic. Każdego, kto bywał na wschód od Polski musiał szokować widok kobiet uwijających się przy budowie dróg.
1950 rok. Traktorzystka Teodora Kozłowska, członkini aocjalistycznego Związku Mlodzieży Polskiej, pracownica Państwowego Ośrodka Maszynowego w Radymnie, wyrabiająca 170% normy. Fot. PAP/CAF/Wojciech Kondracki
Co najciekawsze, nicią w przedziwny sposób łączącą dwa tak obce sobie światy jest ideologia. W socjalizmie była to po prostu ideologia równości. Dziś także, ale poza tym sprawa równości została zanurzona w sosie, jakiego dawniej nie było: zwalczania dyskryminacji. To hasło stało się w ostatnim czasie doskonałą przykrywką dla wszystkich bez mała równościowych pomysłów i przedsięwzięć.

Kwoty kontra rozsądek

Postawienie celów ilościowych w tak szczególnej branży, jaką stanowi lotnictwo, jest bez wątpienia zgodne z duchem czasów, ale czy ze zdrowym rozsądkiem? Tego nie byłabym pewna. To nie znaczy, że kobiety nie nadają się do zawodu pilota. Nadają się jak najbardziej, jak do każdego zresztą zajęcia, włącznie z tak ekstremalnymi jak astronauta czy nurek. To wyłącznie kwestia indywidualnych talentów, predyspozycji i zamiłowań, a te nie zależą od płci. Nie raz i nie dwa zdarzyło mi się lecieć samolotem, którego kapitanem była kobieta. Czy był to powód do obaw? Oczywiście, że nie.

Wystarczy zresztą przypomnieć parę kobiet, które zapisały się w historii lotnictwa. Oto Amelia Earhart, Amerykanka, pierwsza kobieta, które samotnie przeleciała nad Atlantykiem. Albo Sabiha Gökcen, Turczynka, adoptowana córka Mustafy Kemala Atatürka, pierwsza kobieta, która zasiadła za sterami myśliwca (jej imię nosi jedno z lotnisk w Stambułe). Czy też, w ostatnich latach, Beverley Bass, pierwsza kobieta, która osiągnęła stopień kapitana w liniach lotniczych American Airlines. 11 września 2001, gdy pilotowała samolot na trasie z Paryża do Dallas, jej maszyna jako jedna z kilkudziesięciu została skierowana do Gander na Nowej Fundlandii, gdy zamknięto przestrzeń powietrzną USA. Dziesięć lat później pani Bass jako jedyna przedstawicielka ich załóg uczestniczyła w uroczystościach rocznicowych.

20 proc. kobiet wśród pilotów to zresztą cel tyleż ambitny, co chyba mało realny. Obecnie w pasażerskich liniach lotniczych kobiety stanowią średnio nieco ponad 5 proc. pilotów, i tak spory wzrost w stosunku do 2016 roku, gdy stanowiły tylko 3 proc. Co ciekawe, pierwsze miejsce na tym polu bezapelacyjnie zajmują różne linie indyjskie, bo kobiety stanowią w nich średnio ponad 12 proc. pilotów. W USA na pierwszym miejscu, z 7 proc., są United Airlines.
124 kobiety będące pilotami w 33 różnych liniach lotniczych na całym świecie pozuje do wspólnego zdjęcia na lotnisku w Sydney w hangarze Qantas, 8 maja 2019 r. Należą do Międzynarodowego Towarzystwa Kobiet Pilotów Linii Lotniczych, liczącego 600 osób. Fot. James D. Morgan / Getty Images dla International Society of Women Airline Pilots
Rozbrat ze zdrowym rozsądkiem kryje się zatem zupełnie gdzie indziej. Tworzenie kwotowych celów nie jest dobrą drogą szukania pracowników, nawet jeśli może się tak zdarzyć, że efekt będzie udany. Nie jest też dobrym sposobem na promowanie kobiet, nawet jeśli proponentom takiego rozwiązania wydaje się inaczej. Niedorzeczny, promowany w Unii Europejskiej pomysł, by w zarządach spółek kobiety miały zapewnioną odpowiednią, określoną procentowo liczbę miejsc, docelowo na poziomie 40 proc., bywa praktykowany, ale nie uchodzi za specjalnie udany.

Maszynista kontra maszynistka

Problem kwot w zarządach, choć w swoim czasie budził dużo emocji, to w sferze idei równościowych już raczej melodia przeszłości. W ostatnich latach jako temat rozważań, obowiązkowo zwłaszcza przy okazji Dnia Kobiet, ustąpił miejsca kwestii rozbieżności w zarobkach kobiet i mężczyzn. Istotnie, mediana zarobków z podziałem na płeć potwierdza, że mężczyźni zarabiają więcej. Ale co z tego? Temat jest podnoszony nieustannie, ale nie wychodzi poza dyskusje, bezowocne zresztą, bo, po pierwsze, mediana nie wydaje się dobrym miernikiem. Bierze bowiem pod uwagę wynagrodzenia takie, jakie są, bez uwzględnienia na przykład tego, że niższe zarobki mogą być skutkiem pracy w mniejszym wymiarze – a to w wypadku kobiet jest częstsze niż w wypadku mężczyzn i od razu sprowadza zarobki pań „pod kreskę”. Po drugie zaś, zmiany w tej dziedzinie trudno jest skutecznie zadekretować, i to od razu dla wszystkich.

Może dlatego w tym roku na pierwszym planie znalazł się temat nowy, choć zarazem stary: kwestia dostępu kobiet do zawodów tradycyjnie męskich. Co ciekawe, problem jest omawiany zdecydowanie jednostronnie, bo dostęp mężczyzn do zawodów typowo kobiecych nie budzi na razie specjalnego zainteresowania – może dlatego, że trudno tu szermować hasłem „dyskryminacji”. Być może jednak wszystko przed nami.

W mediach zatem pojawiły się ostatnio relacje kobiet wykonujących typowo męskie zawody kierowcy czy maszynisty. Z drugiej zaś strony można przeczytać ambitne deklaracje zarządów. Na przykład w Szkocji dyrekcja firmy przewozowej Stagecoach Bluebird oznajmiła z dumą, że w jej autobusach kobiety stanowią aż 22 proc. kierowców, znacznie powyżej brytyjskiej średniej dla firm autobusowych, wynoszącej 7 proc. Dla przewoźników kolejowych wskaźnik dla kobiet-maszynistów (bo przecież nie maszynistek!) jest na poziomie 6,5 proc., ale w firmie LNER, obsługującej trasę z Londynu do Szkocji, wynosi 10 proc. To jednak za mało i dyrekcja podjęła zobowiązanie (terminologia socjalistyczna nieprzypadkowa), że do 2025 roku wskaźnik wzrośnie aż do 40 proc. LNER to przewoźnik prawdziwie zaangażowany, dlatego przed rokiem ekspres „Flying Scotsman”, czyli „Latający Szkot”, na miesiąc został przemianowany na „Flying Scotswoman”, czyli „Latającą Szkotkę”.
Załoga „Latającej Szkotki” pozuje do zdjęć po przyjeździe na stację King's Cross. Linia kolejowa LNER z Edynburga do Londynu była obsługiwana wyłącznie przez kobiety z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet. Fot. Jonathan Brady / PA Images via Geytty Images
Opieka kontra ryzyko

Z danych zebranych przez Międzynarodową Organizację Pracy wynika, że mówienie o zajęciach męskich i kobiecych to nie żaden mit czy urojenie, lecz czysta rzeczywistość. Raport opublikowany w marcu 2020 roku nie obejmuje wprawdzie wszystkich państw, lecz tylko 121, w dodatku bez Chin i Indii, ale że w badanych krajach mieszka 63 proc. ludności świata, podane informacje są, zdaniem MOP, miarodajne.

Widać przy tym, że podział, co zresztą odpowiada potocznym odczuciom, rysuje się bardzo klarownie. Są dziedziny, w których dominują kobiety, i takie, w których ogromną przewagę mają mężczyźni. Kobiety opanowały wszelkie zajęcia opiekuńcze, w których stanowią aż 88 proc. zatrudnionych, ochronę zdrowia (75 proc. w laboratoriach i aptekach, 69 proc. wśród lekarzy i pielęgniarek), wreszcie oświatę, gastronomię, sprzątanie i utrzymanie porządku, a także „klerykalne”, jak to określono, czyli na przykład pomocnicze w parafiach (po ok. 60 proc.).

Natomiast mężczyźni trzymają się zajęć, które, według MOP, wiążą się z wysokim ryzykiem – od lotnictwa po pracę w kopalniach. Tak było niegdyś i tak jest nadal; nic się pod tym względem nie zmieniło. W ujęciu liczbowym przewaga mężczyzn w męskich dziedzinach jest jeszcze bardziej wyraźna niż kobiet w zawodach kobiecych. Okazuje się więc, że stanowią oni aż 97 proc. pracowników budownictwa i handlu materiałami budowlanymi i tyle samo zatrudnionych jako kierowcy i operatorzy urządzeń. W wojsku stanowią 90 proc., w wydobyciu, transportowaniu i przetwarzaniu surowców – 83 proc., w policji i straży pożarnej – 84 proc.

Dom kontra polowanie

Czy to oznacza, że mężczyźni i kobiety mają zupełnie inną konstrukcję psychiczną i odmienne predyspozycje intelektualne? Zdaniem amerykańskiego psychologa Nigela Barbera, różnice możliwości poznawczych między mężczyznami i kobietami wcale nie są tak wielkie, jak mogłoby się wydawać. Odmienność ich drogi zawodowej jest po prostu zakorzeniona w przeszłości.

Dlaczego nie lecą z nami pan i pani? Nowy język i nowy świat

Na polu językowo-genderowym wiele może nas czekać.

zobacz więcej
„Obecne różnice – pisał Barber parę miesięcy temu na łamach pisma Psychology Today – to skutek specjalizacji z dawnych czasów, gdy kobiety zajmowały się domem i opiekowały dziećmi, natomiast mężczyźni wyruszali do zajęć wykonywanych z dala od domu”. Męskie zajęcia – prace leśne, polowanie, połów ryb, prace wydobywcze czy na budowach – wiązały się z podejmowaniem dużego ryzyka. I tak już pozostało.

Co ciekawe, dzieje się tak, chociaż w ostatnich latach duchowe inklinacje kobiet i mężczyzn bardzo się zmieniły, ściślej: upodobniły. Amerykański psycholog zwraca uwagę, że kobiety, zwłaszcza młode, bez oporów praktykują ryzykowne zachowania, takie jak zażywanie narkotyków i szaleńcza jazda samochodem, i pod tym względem często nie różnią się wcale od swych kolegów. Mężczyźni natomiast o wiele częściej niż ich ojcowie i dziadkowie zajmują się domem i dziećmi. Tego rodzaju zmiany nie przekładają się jednak na zmiany w wyborze zawodu i miejsca pracy.

„Dlaczego – zastanawia się Nigel Barber – jest tak niewielu mężczyzn-pielęgniarzy i kobiet-górników? Współczesne kobiety bez oporów siadają po pijanemu za kierownicę, ale bardzo niewiele z nich chce wydobywać węgiel czy ścinać drzewa. Widać, że niewiele jest skłonnych zarabiać na życie w sposób, który niesie z sobą jakieś ryzyko”.

Pandemia kontra praca

Wzmożone zainteresowanie pracą kobiet nie pozostaje bez związku z pandemią. Jak bowiem twierdzą specjaliści, o wiele mocniej uderzyła ona w zajęcia kobiece niż męskie. Branże, które w całej Europie podlegały największym ograniczeniom czy całkowitemu zamknięciu, takie jak hotelarstwo czy gastronomia, są bowiem w dużej mierze obsługiwane przez kobiety. Dlatego kobiety bardzo silnie odczuły ciężar wprowadzanych obostrzeń.


Z drugiej strony nie bez skutków pozostało wyjątkowe obciążenie profesji medycznych, które wszędzie są sfeminizowane, zwłaszcza gdy chodzi o personel pomocniczy – pielęgniarki, rehabilitantki, laborantki. No i, jak zaobserwowano, gdy członkowie rodziny są razem w domu, bo wszyscy albo pracują, albo uczą się zdalnie, dzieci z pytaniami i problemami zwracają się raczej do matek niż do ojców.

Nowy temat, jaki zarysowuje się obecnie w dyskusjach o pracy kobiet w męskich zawodach, to niedoreprezentowanie kobiet w dziedzinie, którą w języku angielskim określa się skrótem STEM – „science, technology, engineering, mathematics”, czyli „nauka, technologia, inżynieria i matematyka”. To zupełnie inna historia, wykraczająca poza ramy tego tekstu, ale być może za rok, zapewne w marcu, wkroczy z rozmachem na medialne i naukowe salony.

– Teresa Stylińska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Traktorzystka podczas obchodów Międzynarodowego Dnia Kobiet w Mersin w Turcji, marzec 2016. Przy okazji tego święta kobiety zorganizowały protest przeciwko przemocy wobec kobiet. Fot. Sezgin Pancar / Anadolu Agency / Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.